ja się nie rozpiszę za dużo , bo kąpanie czeka
w każdym razie siedziałam na forum 31.03 po 23 jeszcze , na dobranoc zaczęłam oglądać cud narodzin, chciałam się na chwilę podnieść jak "coś " pociekło;-) nie wiedząc czy to "to" zaczęłam myś podłogę, co by w bezruchu nie siedzeć ,bo wtedy bym dalej nie wiedziała
no i ciekło delikatnie dalej, czekaliśmy 2 godziny i do szpitala przez gbs na wszelki wypadek, tam test,że to wody i kazali spróbować się przespać w oczekiwaniu na skurcze, poleżałam do rana, mąż do domu pojechał, bo bez sensu by siedział tyle godzin, o 8 lekkie skurcze, więc decyzja o oksy, coraz mocniejsze mocniejsze..ok 12 6cm, położna na to,że najwyższy czas męża wezwać, jeśli się nie rozmyśliłam, a ja co? ja rozmyślona,hehe w tym stresie i bołu zamknęłam się w sobie i nie chciałam nawet z nikim gadać,ale zadzwoniłam, bo wiedziałam ile to dla niego znaczy, i dzięki bogu,że to zrobiłam, bo dzięki niemu było cudownie i dużo łatwiej, w każdym razie przyjechał, pospacerowaliśmy godzinkę po korytarzu, w oczekiwaniu na badanie i nagle poczułam,ze chce kupke, a wiecie co to znaczy, hehe no i badanie i co? parte w każdym razie da się przezyc, cudownie mieć męża obok i nie ma czego się bać, nawet przy pierwszym dziecku, co prawda popękałam mimo nacięcia, no ale cóż