mamaflavii
Mama Flavii i Julianka
Dziewczynki, nie udalo sie nam odpedzic zlego :-
-
-
-
-
-(. To jest jednak ten miesak prazkowanokomorkowy - tak to sie nazywa po polsku. Jest juz spory i szybko rosnie. Jutro zaloza Juliankowi centralny cewnik by dozylnie podawac mu leki i pobierac krew. Jutro tez zaczynamy 3 3-tygodniowe bloki chemioterapii, by zmniejszyc guza. Nie wiadomo jeszcze czy nie ma przerzutow do wezlow chlonnych i kosci, pewnie czekaja nas punkcje i dalsze tomografie. Nie wiadomo tez jak Julianek i jego wredny pasozyt zareaguje na leki i czy uda sie pozniej usunac operacyjnie zmniejszonego guza w calosci, bo na dzien dzisiejszy trudno jest precyzyjnie okreslic z ktorego miesnia bierze poczatek i byc moze okaze sie, ze mozna bedzie usunac tylko jego czesc, by nie uszkodzic innych waznych miesni. Wyglada na to, ze czeka nas pelny program - dlugie tygodnie chemioterapii, operacja, znow chemioterapia i radioterapia. Czyhaja tez na zdrowie Julianka liczne dzialania uboczne calej tej chemii, nie bede ich Wam wymieniala, bo nie mam sily jeszcze i o tym myslec. Mysle od dzis do jutra, na dlugoterminowe plany brak mi sil. Szanse przezycia i wyleczenia wynosza w jego przypadku 65-75%. Coz wiecej dodac...