Dziewczyny, ja też po wizycie. I tak: następną mam 6.10 i gin zapewnia, że do tego czasu nie powinnam urodzić, ale muszę się oszczędzać i leżakować. Nie muszę leżeć non - stop, ale żeby odpoczynku było więcej niż aktywności.
Zrobiło mi się wodonercze na prawej nerce (to samo miała przy pierwszym synu), ale nie odczuwam go. Przez te skurcze poleciał mi centymetr szyjki, więc teraz ma ona równe 3 cm, ale jest zamknięta, powinna wytrzymać.
Niestety chyba jednak będę miała cc, ponieważ rozlazła mi się kość łonowa....na razie tragedii nie ma, ale czekają mnie jeszcze 3 lub 4 tygodnie ciąży....a lekarz nie chce ryzykować pęknięciem kości przy porodzie. Z tego powodu jak chodzę ciągle mnie coś tam boli, ciągnie, ciężko mi się wstaje i chodzę jak pingwin.
Dostałam żelazo.
Dzidziuś ma się świetnie....dziś znów widzieliśmy go w 3d (mój gin jest aniołem)....ssał sobie paluszek
moje kochane maleństwo i waży 2365g - prawdziwy facet