Myszko u mnie tak samo. Kubala nie chciał raczkować, ale pomału się rozkręcił i jakoś poszedł, ale to nie znaczy że do tej pory nie pełza. Ja tez nie mam dywanów więc np leci na kolanach i nagle gleba i pełzamy, zależnie co mu się akurat chce, a jak się bardzo zmęczy to kładzie sie krzyżem na podłodze i leży (oby jakiś ksiądz mi nie wyrósł).
Ostatnio zaczyna coraz pewniej stać na nożkach i kombinuje jakby tu przesuwać się przy meblach. A najlepiej to złapać za blat stołu i brac co się da.
Do tego mamy 4 zęby i dwa następne w drodze i bijemy brawo, tulimy się do mamy, robimy tany tany i maczamy rączką pa pa. No i oczywiście zjadamy wszelka formę znajdującą się na podłodze (okruszki, kurz, papierki itd) - normalnie mam dziecko odkurzacz
A właśnie czy wsze dzieci boją się odkurzacza, bo ja nie mogą w ogóle odkurzać. Kuba od razu w ryk bo się boi. I boi się też jak np krzyczę do męża z drugiego pokoju żeby mi coś przyniósł, a na Zuzie to już w ogóle nie mogę krzyczeć. Tak nie lubi hałasu, że boi się własnego dziadka, który mówi dość głośno i jak tylko go widzi to w ryk i przytula sie do mnie zastygając bez ruchu. Doszło do tego, że usłyszy że ktoś wchodzi po schodach na nasze poddasze to od razu płacze bo myśli że to dziadek, dlatego że teść potrafi parę razy dzienne do mnie zaglądać, bo albo poczta, albo inna sprawa i zawsze zaczyna krzyczeć od schodów i Kuba się nauczył.
Po jakimś czasie nauczyłam teścia ze ma wchodzić po cichu i spokojnie, bo nie raz się zdarzało że mi go budził. No ale nie zmienia to faktu, że nadal dziadek nie jest super i nadal nie Kuba nie lubi hałasu.
A mojego tatę czyli drugiego dziadka kocha miłością wielką i jak tylko jade do rodziców nie spuszcza z niego oka. Łot mam syna