krupka
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 10 Wrzesień 2006
- Postów
- 6 431
ja na szczescie nie mieszkam z rodzicami, ale moja mama tez by pewnie histeryzowala - leci na kazde zająknięcie młodego, wiec to pewne.
My zwlekalismy dokąd lekarz nie powiedział, ze cos nie tak ze zgryzem i jak dotąd sie po prostu "nie dalo", tak nagle okazało się, ze to mozliwe i wcale nie takie trudne. No ale bylismy bardzo zdesperowani i dzieki temu konsekwentni.
Smok pewnego dnia.... zginął!! (znaczy na niby). szukalismy go i szukalismy i nie znalezlismy. Młody chodził i otwierajac rączki mówil "nie ma" "gdzie" ; No to zgodnie stwierdzilismy, ze smoka nie ma. Potem weszlam z gadką, ze przeciez synek jest duzy chlopak i tak naprawde smok mu wcale nie jest potrzebny itp. Ze wszystkim sie zgadzał, dopóki go nie polozylismy Plakal. Poszłam raz jeszcze, dalam mu poduszkę w poszewce ze smiesznnym królikiem i wmowilam, ze to zamiast smoka i ze kroliczek bedzie go tu calą noc pilnowac i takie tam. W sumie zasnął szybciutko.
W dzien bylo gorzej, ale po metodzie wychodzenia i wracania po coraz dluzszym czasie (zaczynalam od 3 min) doszlismy do 29 min placzu. To było najdłuzej. Potem coraz krocej (ok. 8 min.) czyli moje 2 wizyty i 2 razy kladzenie. Po jakichś 3 dniach płaczu 0!
Naprawde sie zdziwilam, ze to tak krótko trwalo.
My zwlekalismy dokąd lekarz nie powiedział, ze cos nie tak ze zgryzem i jak dotąd sie po prostu "nie dalo", tak nagle okazało się, ze to mozliwe i wcale nie takie trudne. No ale bylismy bardzo zdesperowani i dzieki temu konsekwentni.
Smok pewnego dnia.... zginął!! (znaczy na niby). szukalismy go i szukalismy i nie znalezlismy. Młody chodził i otwierajac rączki mówil "nie ma" "gdzie" ; No to zgodnie stwierdzilismy, ze smoka nie ma. Potem weszlam z gadką, ze przeciez synek jest duzy chlopak i tak naprawde smok mu wcale nie jest potrzebny itp. Ze wszystkim sie zgadzał, dopóki go nie polozylismy Plakal. Poszłam raz jeszcze, dalam mu poduszkę w poszewce ze smiesznnym królikiem i wmowilam, ze to zamiast smoka i ze kroliczek bedzie go tu calą noc pilnowac i takie tam. W sumie zasnął szybciutko.
W dzien bylo gorzej, ale po metodzie wychodzenia i wracania po coraz dluzszym czasie (zaczynalam od 3 min) doszlismy do 29 min placzu. To było najdłuzej. Potem coraz krocej (ok. 8 min.) czyli moje 2 wizyty i 2 razy kladzenie. Po jakichś 3 dniach płaczu 0!
Naprawde sie zdziwilam, ze to tak krótko trwalo.