Lekarz, ten nowy, nie daje nadziei. Powiedział, że musi być usg potwierdzające i je zrobimy w poniedziałek, bo "czasem gdzieś zarodek się schowa przy ściance pecherzyka ", ale sam się zająknął i powiedział, że przykro mu, ale przy tej wielkości powinien być zarodek, albo chociaż pęcherzyk żółtkowy, no cokolwiek. A było zupełnie nic.Ile miał pęcherzyk? Szanse totalnie nikłe? Może jednak cykl przesunięty?
Bo dziś sprawdził i wg ostatniego krwawienia to 9+0, wg domniemanej owulacji 7+4, a wg poprzedniego usg to 7+0.
Nie wiem, ile miał pęcherzyk, bo z tego szoku nie zapytałam.
Lekarz też się nie spodziewał raczej, bo najpierw założył mi książkę ciąży, poważył, pomierzył, powiedział, że " teraz zobaczymy co u dzidziusia ", no ale dzidziusia nie było