U mnie bedzie dlugi opis...
Pierwszy symptom miałam na noc przed porodem - męczyły mnie wymioty i biegunka (organizm się oczyszczał przed porodem) i dlatego tez bardzo się martwiłam czy aby nie zacznie się cala akcja w samego sylwestra...Bałam się tego bo tu ciężko jest wezwać taxi w zwykłą weekendowa noc, a co dopiero w sylwestrową! Nie mówiąc już o tym, ze ciężko byłoby ściągnąć Usmana z pracy...
Daniel chyba wziął pod uwagę moje prośby bo zaczął wychodzić na świat w noc przed sylwestrem
Jeszcze o 21skype'walam sobie z wujostwem z Polski, którym urodziła się córeczka 4miesiace temu, wiec tematem naszych rozmów były symptomy porodu i pierwsze chwile z noworodkiem..I już w trakcie tej rozmowy zaczęłam czuć silniejsze niż zwykle skurcze a ich częstotliwość była już dla mnie co najmniej niepokojąca i zastanawiająca...
Po rozmowie postanowiłam wypróbować sposób na wykrycie skurczyporodowych podany przez jedna z położnych -
2tabl. No-spy + kapiel -> jeśli skurcze mina to znaczy ze to byly tylko te ćwiczebne, jeśli nadal będą wyczuwalne i nie zmniejsza swojej częstotliwości-> to czas zwijać się do szpitala na porodówkę...
Po kąpieli skurcze nie ustąpiły a stały się regularne... ból obejmujący krzyże i brzuch pojawiał się już
co 5minut...Napisałam sms do męża,ze "
chyba się zaczęło wiec jeśli dasz rade to wróć wcześniej z pracy" - to było ok północy, a on w piątki pracuje zwykle do 1.30-2.00 w nocy, no a sama zaczęłamsię dopakowywać a w przerwach pomiędzy skurczami
umyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż, włożyłam soczewki, przymierzyłam kilka ciuchów, bo nie mogłam się zdecydować co będzie wygodniejsze?
) W sumie to całkiem spokojna byłam
Za to mój mąż spanikował i praktycznie po 20 minutach przyjechał do domu
Zadzwoniłam do szpitala na porodówkę żeby ich uprzedzić, ze przyjeżdżam no i ruszyliśmy w drogę. Do szpitala nie mamy daleko - jakieś 15min samochodem, ale skurcze stały się już tak bolesne, ze ta podróż wydawała mi się koszmarnie długa i ciężka!
W szpitalu położna oceniła moje rozwarcie na 3 cm wiec kazała się nam rozgościć Do dyspozycji mieliśmy duży pokój porodowy, gdzie miałam wszelki "niezbędny"sprzęt typu, piłka mała i duża, wanna, poduchy, drabinkę przy ścianie (o dziwo właśnie to najbardziej się sprawdziło u mnie w czasie skurczy - trzymałam się kurczowo szczebelek u drabinki, pochylając swój tułów w dol i to mi conieco pomagało), i inne. Położna poradziła jak najwięcej się ruszać - to pomaga dziecku na prawidłowe ułożenie się i na szybsze otwieranie się szyjki. A wiec razem z mężem zwiedzaliśmy szpital ... nikt nas nie kontrolował, mogliśmy chodzić gdzie chcieliśmy
OK godz. 3 nad ranem skurcze stały nie do wytrzymania - w momencie kiedy przychodziły (a byłoto już co 2-3min) zamierałam w bezruchu i bezdechu...Bol, którego nie jest się w stanie opisać...
Dlatego tez poprosiłam o podanie mi
znieczulenia zewnątrzoponowego, mimo, iż wiedziałam ze to może opóźnić całą akcje porodowa,bo będąc pod znieczuleniem nie będę mogła się ruszyć z lóżka. W międzyczasie położna sprawdziłam rozwarcie i niestety powiększało się bardzo powoli, ok 0,5cm na godzinę. Jak mi powiedziała, ze urodzę prawdopodobnie ok 14-15 to zdębiałam! Słyszałam o tym, ze pierworódki długo rodzą, po kilkanaście godzin, ale jakoś tak nie wierzyłam ze i mnie to będzie dotyczyć.. .Głupia myślałam, że to potrwa3-4godzinki
Anestezjolog spaprał robotę. Do końca nie wiem co się wtedy stało ale wiem, że to właśnie znieczulenie spowodowało moje późniejsze problemy po porodzie...
Czułam jak mi się wbija do dolnej części kręgosłupa i to parę razy...Uczucie okropne, taki przeszywający bol przez cały kręgosłup az do głowy... Po paru minutach
straciłam kompletnie czucie od pasa w dol! Zupelnie nic nie czułam!! Moje nogi były jak z waty a ja czułam się okropnie ...byłam przerażona ze nie mogę się poruszyć! Dodatkowo dostałam
silnych trzesawek, jak przy padaczce i nie potrafiłam ich opanować przez następną godzinę! Po jakiś dwóch godzinach zaczęło mi wracać czucie ale za to przyszedł
straszny bol głowy - taki, ze musieli mi dać cos dodatkowego przeciwbólowego... Te trzy skutki uboczne nie powinny się zdarzyć - to efekt zlej pracy anestezjologa...Nie dość, ze czułam się okropnie na tym znieczuleniu to w dodatku nadal czułam silnybol! Taki, ze jeszcze kilkakrotnie wzywaliśmy anestezjologa żeby mi zwiększył dawkę... Po jego interwencji bole ustępowały na kilkanaście minut a potem wracały...Wszyscy się dziwili, ze tak dziwnie reaguje na znieczulenie - nie dość, ze miałam już tyle skutków ubocznych to jeszcze mało co mi pomaga (stwierdzili, ze to się zdarza u niektórych pacjentow ale bardzo rzadko).
Nie dość, ze miałam problemy ze znieczuleniem to jeszcze akcja porodowa przebiegała bardzo powoli i zmierzała w złym kierunku
(->w kierunku sali operacyjnej...)..Daniel nie chciał się prawidłowo odwrócić - był, jak to mowia,
skierowany głową do gwiazd, zamiast do ziemi
To ponoć oznacza ze będzie romantykiem hehe
Dodatkowo, nie chciał schodzić w dol....
Mój poród stal się obiektem zainteresowania całego oddziału położniczego - co chwile przychodził lekarz, anestezjolog, kilka położnych no i w końcu tez szef całego oddziału polozniczego...
JA czułam nonstop takie uczucie rozrywania mi pochwy - miałam wrażenie, ze główka Daniela już tam jest i mi wszystko rozrywa...no ale według nich , był nadal zbyt wysoko.
Momentami czułam się okropnie, jak jakieś zwierzę na przeglądzie... Co chwile ktoś mi wpychał łapę do pochwy i gmeral tam...A ja wszystko czułam! Dwa razy pobierali krew Daniela(chyba sprawdzali stopień dotlenienia), poprzez wkłucie się do jego główki i to tez było okropne uczucie...Nie mówiąc już o tym, ze oczywiście nie kontrolowałam swoich potrzeb i mimo, i ze nie czułam to wiedziałam, ze robię pod siebie...
Jednak polozna kilka razy mnei zapewniala ze mam sie nie przejmowac, ze mam nie powstrzymywac tego uczucia "jak w toalecie" bo to pomaga zejsc Danielowi w dol...I ze jesli to parcie powstrzymuje to on sie "odbija"i wraca do wyzszej pozycji...
Wiem, ze w pewnym momencie było już źle bo zapowiedzieli mi, ze w razie potrzeby (jeśli daniel w krótkim czasie nie ułoży się prawidłowo) będą zmuszeni zrobić mi cesarkę i ze sala operacyjna już na mnie czeka...
Raz próbowali przekręcić Daniela ręcznie - kazali mi przeć a jeden z lekarzy go przekręcał! Ale mały łobuzza chwile znów wrócił na swoja ulubiona pozycje...
CDN... (babyboom napisal ze moj wpis jest za dlugi!!! (