Aż się boję to napisać... jest lepiej!!!! Piątek wieczorem i sobota były okropne- Martusia nie mogła zrobić kupki i strasznie płakała. W sobotę zasnęła o 22 i spała do 5, trochę zdenerwowałam, bo nadal nie było kupki, a był to dzień chrztu Martusi, i bałam sie, że zacznie znowu tak strasznie płakać w kościele, a jak zrobi w końcu kupkę to nie zmieści się w pieluszce i będzie obciach. Ok.9 zjadła, zrobiła kupkę i zasnęła. O 11 trzeba było zacząć sie szykować, a ona ciagle spała, próbowałam ją wybudzić i nakarmić, ale chała, zjadła trochę i spała dalej. Ubrałam ją, pojechaliśmy, i spałą całą mszę, nawet nie drgnęła w najważniejszym momencie. Obudziła sie dopiero w domu, jak ją mąż rozbierał, nakarmiłam ją, i znowu się uspała. Była bardzo spokojna, jak nie spała to obserwowała otoczenie, w ogóle nie płakała. Wieczorem wracaliśmy do Warszawy, spała całą drogę-ok. 2 godz., potem kąpiel, karmienie i znowu śpioch. W nocy 2 razy jedzonko, rano trochę zabawy, potem spacer- prawie nie spała, ale była spokojna. Sporo się dziś z nią bawiłam, dużo też leżałą sama w łóżeczku, patrzyła na karuzelkę, w ramach dodatkowej atrakcji zainstalowałam kolorową chustkę i małe lusterko. Ok. 18 zrobiła się marudna, spała u mnie na kolanach, potem kąpiel, znów poleżała w łóżeczku, jak zaczełą pluć smoczkiem to ją nakarmiłam i teraz słodko śpi... PRZEZ DWA DNI ŻADNEJ KOLKI!!!! Mam cichą nadzieję, że tak już zostanie...