A mój synek po tym jak opanował siadanie z pomocą palców mamy albo taty rwie się do chodzenia, dzisiaj przed kąpielą "przeszedł" prawie cały przewijak, oczywiście trzymałam go pod paszki.
Uwielbia, jak mu tata robi wiatr pieluszką, śmieje się wówczas do rozpuku, tak samo jak śpiewamy Jagódki i tańczymy przy tym.
A najlepszy numer to Pawełek zrobił jak był u babci. Dzwoniła mu dzwonkiem takim jak dzieci dzwonią w procesji i mały zrobił kupkę, no to śmialiśmy się, że jak pójdzie do kościoła, to na dzwonek jak będzie cisza walnie kupsona-bulgotnika.
Poszliśmy do kościoła, bo miało być błogosławieństwo dzieci (św Jacka), msza była cicha, bo organista na urlopie, dzwonków też nie było. Mały przespał prawie całą mszę i obudził się po komunii. Ksiądz na końcowe błogosławieństwo prosi wszystkie dzieci przed sam ołtarz do Prezbiterium, więc podjechaliśmy wózkiem, następuje zbiorowe błogosławieństwo, po którym ksiądz bierze kropidło, a synuś prrrrrbrrrrrrprrrrrr, myśleliśmy, że skonamy, znajomy zakonnik też się śmieje do nas, mąż chce potem podnieść małego do indywidualnego błogosławieństwa, a tu taki smród... niezły numer nam synuś wyciął... Mam nadzieję, że podczas chrztu będzie bardziej kulturalny...