reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze maleństwa - pediatra, problemy, radości, jak rosną nasze pociechy

mój mały bratanek miał kolki do pół roku, straszne aż był fioletowy jak płakał i się wił. To co moja bratowa przeszła z nim to naprawdę jazda była...dobrze że mieszkali wtedy z nami ( była moja mama, ja i moja siostra do pomocy) bo tak to ciężko by było jej...
Współczuję kolek i mam nadzieję że miną szybciutko!
 
reklama
wiewióreczka a jesteś pewna że ten płacz jest efektem kolek ? Mój Maciuś w 2 miesiące miał 2.200 kg na + w stosunku do wagi urodzeniowej , więc przybywa go mniej więcej tak samo , kolek już nie ma a jakie cyrki czasami wyprawia przy jedzeniu to opisać się nie da . Sam jak ma dobry humor to poleży od 5 do 30 minut (rzadko) a tak to musi być wożony, noszony , bujany , tulony .....bo inaczej też pokazuje że płuca ma zdrowe , ale niestety to chyba efekt tego że jest rozpieszczony okropnie . Może u Was jest to samo ???
 
wiewióreczka
Sam jak ma dobry humor to poleży od 5 do 30 minut (rzadko) a tak to musi być wożony, noszony , bujany , tulony .....bo inaczej też pokazuje że płuca ma zdrowe , ale niestety to chyba efekt tego że jest rozpieszczony okropnie . Może u Was jest to samo ???

Dokladnie tak jak piszesz 5- 30 minut gora ja nakrecam karuzelke nad lozeczkiem i mam gdzies 15 minut spokoju gdzie biegam w poplochu do toalety zrobic sniadanie itd bo potem trzeba nosic zabawiac nie ma litosci :-D
 
wiewióreczka a jesteś pewna że ten płacz jest efektem kolek ? Mój Maciuś w 2 miesiące miał 2.200 kg na + w stosunku do wagi urodzeniowej , więc przybywa go mniej więcej tak samo , kolek już nie ma a jakie cyrki czasami wyprawia przy jedzeniu to opisać się nie da . Sam jak ma dobry humor to poleży od 5 do 30 minut (rzadko) a tak to musi być wożony, noszony , bujany , tulony .....bo inaczej też pokazuje że płuca ma zdrowe , ale niestety to chyba efekt tego że jest rozpieszczony okropnie . Może u Was jest to samo ???
Już sama nie wiem, zazwyczaj jak tylko kwęknie to już mam go na rękach(troche mnie sobie urobił:tak:) i uspokaja się, ale często jest tak, że ręce nie pomagają, muszę przetrzymać te krzyki i płacz, tule go, bujam, a on wyje. Uspokaja się zazwyczaj po około 10min. ale poźniej przychodzi jak by kolejny skurcz i znowu płacz..... myśle, że to kolka bo brzuszek robi się strasznie napięty) i podkurcza nogi. Dziwne jest tylko to, że podobno przy kolce dzieci płaczą nawet przy cycu, a on się uspokaja i robi sobie z piersi smoka.:confused:
 
wiewióreczka ekspertem nie jestem ale skoro wzięcie na ręce lub przystawienie do piersi uspokaja Twojego synka to moim zdaniem to nie są kolki , pewnie tak jak mówisz urobił sobie mamusię i ma na nią sposób.;-)Mój Maciuś nie miał zbyt silnych kolek i trwały bardzo krótko ale z tego co tu dziewczyny pisały to jak ich pociechy dopadła kolka to NIC nie pomagało np przez godzinę.

My dziś o 16.00 mamy wizytę u okulistki. Stresa już mam :hmm:
 
?U nas też kolki non stop, masakra po prostu. Coraz częściej płaczę po prostu z bezradności. Do tego dołożył się stres podczas świąt, Zosia miała definitywnie dośc odwiedzin, płakała w każdej wizycie u wszystkich, mimo że tylko ja i jej tata mieliśmy ją na rękach. Kurcze jestem na siebie zła że się dałam namówic na takie tępo świąt, bo dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa a jej ewidentnie było źle. Przedwczoraj wieczorem przeżyliśmy z mężem chwile grozy. Zosia rozpłakała się po kapieli podczas ubierania. Najpierw cała zsiniała, usta miała fioletowe, a potem wydała z siebie jakiś dziwny krzyk i próbuje dalej krzyczec, ale gardełko jej się tak starło od tego gradłowego krzyku że krzyczała bezgłośnie, wzięłam ją na ręce - była sztywna jak kłoda, fioletowa i próbowała wrtzeszczec ale nie mogła, tak jakby jej coś w gardle stanęło. Mąż ją wziął, potrząsnął z bezradności bo oboje staliśmy jak zamórowani, mnie starch sparaliżował, i wtedy wrócił jej na buzię kolor i się po prostu rozpłakała. Przystawiłam ją do cyca i się zassała jakby tydzień nie jadła, ale 10 minut wcześniej nie chciała. Nie wiem co to było, ale całą noc nie spałam, a o 3 w nocy wzięłam ją do łóżka żeby pilnowac.
Miałyście kiedyś takie akcje?
 
?U nas też kolki non stop, masakra po prostu. Coraz częściej płaczę po prostu z bezradności. Do tego dołożył się stres podczas świąt, Zosia miała definitywnie dośc odwiedzin, płakała w każdej wizycie u wszystkich, mimo że tylko ja i jej tata mieliśmy ją na rękach. Kurcze jestem na siebie zła że się dałam namówic na takie tępo świąt, bo dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa a jej ewidentnie było źle. Przedwczoraj wieczorem przeżyliśmy z mężem chwile grozy. Zosia rozpłakała się po kapieli podczas ubierania. Najpierw cała zsiniała, usta miała fioletowe, a potem wydała z siebie jakiś dziwny krzyk i próbuje dalej krzyczec, ale gardełko jej się tak starło od tego gradłowego krzyku że krzyczała bezgłośnie, wzięłam ją na ręce - była sztywna jak kłoda, fioletowa i próbowała wrtzeszczec ale nie mogła, tak jakby jej coś w gardle stanęło. Mąż ją wziął, potrząsnął z bezradności bo oboje staliśmy jak zamórowani, mnie starch sparaliżował, i wtedy wrócił jej na buzię kolor i się po prostu rozpłakała. Przystawiłam ją do cyca i się zassała jakby tydzień nie jadła, ale 10 minut wcześniej nie chciała. Nie wiem co to było, ale całą noc nie spałam, a o 3 w nocy wzięłam ją do łóżka żeby pilnowac.
Miałyście kiedyś takie akcje?

o zgrozo!!! przyżyliście koszmar!!!
ona się tak zaniosła, aż jej tchu zabrakło. raz miałam tak z synem. nikomu nie życzę. dziecko sie może udusić w trakcie. ja Kubę stukałam po plecach.
 
reklama
Do góry