hej mamuśki
jakos mialam przerwe dluższą, ale sporo się dzialo i czas leci jak szalony. Wybaczcie że nie odniosę się osobiście do Waszych wiadomości, ale trudno mi teraz nadrobić, a nie mam dużo czasu na siedzenie, chyba że poźniej jeszcze się uda.
My mamy wreszcie zaliczona pierwsza noc poza domem. Tak, tak, nie żartuję, jeszcze dotąd nie odwazylam się wyjechac nigdzie z nocnym pobytem. Maluchy spały w kojcu 110/110 przegrodzone kocem, i jakoś przeżyliśy choć krzyk jednego zaraz wybudzal drugie... za blisko, w domu tez zaczynają się budzić jak głośniej któres pokrzyczy. Pobudek kilka standardowo, więc w kwestii niewyspania rodziców nic się nie zmieniło. Ale poza tym normalnie, caly dzień wśród ludzi, a nie tylko mama tata i babcia. Jedna refleksja ktorą mialam po tym wyjeździe to taka, że nasze zycie naprawde jest mocno skoncentrowane na dzieciach i wlaściiwe wszystko wokól nich się kręci. I nie jestem pewna czy to takie dobre... Poki co próbuję jakoś inaczzej zorganizowac przestrzen w domu żeby dało się zmienić schematy...
po powrocie mieliśy w domu siostrę i obiecala mi ze przyjedzie kiedyś jeszcze żeby wypuścić nas do kina czy gdzieś indziej razem. Ja myślę o zapisaniu się na aquaaaerobik i na dodatkowe lekcje jazdy - dawno nie jeździłam i mam stresa ale chcialąbym zacząc jeździć samochodem, bo nawet na zakupy nie moge się wybrac.
Poza tym kupiłam pojedynczy wozek, dziewczyny - rewelacja. Juz pisalam że sama nie daję rady z wyjściem na spacer i zawsze wynosimy dzieci z mężem, moja mam nie jest w stanie nosić klosuszków z II piętra w kamienicy, więc w niektore dni spacer nie był możliwy. A teraz - idę na dwa spacery dziennie i już. Pojedynczym dzieckiem mamie się latwiej zająć, ja z jednym spokojnie wyjdę, więcej - mogę wejść do sklepu zrobić zakupy, polazić po galerii handlowej, nie musze się stresowac,ze gdzieś po polowie drogi będe musiała wracać, bo ktoś sobie tak ślicznie autko zaparkował.... Przy okazji zrobilam obchod pod kątem "gdzie się jeszcze mogę zmieścic z jumperem..." i niewiele mam okazji do popisu...
A dzisiaj wyszlam sobie na spacerek wspólny i kicha - musiałam pchać wozek na kapciu - mąż nawet byl w garażu i go przygotowywał do wyjścia ale nie sprawdził, szkoda mi było dzieci z powrotem wnosić do domu i poszlam tak, ale jak ciezko, masakra...
Kończę bo znow mi tasiemiec wyszedl, dodam tylko że stuknęło nam juz 8 miesięcy, mówisz Gosia, że jest lepiej w tym ósmym????
cdn...