"ta pani rodzi- czyli o tym jak przegapić, że poród sie zaczął"
trafiłam do szpitala z silnymi bólami podbrzusza. Zaczeli faszerowac mnie lekami rozkurczowymi. Tak przeleżałam 6 dni i we wtorek miałam iśc do domu. No ale zycie sobie...W niedziele miałam skurcze co 5 min. Mąż zawołał położną, przyszedł lekarz, podłączyli ktg i okazało się, że bóle sa słabe zalwedwie 30%. Ja odczuwałam to zupełnie inaczej. Bolało naprawde mocno, ale tak dziwnie, sam dół brzucha. No ale lekarze wiedzą lepiej, dali tabletke i kazali iść spać. Około 21.00 miałam już skurcze co 3 min. Nie chciałam jednak robic zamieszania, bo miałam uczucie, że patrza na mnie troche jak na panikare. Kursowałam więc między łózkiem a toaletą, po drodze zaciskając zeby z bólu. Około 22.30 poszłam do wc bo zrobiło mi sie niedobrze. Tam zastała mnie położna i zdzwiona pyta co sie dzieje. Mówie, ze jest mi niedobrze. A ona pyta czemu po tabletce nie spie. Jak mam spac jak skurcze mam co 3 min! no to mówi, zbadamy się. No to wleke sie za nia na kozetke. Po drodze ze dwa skurcze. Ledwo mnie zaczęła badać trysnęła ze mnie fontanna wód. "O kurcze, ta pani rodzi, rozwarcie na 4cm". Potem przenosiny z ginekologi na porodówke. dzwonie do małżona, odeszły mi wody, rodze, przyjeżdzaj. A ten mi zaspany
rzyjade po pracy!No myślałam ze go zabije. na szczęści jak sie rozłączyłam, to się pokapował o co k'man i biegiem do auta i w droge. W tym czasie ja juz lezałam na porodówce. Skurcze co 1,5 min. Przyszedł lekarz, popatrzył na ktg a tam dalej skurczy nie wykazuje. Położna pyta czy robić lewatywe. A on na to, że to potrfa do rana z takimi bólami. No ale zbada mnie. O kurcze, jest już 6 cm. Pare min po północy.Widze jego konsternacje. Pyta który to tydzień? 36. I słowa na które czekałam, robimy cięcie. Teraz tylko szybko dajcie mi ten zastrzyk. No ale najpierw nie tak łatwo, sto pytań do...czyli wywiad anestozjologiczny. Pare minut później, czyli całe wieki dla mnie..wiozą mnie korytarzem na sale operacyjną. Po drodze kątem oka rejestruje małżona przy drzwiach. Ja koncentruje sie tylko, żeby nie wytargać rurki od łóżka której się uczepiłam.No i w końcu widze anestezjologa. Mój wybawca, który miał straszne problemy, żeby mnie znieczulić. Wkuwał sie chyba ze 6 razy. Przemilcze jego kwalifikacje, bo w końcu się udało. Ból minął. Róbta teraz co chceta
Kilka minut później jest 1.08 29.06.2009 roku- słysze krzyk.Poezja dla moich uszu. Małego zabrali do sali obok, ale słysze jak krzyczy. Zuch chłopak. podają mi go na chwilke do pocałowania. Jest taki maleńki. 2470 gr i 52 cm.
kilka godzin później dowiedziałąm się, że przyczyną moich ciązowych bóli i takich nietypowych bóli porodowych były okropne zrosty po 1 cesarskim cięciu. Lekarze napracowali się, żeby mi to powycinac. Poza tym mały był owiniety pępowina w pasie i na szyi. Nie wiem jakby sie to skonczyło przy porodzie sn. Na szczęście nie musiałam się przekonac.
Mały spędził kilka dni w inkubatorze. Miał drobne problemy z oddychaniem w 1 dobie. pozatym z uwagi na moja cukrzyce, przez 4 dni podawane miał kroplówki.Ja już nastepnego dnia wstałam z łózka i dreptałam na wcześniaki, zeby go karmić. To niesamowite, ile kobieta ma w sobie siły, zeby w 24 godziny po jakby nie było poważnej operacji wstawać z łózka co godzine i iść tylko po to, zeby nakarmic swoje dziecko. Najwazniejsze, że mam teraz ślicznego maluszka, który mam nadzieje wyrosnie na silnego mężczyznę. Tak oto udao mi się przekonac w koncu lekarzy, że rodze.......