reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Nasze Dzidziole i zwierzęta domowe

Haha, Czikunia jak z gumy, haha :) Gumowa piesa ;)

Mada, ja tez mam wrazenie, ze moj kaukaz zrobil sie jakis ostrozniejszy w stosunku do mnie i jak do niego ide (bo on w ogrodzie caly czas biega) to tak dziwnie na mnie patrzy i tak jakos inaczej obwachuje itd. Czy to mozliwe, ze psy czuja, ze mamy w brzuchach nowe osoby??
 
reklama
Nie wiem, mojemu dalej odbija... Fakt, ze przestal w koncu na mnie skakac, ale to dlatego, ze pare razy ochrzan dostal... Moze za mlody jest, zeby zrozumiec takie rzeczy?? Ale ogolnie to wiem, ze psy wyczuwaja! W koncu kobieta ma zupelnie inny zapach.
 
Leyna, świetna Czikunia :)


sandra1982 pisze:
Czy to mozliwe, ze psy czuja, ze mamy w brzuchach nowe osoby??

Wydaje mi się, że coś tam czują. Gandzia tylko raz na mnie skoczyła odkąd jestem w ciąży i jakoś też się zrobiła delikatniejsza, już tak nie napiera z całej siły jak się domaga pieszczot (a wcześniej to mnie prawie przewracała, tak sie łasiła ;)), czasami jak sobie leżę na kanapie z gołym brzuchem, to przyjdzie, powącha brzuchol i na chwilkę tak delikatnie kładzie i pysk na nim (parę razy dostała kopniaczka nawet ;D). A bulik u mojej mamy, choć za często u niej nie bywam, to w ogóle z daleka mnie obchodzi, chyba, że go zawołam, ale też jest o niebo ostrożniejszy i delikatny w stosunku do mnie niż wcześniej (potrafił mi się pakować całym swoim 36-kilogramowym ciężarem na kolana i uwalić się na nich, że ruszyc się nie mogłam albo wpadał rano do pokoju i pakowal sie do łóżka, nieważne, że kładł się na miejscu, które ja właśnie zajmowałam;))
 
ja myślę, że psy nie tyle wiedzą, że mamy w brzuszkach dzidziusie, co reagują na nasze zachowanie. a nasze zachowanie odkąd jesteśmy w ciąży na pewno się zmieniło na bardziej ostrożniejsze i może troszkę na dystans jednak. pies wyczuje nawet najmniejszą rezerwę w stosunku do niego, choć akurat mój pies świruje nadal. nie skacze na mnie, bo ja niegdy tego nie lubiłam, ale często się miziamy na łóżu :) a zapach pewnie mamy inny... tylko że psy i w ogóle większość zwierząt nie myśli abstrakcyjnie, więc na pewno nie kojarzą tego z dzieckiem.
 
Leyna jak zwykle profesjonalne podejscie do tematu :) (w pozytywnym tego slowa zanczeniu oczywiscie)

Ja odkad jestem w ciazy jestem ostrozniejsza w stosunku do naszego psa. Mnij czasu z nim przebywam, bo boje sie, ze cos mu odbije i jego potezne cielsko sie na mnie zwali :) Bo on tak ma czasami, ze jak bardzo sie cieszy to zaczyna biegac w kolko i chcac nie chcac moze Cie potracic...A to kaukaz, wiec masa ogromna. Przy huskym T. jestem spokojniejsza, bo on sam jest strasznie potulny (pies, nie T. :) ), wiec jakos nie mam obaw, ze moze znienacka skoczyc itd.
 
reklama
Nie dość, że wczoraj umarłam z przegrzania, to jeszcze nasza pipka Gandzia, żebysmy sie nie nudzili, wykręciła niezły numer ::) ;) Z braku lepszych zajęć w tej niekorzystnej aurze, spędzaliśmy z P. dzień w pozycji horyzontalnej (ja prawie bez przerwy, P. był na spacerach z psem i chodził co jakis czas do lodówki ;)). Po obiedzie, zjedzonym też w łóżku, uderzyliśmy w kimono, a psica, najwyraźniej znudzona, chciała się (i przy okazji nas) rozerwać, więc wygrzebala z szafy w korytarzu mój zimowy szaliczek z królika (z "mysich pipek" jak to P. mówi ;)) w kolorze czarnym (black, noir, nero) i przy naszym łóżku w sypialni powyrywała cichcem wszystkie włoski z w/w części garderoby. A robiła to tak zawzięcie, że jak otworzyłam oko, bo mi się w sen wcięło podejrzane mlaskanie, to wszędzie latały te królicze kudły, że już nie wspomnę, że oboje z P. mielismy ich pełno na sobie (szczególnie ja, bo byłam spocona jak świnia).... ::) ::) ::)
P. biedny musiał odkurzyc cały pokój i zmienić pościel. A ja, oczywiście się popłakałam, nie tyle nad szaliczkiem, co ogólnie z powodu psychicznego załamania :( :( Dobrze, że nie "ubrałam" jeszcze łóżeczka dzidziowego, tylko stoi cały czas przykryte, bo musiałabym znowy wszystko prać i prasować, a to byłoby już ponad moje siły...
 
Do góry