No to opowiem najpierw swoje perypetie, a potem Was nadrobie, a zaczelo sie tak:
W srode poszlam na spacer ubralam sie naprawde bardzo cieplo, bo mialam portki z pasem, dluga koszulke i 2 swetry no i + kurtka i szalik. Wrocilam do domu strasznie spocona i po pol godz zaczalo mnie poboleweac w prawej nerce. Wzielam suszarke i zaczelam sobie ogrzewac ten bok no i troszke pomoglo, potem polozylam sie na boku na kanapie i wlaczylam film. W ciagu tych 2 godz czulam, ze mnie pobolewa ale zaczelo sie jak probowalam wstac do kibelka. Nie moglam sie podniesc, wkoncu po kilku probach zgarbiona do 90 stopni doczlapalam sie do kuchni i wlaczylam piekarnik po czym znowu poczlapalam sie na kanape, za pol godz wrocvil P i juz sprowadzilo mnie wtedy do parteru na czworaki.
Bol od nerki zmienil sie w skurcze i promieniowal do zeber i doszly do tego bole podbrzusza.
Pojechalismy na izbe, a tam od razu mnie na oddzial. Tam z miejsca dostalam zastrzyk w dupe (bolal jak jasna cholera) ale bol ustapil, zaraz zrobili mi usg, maly w porzadku wazy juz 1700g na 32 tydzien i doktor P. posadzil mnie na fotek, jak mi zasadzil lapska to podnioslam sie prawie pod sufit i ledwo zeszlam o wlasnych silach. W tym badania lekarz stwierdzil, ze szyjka jest ok. Na drugi dzien zostalam badana przez ordynatora,ktory swierdzil, ze jest cos z nerkami nie tak i zlecil dodatkowe usg, rowniez zbadal mnie ginekologicznie i stwierdzil, ze mam skrocona szyjke
a 12 godz wczesniej szyjka byla ok, wiec prawdopodobnie wczesniejszy lekarz naruszyl moja "konstrukcje" bo potem juz nie zainteresowali sie nia. No i przez caly pobyt dostawala zastrzyki,leki,mialam robione co godzine tetno i cisnienie. Jedno i drugie ok, krew idealnie, mocz rowniez.
No i w piatek rano szok! Na usg ogledzinowym nerki jakis lekarz stwierdzil, ze moja nerka jest powiekszona i wyglada bardzo zle, a na moje pytanie czy z dzieckiem wszysko w porzadku nawet na mnie nie spojrzal i kazal isc na oddzial. Wystraszylam sie ale poczekalam na obchod, na ktorym powiedziano mi ze mam czekac na ordynatora do poniedzialku, plakalam pol nocy, bo nikt nie chcial mi nic powiedziec. Az w sobote rano przyszedl na obchod moj lekarz i w koncy=u udzielil mi konkretnej odpowiedzi. Z moja nerka wszystko w porzadku!!! Bo w ciazy wszystko sie powieksza i jest to czysta fizjologia, a ze mnie powialo to zrobil sie zastoj w moczu przez co ta nerka byla ciut wieksza od drugiej ale to nic powaznego.
Kolezanka z salo trafila w 15 tyg ciazy z silnymi wymiotami i dostala 500g glukozy po czym wmowili jej ze ma cukrzyce i tez nastraszyli i kluli ja kilka razy dziennie na cukier, a moj lekarz do niej, z enie ma cukrzycy, bo to logiczne ze skoro dzien wczesniej dostala pol litra glukozy to tego cukru nie wysikala jeszcze.
Powiem Wam tak, ze przezylam wielki szok na tym odziale, bo lekarze i pielegniarki sa tak nimili, traktuja ciezarne jak worki kartofli,potrafia o*******ic za to ze za wolno z lozka sie zbierasz, gdyby nie to, ze moj lekarz prowadzacy mial tam dyzur to nie wiedzialabym nic co sie ze mna i dzieckiem dzieje. Ale wiem jedno nie pozowle juz sie dzien dnia badac ginekologicznie, bo na tym etapie ciazy to mogli mi wywolac porod...po tym pierwszym badania przez 3 dni mialam bole podbrzusza i wydzieline.
A co jest najsmiejszniejsze w wypisie napisali mi zamiast 32 tyg ciazy to 30tyg ciazy i grubymi literami ze rozpoznanie to zagrazajacy przedwczesny porod! Paranoja jakas! O porodowce nie bede juz pisac czego sie dowiedzialam poza tym,ze nie ma znieczulen, bo chyba nie bylaby to mila historia. Ogolnie mozna to wszystko porownac do masowej wylegarni koni,gdzie panuje totalna znieczulica i hamstwo wobec ciezarnych