Jaki mnie wnerw złapał przed chwilą w kwestii USG, wrrrr! Dzwonię do pracowni umówić się z dużym wyrostem, na 24-25 sierpnia. Umawiam się wcześnie, bo zależy mi na wyborze godziny - nie wcześniej niż o 19.00 (pracownia otwarta do 20.00 - tak stoi na stronie www), bo pracuję i nie uśmiecha mi się za każdym razem zwalnianie się z pracy na badania czy wizytę. Zwłaszcza, jeżeli płacę grube pieniądze prywatnie.
A tu mi jakaś pannica w recepcji, na moją prośbę o umówienie wizyty na określoną, maksymalnie późną godzinę, rzuca komentarz: "Powariowałyście kobiety. Wszystkie tylko na wieczór i na wieczór, a żadna się do pani doktor nie dostosuje. To kto tu do kogo przychodzi?". No normalnie zapieniło mnie!!! Z wizyty w tej pracowni zrezygnowałam, panią poprosiłam o imię i nazwisko. Aż mam ochotę przełożonego jej poinformować. Z drugiej strony - takie komentarze pewnie się "z nieba" nie biorą. Jakby lekarze nie narzekali, że biedactwa muszą pracować w nieludzkich godzinach, to i komentarza by pewnie nie było. Ale w takim razie, po co ustalanie godzin działania na do 20.00?!