Cześć dziewczyny
bałam się, że jak tu wejdę po tygodniowej nieobecności to nie dam rady Was nadrobić, ale widzę, że wszystkie jesteśmy równo zalatane
My jesteśmy na etapie świętowania roczku, rodzina już była w sobotę, a teraz w sobotę będą chrzestni, razem nie dałoby rady żeby wszystkich ugościć.
Myślicie, że mogłabym dawać tym moim gagatkom parówki? Wiadomo te lepsze, tak jak piszecie z szynki? U nas każdy dzień pod kątem jedzenia wygląda inaczej i już nawet trudno mi powiedzieć co kto lubi... jedyne stałe rzeczy to mleko, bieluch (uwielbiają tak, że zjedliby od razu w całości, a jak skryję do lodówki to lament jest, a mogę im podawać tylko po 2 i 3 łyżeczki i stopniowo co tydzień zwiększać... zalecenie lekarza), jajko, kaszka - choć też nie zawsze no i numer jeden - bułeczka z masełkiem i szyneczką. Warzywa czasem be czasem ok, owoce w większości be - przemycam w kaszce.
U nas z kierowaniem też jest zawsze problem, ale w drugą stronę :-) oboje nie pijemy, uwielbiamy prowadzić samochód, a dodatkowo ja ostatnio póki jeszcze nie pracuję, mam o wiele mniej okazji do prowadzenia samochodu, więc jak już gdzieś jedziemy czy to na imprezę, czy gdzieś to zawsze oboje chcemy jechać
Dziewczyny miałyście kiedyś tak, że maluch jak czegoś chciał i tego nie dostawał od razu (np wzięcie na ręce) to zaczynal uderzać główką o ziemię? u mnie Piotruś tak robi i kurcze nie wiem jak się zachować, od razu go biorę bo ma aż siniaka od tego uderzania jak raz nie mogłam go wziąć od razu. Nie jest tak, żeby Piotruś przebywał tylko i wyłącznie na moich rękach czy rękach babć czy dziadka czy męża, dużo bawi się i sam i z nami i z Dawidkiem, "zwiedza" sobie na czworakach świat i nie mam tak, żebym musiała go ciągle nosić, bo potrafi się sam sobą zająć, ale czasem ma taki napad złości, że sama już nie wiem jak reagować.
Dobrego wieczoru