Ja na szczęście nie mam rozwalonego krocza, a moje "odchody poporodowe " są jak taki kiepski okres :-) oczywiście wszystkim takiego komfortu życzę - a w temacie pielęgnacji peknięcia dodam tylko , ze
po podmyciu nie ma to jak osuszenie suszrką - zwłaszca w okresie jak jeszce są szwy i każde otarcie ręcznikiem czy papierem toaletowym to koszmar...
w temacie hemoroidów - niestety doświadczyłam - jedno co moge doradzic , to nie czekajcie zbyt długo na wypróźnienie się po porodzie ...niby to ok , ale mi przez to wylazł sobie hemoroidek - coprawda on tam juz sobie pomieszkiwał , ale jako bezbolesny i bezproblemowy obywatel, a po trzech dniach nie robienia kupy ( to chyba jakis stres przed parciem ) wylazło mi pół odbytu- oczywiście przesadzam , ale jak to dotknęłam to byłam w szoku...a wystarczył jeden gliceryowy czopek i byłoby pewnie bez tych niepotrzebnych doświadczeń...połozna domowa doradziła mi też po 2 rapaholiny rano i wieczorem - mi osobiście pomogła kawka z expresu made by my maz
ale męża wam nie uzyczę to robienia przeczyszczającej kawy;-)
tak więć kobietki jak po dobie nie zrobicie kupy idzcie po ten czopek - po co mieć rozwalone krocze i jeszce odbyt...
a jak już wyjdzie - to polecam do siedzenia jakąś poduszkę w kształcie rogala lub kółka- dobra jest też w przypadku krocza- siedzisz na oponce a to co obolałe jest z dala od siedziska
a z samopoczuciem po - jakoś sobie radzę choć przyznam , że nie ominął mnie kryzys dnia trzeciego w dodatu połączony z nawa lem mleka...ale twarda kobieta jestem i jakoś przeszło tak szybko jak przyszło, ale wiem , że z tym różnie bywa - w moim przypadku pomogło chyba zjechanie okropnych położnych - bo to one się raczej do tego przyczyniły- więc jak coś was gryzie po porodzie to nie duście tego w sobie- jak coś wam nie pasuje to trzeba bez ogródek to określić - w końcu najważniejsze jest nasze smopoczucie a nie fakt , że pani krysia położna ma zarwana kolejna nockę , albo płacz twojego dziecka przeszkadza pani kasi w zjedzeniu śniadania - to samo dotyczy pewnie potem relacji w domu - na szczęście u nas to się pozytywnie układa, choc zdarzyło mi się ,że musiałam upomniec męża, że to troszkę inny foch taki pociążowy i żeby go nie ignorował - dogadalismy się :-)
myslę , że skoro mamy to forum to piszmy jeśli cos nas boli po porodzie również niefizycznie - żeby ten ból zniwelowac - czasem wystarczy się wyżalić i mieć poczucie , że ktoś nas wysłuchał...