Ja mysle ze Julkowi sie spodoba i to bardzo bo nie dosc, ze jada jego najlepszy kolega i kolezanka to i miejsce fajne. Jada we wtore rano pociagiem, potem pocztowym autobusem a potem kolejka gorska. Beda spac w starej gorskiej chacie..troche z dala ale za to przestrzen i atrakcji do woli:-) Wraca w piatek wieczorem. Caly ten tydzien mieli nieco przygotowujacy do obozu: co i jak i dlaczego. Wiem, ze zabieraja ze soba psa pocieszyciela..jak ktos jest smutny to moze sie do niego przytulic, w apteczce maja masc na tesknote (bardzo skuteczna wedlug pan;-)) i rozne inne cuda....:-)
W sumie mogl juz pojechac rok temu ale jakos chyba z wlasnej nadwrazliwosci wypisalam go na ostatnia chwile ..czego do dzis zaluje..wiec w tym roku obowiazkowo!:-)
Fredka w sumie to bedzie pierwsza dluzsza nieobecnosc ale mysle ze bedzie dobrze bo jednak bedzie grono dobrze mu znane na codzien.
A ja w ramach tego, ze z dzieciakami na oboz jedzie pani kucharka i przedszkole zostaje bez, bede gotowac dzieciakom w srode. Zoska w miedzyczasie bedzie odkrywac swoja przyszla grupe (od wrzesnia zajmie miejsce Julka).
A jutro mamy przedszkolny biwak...jazda w gory i tez nocleg z dzieciakami w starym domu, grill dla rodzicow i w tym wypadku nawet basen (taki normalny) choc chata zupelnie na odludziu. Bylismy w tamtym roku i bylo swietnie choc nie nocowalismy. A w tym nawet sie nie zapisalam a to dlatego ze maz w rozjadach bedzie tylko na kilka godzin w sobote w domu i jakos szkoda mi bylo 'rodzinnego czasu' - zwlaszcza ze juz we wtorek oboz. No ale moze na ostatnia chwile nam sie odnmieni i dolaczymy do biwakujacych:-)
W sumie mogl juz pojechac rok temu ale jakos chyba z wlasnej nadwrazliwosci wypisalam go na ostatnia chwile ..czego do dzis zaluje..wiec w tym roku obowiazkowo!:-)
Fredka w sumie to bedzie pierwsza dluzsza nieobecnosc ale mysle ze bedzie dobrze bo jednak bedzie grono dobrze mu znane na codzien.
A ja w ramach tego, ze z dzieciakami na oboz jedzie pani kucharka i przedszkole zostaje bez, bede gotowac dzieciakom w srode. Zoska w miedzyczasie bedzie odkrywac swoja przyszla grupe (od wrzesnia zajmie miejsce Julka).
A jutro mamy przedszkolny biwak...jazda w gory i tez nocleg z dzieciakami w starym domu, grill dla rodzicow i w tym wypadku nawet basen (taki normalny) choc chata zupelnie na odludziu. Bylismy w tamtym roku i bylo swietnie choc nie nocowalismy. A w tym nawet sie nie zapisalam a to dlatego ze maz w rozjadach bedzie tylko na kilka godzin w sobote w domu i jakos szkoda mi bylo 'rodzinnego czasu' - zwlaszcza ze juz we wtorek oboz. No ale moze na ostatnia chwile nam sie odnmieni i dolaczymy do biwakujacych:-)