reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze forumowe maluszki - radości i troski związane z wychowaniem bliźniąt.

Niuleczka wszyscy mi mówią ze ja mam bardzo czysto w mieszkaniu i ja tez mam porzadek bo lubie 2 razy dziennie odkurzam i myje podlogi oraz scieram kurze ale u tesciowej to jak w muzeum dla mnie te jej porzadki i te sprzątanie to choroba czasami widze jak po 7 nad ranem myje swojej coreczce okna bo ona ma chyba 2 lewe rece , moja siostra mowi ze u nas jest az za sterylnie
Szkoda ze moja tesciowa nie przychodzi i nie widzi dzieci ale to jest jej wybór
Z drugiej strony mam spokoj ze nikt mi nie przychodzi i nie przegląda kątów
 
reklama
Oooo widze dobry temat sie nawinął, a moja tesciowa tez jest nie najlepsza ale gdyby nie ona to bym oszalała bo ona jedyna w moim otoczeniu umie i chce sie zajmowac bliźniakami bez zadnego ale i dlatego raz na jakis czas moge troche odsapnąc. I dba o nie tak jak ja. A tak to lepiej jej nic nie mowic i widziec sie raz na jakiś czas :-) co za dużo to nie zdrowo.
Mati współczuje , to już jest choroba z jej strony.Albo brak normalnego zajęcia.
Pikka ja tez sie martwiłam ze moje małe w wieku 19 miesiecy tak mało mowią ale teraz to juz wszystko powiedzą co łatwo wymowić, np: odejdz , idz z tąd drzwi, kot pies kura , tatuś mamo itp i to też tak sie martwiłam ze nic nie chca powtarzać a jakoś tak z dnia na dzien tyle zaczełu mowić :) Nie martw sie na zapas jak sie rozgadają to bedziesz miała dosć :)
A swoją drogą ciekawe co o nas bedą mowić nasze synowe, ja prawdopodobnie bedę miała dwie, aż się boję :-)
Pochwaliłam sie że na nocnik zaczely siadać i już przestały, już im sie nie podoba:dry: niewiem kiedy te pamperchy nie będą potrzebne już tyle oszczednosci było by już :)
 
Tesciowa temat rzeka, wole do niej nie wchodzic bo nadal mieszkamy u tesciow, oby jeszcze tylko pare tygodni!
Ja was podziwiam ze tyle sprzatacie, u mnie podlogi czy odkurzanie to raz w tygodniu, a odkad u tesciow to wcale bo tesciowa chce sama. Alez prosze bardzo.
Dziewczyny czy to ja tylko mam takie gagatki czy to norma? Wspinaja sie jak dzicy na kanapy a pozniej chca na nich skakac, cwiczyc balans chodzac po nich lub skaczac z nich. Na stol tez wlaza, upominanie nic nie daje, a mnie krew zalewa i po jich wrzeszcze bo boje sie ze spadna. Matka furiatka. Ale jak ich nie gonie to spadaja (juz nawet szpital byl z tego powodu zaliczony). A najgorzej jak jednemu pieluche zmieniam to drugi dokazuje bo wie ze go nie pogonie. Chcialabym byc taka niekrzyczaca matka ale mi nie wychodzi, krew sie gotuje bo co chwila cos niebezpiecznego zmajstruja a nie dadza sie przekonac. Pracuje nad swoja zloscia(bo zla wtedy tez jestem) ale ciezko idzie.
 
ja akurat nie moge narzekać na Tesciowa bo bardzo nam pomaga jak jesteśmy w Polsce czy jak oni tu przyjeżdżają do nas . My w Polsce zawsze mieszkamy u moich rodziców ale teście często przychodzą , zabierają dzieci na spacer czy juz 3 razy zostały u nich na noc w tym na sylwestra . Nigdy nic złego mi nie powiedziała i zawsze stoi po mojej stronie i mówi mi ze mam krótko trzymać jej synka i ze jak cos on robi nie tak to mam jej mowić . Ogolnie złota kobieta choć az za bardzo chce pomoc co trz troche przeszkadza i denerwuje :-D
ja jednak jestem osoba , ktora wogole nie boi powiedzieć sie co myśli i jak tylko ktos robi cos nie po mojej myśli to od razu to usłyszy . Krótko wszystkich trzymam :-D
Moj maz tez nie ma wyboru i wraca z pracy i zajmuje sie dziećmi . Rano wstaje zeby lene nakarmić ok 5-6 bo ja o tej godzinie to polprxutomna . Potem on idzie do pracy . Obiady ostatnio robię ja ale często było ze maz robił , sprzątam chatę głównie ja bo lubię to robić i musze mieć zawsze porządek choć az tak przesadnie to tez nie mam.

co do kłótni to oczywiście tez sie z mężem cały czas kłóćmy od czasu jak pojawiły sie dzieci . Jesteśmy przemęczeni , zapracowani , pełno spraw , wizyt u lekarzy , budowa domków i milion innych rzeczy a czasu zero .
Jak tylko pojechaliśmy ma 3 dni bez dzieci w wakacje to było zupełnie inaczej .
także mi sie wydaje ze zmęczenie powoduje te wszystkie kłótnie .

gieniek - u mnie to było troche inaczej bo Lenka ważyła 1,200g i taka malutka tez nie chciała jeść ale próbowaliśmy i pielęgniarki tez jednak ona jadła tylko troche i zasypiala. Po miesiącu jednak gdy okazało sie ze ma wadę genetyczna to raptownie zabronili nam ja karmi butelka bo niby niebezpieczne i ze nie pracują jej mięśnie przełyku . Oczywiście teraz bardzo żałuje ze im zaufalam bo to nie prawda ze jej mięśnie nie pracują i po prostu oni tak zdecydowali bo tak było bezpieczniej , łatwiej ! Po prostu szkoda słów . A widzisz tutaj neurologipeda twierdzi ze po co jej odruch ssania . Wiadomo , ze nie jest potrzebny ale dlaczego ma go nie mieć i dlaczego ja pozbawili picia z butelki mleczka tak
jak wszystkie dzieci to robią .

Niuleczka- jesli chodzi o ta operacje to akurat tym razem
konsultowalam to z neurologopeda w Polsce i ona tez stwierdziła ze to bedzie lepsze rozwiazanie niż sonda , ktora bardzo podraznia jej przełyk, moze powodować odleżyny i to ze ona nie chce jeść . Kazała sobie wyobrazic ze to ja mam w nosie rurke i przez nią jestem karmiona a oprócz tego mam cos jeść buzia . Wiadomo ze to przeszkadza i dlatego po roku zalecają juz to w brzuchu .
A lena przez kubek - doidy tez jest karmiona ale ona chce tylko 30-40 ml i wiecej nie. Wcale sie jej nie dziwie bo przez ponad 6 mies nic w buzi nie miała a raptownie ma jeść czy pic i to z kubka. To przecież nasze dzieci piją jeszcze z butelki a ona biedna została tej przyjemności pozbawiona .
No nic i tak juz za późno...

cailina - moj Mati tez taki diabeł , wszystko co zakazane robi , otwiera wszystkie drzwi , wywala mi ciuchy z szaf , komod , wchodzi i tez szaleje na kanapie i z chęcią by na niej cały dzień spędził. Próbował nawet skakać z poręczy na główkę ! Jednak juz mam zabezpieczony salon na maxa bo bramka do kuchni , na drzwiach mam zasuwy u góry zeby nie otwierał i nie uciekał , szafy na takie taśmy zabezpieczone i ogolnie nie moze juz nic zrobic oprócz wchodzenia na kanapy choć ostatnio kładę na nie poduchy wielkie i tez ma problem wejść :-)
Do wózka go wsadzić to koszmar , pręży sie i niezłe sie napoce zeby go wsadzić . Jednak jak juz w nim jest to potrafi długo siedzieć jak np u lekarzy . Jednak ja mam dobre serce i tez chce zeby sie wybiegal na dworzu i go na koniec puszczalam zeby sobie pobuegal po czym zawsze bardzo tego zalowalam a szczegnie momentu wsadzenia do wózka i chisterii. Dzieki twojej radzie biorę od paru dni ciastka i daje mu jak chce go wsadzić i jest cisza i spokój :-)
 
Witajcie ! trochę mnie tu nie było ale czas leci jak szalony i na nic czasu nie ma:) U nas ok dzieciaki rosną zaliczyliśmy już parę razy sanki, było super zdjęcia wrzucę potem bo zakupiłam tablet i wrzucania zdjęć jakoś jeszcze nie udało mi się opanować:) trochę techniki i człowiek się gubi. Wy tu o teściowych no cóż ja na swoją nie liczę i o pomoc nie proszę, ostatnio jak miała zostać z nimi na godzinę sama to myślałam że jak wrócę to będę musiała ja cucić bo taka wystraszona była więc jej podziękowałam i sobie sama poradziłam. My coraz poważniej myślimy o budowie domu, no ale wszystko zależy od tego czy teściowa przypomni sobie że ma syna i łaskawie sprezentuje mu działkę bo na ich brak nie narzeka a na zakup i budowę mnie nie stać. Działka to 1/4 kosztów ale jeszcze niedojrzała prze 14 lat jak jesteśmy małżeństwem że swojemu synowi wypadałoby pomóc. Mój mąż honorowy i powiedział że się matki prosić o nic nie będzie. Więc czekamy na dobroć mamuni może pomyśli że 48 metrów to da 5 osób trochę za mało, sama siedzi w trzypiętrowym domu z mężem i samotną córcią ale my to przecież możemy się mordować. Długo by mi tu na pisaniu zeszło ale tak mnie życie nauczyło że jak sama do czegoś nie dojdę to nikt mi nie da, a jak sobie pomyślę że nie dawno mogłam mieć 3 mln w rękach to dym mi z uszu idzie do szóstki w totolotku brakowało mi niewiele - zamiast liczby 8 to jakbym miała 7 to miałabym wszystkich w czterech literach a tak to czekam aż teściową moją oświeci, pozdrawiam.
 
Gieniek – chłopaki fajnie sobie radzą z gęstszymi pokarmami, jedzą chlebek, sami sobie odgryzają, skórki też im daję i też się nie dławią, groszek zielony też jest ok, banana też sobie sami odgryzają, niejednokrotnie duże kawałki i radzą sobie z tym jak dla mnie w porządku (przesuwanie paluszkiem :-))

To co mnie niepokoi to to, że Dawid ma czasem taki „odruch”, że nagle tak mocno chwyta, ściąga rączki i jest przy tym niesamowicie silny jak na takie chucherko, to takie dziwne jest. Nie umiem tego dobrze opisać. Niby się cieszy a nie wiem, czy nie umie tego inaczej okazać? No i pominął całkowicie etap gaworzenia, nie słyszałam u niego żadnych gaga ani gege ani żadnych takich innych, choć cały czas jest ata, ati, nanana, babababa, mamama… poza uczy się nowych rzeczy, powtarza czynności, pytany gdzie co jest dobrze wskazuje coraz więcej rzeczy… no i to on raczkował jako pierwszy, on wstawał jako pierwszy, pierwszy zaczął się przesuwać wzdłuż mebli itp. Więc teoretycznie więcej jest rzeczy, które mnie nie niepokoją, ale mimo wszystko mam jakiś taki niepokój…

Lola i gieniek – maluchy macie cudowne! Gabryś to niesamowice śliczny chłopczyk. Mati taki już duży a Lenka – nie dziwię się, że wszyscy Ci ją na ręce zabierają – jak to mówi moja mama – do zacałowania J No i Laura taki śmieszek mały ;-)

Dziewczyny- zgadzam się z przedmówczyniami – nie ma związków idealnych, my też się kłócimy, też nieraz mamy siebie dość, ale najważniejsze że się kochamy i szanujemy, ale przy bliźniakach miłość małżeńska wystawiana jest na wielkie próby, grunt to wyjść z nich obronną ręką. A teściowe, jedne z nas mają więcej szczęścia inne mniej, ja na szczęście zaliczam się do tych pierwszych choć i tak musimy się „docierać” ale na szczęście jest w większości po mojemu a muszę przyznacz, że i ona ma rację w niektórych sprawach :szok:

Dzisiaj miałam masakrę jedzeniową, obrazili się czy co. Nie chcieli jeść żadnej zupki… ani kupnej ani mojej… a Piotruś jeszcze kaszki też nie chciał, nic co było na łyżeczce… myślałam że oszaleję. W końcu skończyło się na jajku i bułce z szyneczką i najlepiej było jak sami sobie ładowali do buziek. Niby dobrze bo sami jedzą i chcą, ale wiadomo jak potem sami wyglądają, że o kuchni nie wspomnę :eek:

Wczoraj miałam apogeum jakieś, aż się poryczałam wieczorem i zasnęłam przed 20… :confused2:Najpierw jak zwykle było grymaszenie przy jedzeniu, Piotrusiowi coś stanęło w gardle (tak mi się wydaje) i próbował sobie to paluszkiem wydobyć i zwymiotował. Przebrałam, znowu paluszek do buzi i znowu zwymiotował… Poszedł spać. Obudził się Dawid, Tadek niejadek… zupka be. W końcu nic mu nie dałam bo nie miałam nic co by mu odpowiadało, ale pomyślałam – a może mięsko. Wziął do buzi i zwymiotował… trzecie przebieranie i szorowanie kuchni… Obudził się Piotruś z takim wrzaskiem i rykiem, że 30 min go nie mogłam uspokoić, a Dawid to z tych co mają wiele empatii w sobie, więc też zaczął marudzić i popłakiwać… jak już w końcu udało mi się ich zainteresować czymś nowym – czyli nocnikami, które dopiero co przyszły to stwierdziłam, a co mi tam, mało mam problemów i posadziłam na nocnik Piotrusia i ściągam pieluchę Dawidowi ale na stojąco bo za nic nie chciał się położyć i patrzę a tam na pieluszce ślad jakby po kupce ale kupki brak, no nic sadzam małego na nocnik, robię krok do przodu i nagle czuję, że mam miękko pod stopą i ciepło…:szok: więc wściekła szoruję wykładzinę, chłopaki zafascynowani piosenkami, które im puściłam w TV, ja mam już dość… ok. pomyślałam, Dawid nic nie jadł od 6h może jednak zupka mu podejdzie, więc ściągam marudy z nocników, Piotruś do bujaczka i patrzy dalej na piosenki a Dawid do krzesełka. Nawet coś zjadł, głupia odstawiłam krzesełko w kąt nie myśląc totalnie że te moje łobuzy przecież wstają wszędzie, więc Dawid podszedł do krzesełka, wstał opierając się o nie i poleciał razem z tym krzesełkiem a krzesełko na niego (myślałam, że te krzesełka nie są takie wywrotne), znowu uspokajanie razy dwa bo Piotruś też zaczął płakać skoro Dawidek tak mocno płakał… wraca mąż, wściekła na wszystko i na wszystkich się pokłóciłam z nim i poszłam do kuchni się wyładować sprzątając, nie zauważyłam szklanki i spadła z wielkim hukiem i w drobny mak, jako że nie miałam kapci nastąpiłam na kawałek szkła… :wściekła/y:wystawiłam białą flagę… położyłam się wykończona psychicznie jak nigdy…

Pewnie nie jedna z Was ma taką historię za sobą, ale sobie pomyślałam, że Wy to mnie najlepiej zrozumiecie.
 
Hakima ale mialas dzien, wspoczuje!
A co to jedzenia to moje w 10 miesiacu obrazily sie na lyzeczke czyli zapomnij o papkach, wszystko w kawaleczkach musialo byc a oni sami raczkami do buz ladowali i jedli tak wszystko. Na szczescie jedli juz dobrze kawalki. A lyzeczka i widelcem to dopiero teraz w miare sprawnie operuja;-).
 
Hakima ale napisalas dlugiego posta przeczytam jutro bo oczy mi sie zamykaja a wpadlam tylko na momencik, anula ja mam tez tableta , nie jest tak zle , mozna sie przyzwyczaic choc czasem on mnie wkurza ze mam ochote wywalic go przez okno
 
reklama
hakima- :szok:Ale straszny miałaś dzien! Choć w pewnym momencie ( tym z kupa ) usmialam sie troche ale tobie na pewno do śmiechu nie było :-)

no cóż ja tez dxis miałam kiepski dzień . Wstalam happy ze dzieci ładnie przespaly nocke i mati nawet na mleko sie nie obudził ok 6-7 tylko spal
ciagiem do 8:30. Biorę go z łóżka a tam jakoes kawałki czegoś no i okazało sie ze łóżko zarzygane , a w pampersie masakra - biegunka . Mati mega płaczliwy , tylko chciał sie tulic do mnie. A dxis przecież miałam mega ważna wizytę u lekarza na 15 z lena. Maz musial sie szybciej urwać z pracy bo mati juz drugi raz zrobił kupę i dostał gorączki 39. Stwierdziłam ze ja pójdę z lena na wizytę a maz z matim do lekarza i akurat na ta sama godzinę . Maz niestety przyszedł na ostatnia chwile a mati chciał być tylko do mnie wtulony i inaczej płakał u męża tak wiec zmiana planów i maz pojrchal z lena .
Tak wiec operacje bedzie mieć lena Max za 6 tyg ale raczej szybciej .
A mati ma wirusa i tera niby pełno dzieci ma i tyle co sie dowiedziałam .
Biedny tak mi go szkoda bo nic nie chce jeść ani pic ...
 
Do góry