reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze forumowe maluszki - radości i troski związane z wychowaniem bliźniąt.

O i bylo zbyt pieknie :/ tradycyjnie,przed half term rozne imprezy szkolne ( jutro przedstawienie bozonarodzeniowe,w czwartek dzin postaci z bajek i dyskoteka) a mloda zdycha z goraczka w lozku :/ szkoda mi jej,za kazdym razem jak sa imprezy to biedna dostaje wysokiej goraczki :/ a na dworze tak pizga ze szok.
 
reklama
cailina u mnie podobnie, czasami nie wierze ze wyszlam za maz za mojego meza, i tez gdyby nie dzieci to chyba bym od niego odeszla ,wiele razy slysze ze nic nie robie, no szlag mnie trafia bo calymi dniami jestem z nimi sama no ale fakt obiadow juz dawno nie gotuje ,tylko dla dzieci, ani razu nie uslyszalam os meza zebym odpoczela a on zajmie sie dziecmi dluuugo by pisac
niuleczka ja kupowalam w aptece i to potrzebowalam bardzo szybko wiec wzielam z firmy microlife ok 150zl bo za duzego wyboru nie bylo
zabolek duzo zdrowka dla córci
dziewczyny u mnie piekna pogoda wiec od rana piore kurtki koce posciele itd
aaa noi czekam na nowy wozek , moze jutro przetestuje
 
Cailina, Mati - dziewczyny męzowie i teściowe to temat rzeka:tak:
Myśle, że z facetami wszystko sie unormuje jak życie troche wróci do poprzedniego stanu, teraz to strata nerwów tłumaczyc im nasz wkład, tez mam wiele razy dola bo nie rozumie ze tak jak teraz to jeszcze w życiu sie nie napracowałam, a że efektów tej pracy nie widać (szczególnie w portfelu) to wygląda, że sobie "siedzimy" w domu jak pączki w maśle, podczas gdy oni tak cięzko pracują na nasze "zachcianki"
Jak Mati pisała, duuuuużo by pisać

U nas tez piękan pogoda i chociaz jak juz siedzimy wchacie to na sacer bym poszla ale niestety obaj gorączkują więc dooopa, kisimy się.

W weekend widzieliśmy się zze znajomymi i powiem Wam, że mąz mojej kumpeli to jest normalnie bliski ideału, nie dośc ze duzo pracuje to jeszcze się dzieckiem zajmie, posprzata, ama jakis gen macierzyństwa normalnie, o żone tez się troszczy bardzo, zaraz rodzi im się drugie dziecię, a on sie opiekują nia aż miło popatrzeć. No i jest dumny że może zarobić na rodzinę, czuje sie potzrebny i spełniony ambicjonalnie, że jest facetem. Normalnie szok, z takim mężem to i 5 dzieci mogłabym mieć:-D
 
Sylha mieszkamy katem u tesciow to moi rodzice nie mieliby gdzie przyjechac. A moj do Polski nie chce w zime.

W nocy mi Roro co godzine wrzaski urzadzal wiec juz jestem po 3kawach.
 
Cailina co Ci tu powiedzieć...hmmmm... niestety ja do tych samych wniosków doszłam.... im więcej obowiązków i zmęczenia i stresu tym wszyscy to gorzej znoszą. A faceci to generalnie nie potrafią wcale. Wiem że w wielu sytuacjach na spokojnie mąż zachowałby się zupełnie inaczej a teraz to ręce opadają jak coś powie/zrobi. Mieszkanie z teściami czy rodzicami jak u mnie robi też swoje. nie wiem czy pomoże wyprowadzka ale jak mam taką nadzieję. Mam też nadzieje że dzieciaki podrosną i będzie lepiej... tzn będzie na pewno bo z ze starszym synkiem też był chwilowy kryzys ale jakoś wyszło na prostą. Więc tłumaczę sobie że to kwestia czasu, tylko czasem się obawiam czy będzie co jeszcze co sklejać za te parę lat:baffled:

zabolek kurcze nie wiem jak to się dzieję ale dzieci to zawsze chorują wtedy kiedy nie trzeba. Jak impreza jakaś huczna, jak święta, w piątek wieczorem zaczynają żeby za łatwo nie było itd...ech

mati ja ostatnio tez usłyszałam słynne że siedzę w domu i wiadomo leżę i pachnę :-) więc od teraz jak dzwoni albo wraca do domu i pyta co u nas to odpowiadam że nic, jak zwykle siedziałam w domu nic nie robiłam. Na to ostatnio mnie pyta zdziwony jak to??? przecież na zakupach byłaś???no dzień dobry wiosno!!! ha! kapnął się!że coś się czasem robi.Rzadko bo rzadko ale jednak:-) bynajmniej odpowiedziałam że co z tego że byłam, przecież to część nic nie robienia... No i jakoś nie rozwija i pomija temat co dziennie.Dziwne...:confused:
 
Dziewczyny - mam pytanie- czy któryś z Waszych wózków w wersj spacerowej dawał możliwość wynoszenia dzieci w siedziskach i montowania na stelażu? Kurczę mój wózek waży sporo w wersji zimowej, Młode też słusznej wagi. Zniesienie dzieci razem z wózkiem ze schodów znacznie przekracza moje możliwości. Jestem załamana wizją samodzielnych spacerów.
 
lilonka- odkąd moje dzieci zrobiły sie duże, cięzkie to mój wózek zaparkował na stałe na dole w bloku. Nikt mi wymowek nie robił, że miejsce zabiera bo każdy wie jak mi cięzko z dwójką dzieci. Samo ich wynoszenie razem, potem pojedynczo bylo mega uciązliwe i nie chciałabym wracac do tego etapu, gdybym jeszcze miala ich nosic w jakis spacerówkach to w ogóle kapitulacja. Nie możesz zrobić tak samo i zostawiac wózka na dole, jesli mieszkasz w bloku?.Niech Ci mąż np rano wystawia ten wózek na klatkę, jesli nie chcesz trzymac go tam non stop.
 
Niuleczka - mieszkam w bloku i windę mam na półpiętrze, a do tego jeszcze schody na dwór. W lecie mąż przypinał stelaż na dworze, a ja schodziłam z gondolami. Teraz stelaż stał w środku. No ale wersja z założoną spacerówką jest duużo cięższa. No i mam dylemat jak znosić Młodych. Myślałam o fotelitach samochodowych. Ale jak pomyślę sobie o przekładaniu ich dodatkowo na dworze, to mnie ciarki przechodzą. No i mąż musiałby zostawiać mi samochód, bo gdzieś te foteliki trzeba przechować przez czas spaceru.
 
Lilonka - jak pisałam, moj wóz w tym okresie zaparkowal na stale na dole w klatce, przy samych drzwiach,przy skrzynkach na listy i nic mu sie nigdy nie stalo choc stracha troche miałam na poczatku ale nie widziałam innej opcji. Może spróbuj tak bo szczerze innej opcji za bardzo nie widzę, a dzieci juz swoje ważą + wózek, a kręgosłup jeden:baffled:
Ja na początku ich razem nosilam, a potem pojedynczo ale ja mieszkam na piętrze i robiłam to doslownie na jednym wdechu:znosiłam jednego, pędem na górę, brałam drugiego i pędem na dół ale nie zamykając drzwi wszystko słyszałam. Jesli mieszkasz na wyższym piętrze i dochodzi winda to faktycznie mały problem. Na pewno cos wymyślisz!
 
Ostatnia edycja:
reklama
Niuleczka - mieszkam na 7. Opcja wynoszenia pojedynczo odpada. A stelaż miał swoje stałe miejsce obok drzwi na klatce, tylko nie wiem czy z całym majdanem zimowym tam wlezie. No i boję się czy mi tapicerki nie zniszczą.W najgorszym wypadku będziemy chodzić na spacery tylko w weekendy
 
Do góry