No z tą karierą to też stereotyp
Bo mój mąż nic nie odziedziczył. Po prostu od narodzin a urodził się wcześniakiem na wsi nie miał lekko. Od walki o życie jako noworodek, po to, że nikt się nad nim nie rozczulał, że jest jedynakiem bo nie dane było jego rodzicom mieć więcej dzieci. Od dziecka ciężko pracował w polu, na budowach, potem wyjazdy do Norwegii, Niemiec i tak dalej. Ostatecznie jako z wykształcenia chemik dostał dobrą pracę i zarabia na tyle, żeby nas wszytskich utrzymać dopóki dzieci nie będą na tyle samodzielne, że będę mogła wrócić do pracy. Bardzo szybko dojrzał emocjonalnie, jego koledzy to taki wiek 50-60+, świetnie zarządza finansami.
Sąsiadkę mama urodziła w wieku 40+. Była w świetnej kondycji, a potem jeden wylew, drugi wylew... jakiś udrar i zawał, nie wiem czy u matki czy u ojca i była ich pielęgniarką. Kiedy ja się bawiłam na podwórku z innymi dziećmi ona pastowała podłogi, myła okna, trzepała dywany, podawała leki rodzicom i marzyła o takim życiu, jak my mamy. Do tego stopnia ją to straumowało, że postanowiła się wyczyścić po 2 ciążach i uznała, że wiek na ciążę to maks do 34 lata. W sumie zwierzyła mi się z tego jakiś czas temu i bardzo we mnie ta historia uderzyła aż mi się głupio zrobiło bo człowiek nigdy nie doceniał ile ma. Podchodziłam też do wszystkiego, że oj tam oj tam jest jeszcze czas. Jej rodzice żyją oboje. Zostali w przeciągu ostatnich 4 lat i dziadkami i pradziadkami. Z tym, że ja marudzę, że moi rodzice są na tyle niedołężni (53-58 lat), że nie bardzo mi pomogą z dziećmi, ona poza swoimi dziećmi musi się zajmować rodzicami 70+. No ale wiadomo każdy przypadek jest inny
Sama bym się nie zdecydowała jako kobieta na dziecko po 40tsce. Chłopy mają inaczej
Jeśli mój sporo młodszy ode mnie mąż jednak zmieni zdanie to ma czas do moich 35 urodzin