reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Nasze szpitalne i porodówkowe opowieści :-D

ja sie nawet na drugie zarzekalam ze za 5 lat hahah. dlatego teraz tak pół żartem pół serio. druga córa nie byłaby zła...gdyby nie ta ciąża, poród i połóg!!! bo ja tego już nie zniosę!!! NIEEEEEEE

Jak bylam w ciazy to mowilam zero sexu do konca zycia.... teraz juz wieczoru nie moge sie doczekac:-D maz rano przyniosl mi kwiaty, ja zrobilam sie na bóstwo i mi powiedzial ze tak chyba podswiadomie sei rpzygotowalismy hahahah no to znaczy ze noc bedzie cool:-)
 
reklama
Dziękuję za komentarze :*

my zaprzestaniemy na dwójeczce ,wystarczy nam w zupełności, ;-)

ja miałam za to ciśnienie 90/50 i arytmie że leżałam podłączona do ekg . ale dali mi neospasminkę i się uspokoiłam .bo jakoś nerwowo się czułam zaraz po porodzie .
 
ja mój poród wspominam najlepiej z całej ciąży i z całego połogu, ale to wszystko co mnie spotkało i co nadal niestety spotyka (nadpobudliwość Tysi) skutecznie wyleczyły mnie z chęci posiadania kolejnego dziecka. Nie chciałabym aby mała była jedynaczką, ale życie zweryfikowało moje poglądy...Nie chcę więcej dzieci.
 
Laska :) Borys tak nam dał popalić, ze przez 3 lata jak ktoś wspomniał o dziecku myślałam że zabiję. Jak miał 3 latka zaczęłam odżywać :) wtedy mówiłam, że jak Borys będzie miał 6 lat to podziałamy ale jak miał ponad 4ry latka to zachciało nam się drugiego. JEST SUPER, Bianka mimo że czasem marudzi to w porównaniu do Borysa to anioł, no i tak jak pisały Dziewczyny...przy kolejnym jest 100 razy lepiej, bo masz wiedzę i doświadczenie a nie tylko wiedzę książkową (pamiętasz kiedyś pisałam o tym jak byłyśmy w ciąży)............ życie z małym dzieckiem wszystko weryfikuje i napewno nie będzie tak jak wyczytałyśmy i jak byśmy chciały. Podejrzewam, że przy drugim jak już przyjdzie ten czas :) będziesz bardzo przygotowana psychicznie na dziecko (i niespodzianki jakie macierzyństwo niesie), po przebojach z Tysią będziesz o wiele mądrzejsza, bezstresowa (no mniej stresowa ;) ) Szpitale będziesz omijać dużym łukiem i inne takie. Głowa do góry :)
 
ja tez jak rodzilam Konrada to powiedzialam mu na porodówce: przepraszam Konradku bedziesz jedynakiem,,,
i co??:)
heh
teraz wydaje mi sie ze troje to za duzo o jedno lub za malo, bo do tanga trzeba dwojga. nie chce zeby jedno dziecko bylo z boku jak sie dwoch skumpluje...wiec przydalaby sie dziewczynka do kompletu.
ale.....
to tylko takie gadanie glupie, JUZ DOSC:-D
 
Chyba jestem gotowa napisać moją "opowieść".

Na początku 38 tygodnia miałam wizytę u ginki, która od razu wysłała mnie do szpitala na patologię ciąży. Od ponad tygodnia miałam mega wysokie ciśnienie i byłam spuchnięta tak, że nie byłam w stanie chodzić. Diagnoza: gestoza ciążowa. Przez piątek i sobotę podwoili mi dawkę leków na obniżenie ciśnienia ale nie działały. Zaczęłam mieć potworne bóle głowy i zawroty i dosłownie zjeżdżałam po kilka razy w nocy i w dzień, np w ubikacji słabłam. W poniedziałek moja ginka wzięła mnie na usg i powiedziała, że trzeba zakończyć ciążę. Oczywiście przez cc, bo to najbezpieczniejsze w moim stanie. W ciągu godziny znalazłam się na porodówce. Pytali się, jakie chce znieczulenie, anastezjolog poleciła zewnątrzoponowe, więc się zgodziłam. Byłam roztelepana, zdenerwowana i zła, że nie będę rodzić naturalnie. Potem zaczęłam się bać.
W czasie cc miałam jeden odlot, ale to chyba ze stresu. Co minutę chyba mierzyli mi ciśnienie. Czułam się okropnie, ale jak usłyszałam i zobaczyłam moją córeczkę to od razu mi przeszło. Pokazali mi ją i położyli przy twarzy na chwilę. Potem zanieśli na miejsce dla noworódków żeby jej odsysać wody i badać, ale cały czas ją widziałam, bo przekręciłam głowę w tamtą stronę. Krzyczała strasznie i była cała fioletowa. Myślałam, że tak ma być. Potem na sali poporodowej dali mi Małą na chwilkę.
Jak już byłam na normalnej sali to zaczęły się bóle. Przeciwbólowe puszczały i dostałam drgawek. Małej mi nie przywozili. Myślałam, że dlatego, żebym odpoczęła po cc. W końcu poprosiłam M żeby poszedł zobaczyć Gabę. Okazało się, że nie dają mi jej, bo jest podpięta do jakiegoś sprzętu jakby maseczki z tlenem, bo miałam problemy z oddychaniem. Zrobił zdjęcie i mi pokazał. To było okropne. Zaczęłam się bać, martwić i przeżywać. Po porodzie nie spałam dłużej niż pół godziny. Resztę czasu czekałam na Gabrysie. Przywiezli mi ją jakoś ok poludnia drugiego dnia. Nie byłam w stanie się podnosić bo mdlałam. Miałam taką utratę krwi, że mieli mi przetaczać.
Po wieczornej wizycie okazało się, że Gaba ma pęknięty lewy obojczyk, że w czasie porodu uszkodzili. Wkurzyłam się. Rano na drugi dzień okazało się, że Mała bardzo leci z wagi i trzeba jej podać kroplówkę z glukozą, która trwa 12 godzin. Jak chcę ją karmić to mam chodzić do niej na salę. Miałam tam daleko a jeszcze nie chodziłam. Przyszedł M i wszystkimi siłami próbowałam wstać i pójść nakarmić dziecko. Takiej niemocy nigdy nie czułam. Płakałam z bólu i byłam w stanie dojść najdalej do drzwi sali, na której leżałam. To było straszne nie móc pójśc nakarmić i zobacxzyć własnego dziecka.
Po kroplówce dostawała antybiotyk. Raz polożna przy myciu uszkodziła Małej wkłucie i zobaczyłąm cały zakrwawiony kaftanik. Zerwałąm się i pomimo bólu pobiegłam z nią do dyżurki. Biedna tak płakała jak zakładali drugie wkłucie.
OD czasu kroplówki miałam problemy z przystawianiem Gabrysi. Nie chciała piersi, ssała krótko, płakała przy tym. Położna powiedziała mi, że mam leniwe dziecko. Jak tak można powiedzieć o noworodku. Inna położna kazała karmić przez kapturki, które podobno zaburzyły odruch ssania Gabrysi.

Taka moja historia. Od porodu ciągle same problemy i jeszcze teraz Gaba jest taka płaczliwa. Po tym jak widziałam jak cierpi po kroplówce, po zastrzykach z antybiotyku i tych męczarniach przy mojej piersi, obiecywałam sobie, że zrobię wszystko aby moje dziecko było szczęśliwe i nie cierpiało. No i się nie udaje. Denerwuję się na nią, nie umiem jej pomóc jak boli ją brzuszek. Ale dalej mam nadzieję, że kiedyś dam jej dużo miłości i będę bardziej cierpliwa.
 
reklama
Kochana nie zadręczaj się....nie ma sensu. Jestes wspaniałą mamą, a że nerwy puszczają....normalne, błędne koło się robi. Jej płacz, powoduje Twoje zdenerwowanie, Twoje zdenerwowanie powoduje jej płacz. Wszystkim się to zdarza, a jak dziecie płaczliwe, tym częściej. Ja swojej Majki wręcz nie lubiłam przez długi czas, bo urządzała mi podobne arie jak Mitaginki Misia...miałam wyrzuty sumienia, płakałam razem z nią a ona ze mną. Wreszcie się wszystko zmieniło i dałam jej mega ilości miłości za te wszystkie dni złych mysli o niej, minęło. Teraz tez mi sie zdarza krzyczec na małego, jak mam dosyć. Gabrysia ma dwa miesiące, jeszcze miesiąc i bedzie lepiej, zobaczysz z każdym dniem lepiej:)))
 
Do góry