Wczorajsza wizyta u pani doktor od serduszka wypadla ok. Serce w porzadku, ale zalamana siedze.. Mala przekrecila sie glowa w dol, jak doktorce powiedzialam ze wcale nie dobrze, bo ja marze o cesarce, to odpowiedziala ze glupoty gadam, bo porod naturalny to piekny bol, oczywiscie nie w czasie porodu, ale pozniej.. No ku...aaaaaaa
Mialam ochote pierdzielnac ja czyms ciezkim w ten pusty leb i powiedziec zeby sie nie przejmowala jak boli, bo to piekny bol, oczywiscie nie teraz, ale jutro tak bedzie myslala...
Zalamalam sie troche, od wczoraj nawet nie mialam ochoty dotykac brzucha, a kopniaki malej mnie tylko denerwowaly.. Moj sie na mnie wscieka, a ja nie potrafie przestac sie tak zachowywac.. Dzis wieczorem rozmowa z ginem, jak i on bedzie mnie zmuszal do porodu naturalnego to nie wiem zo zrobie.. Bede chyba musiala do polski jechac, ale sama jechac, sama rodzic, w polsce ani wozka, ani rzeczy malej, ani lozeczka, ani mojego.. No nie dam sobie kurcze rady sama ze soba..