Gabi zdrówka! U nas też dom chorych, wrrr.
Ja przeziębiłam przeziębienie, młody wczoraj wrócił ze szkoły z katarem, a wieczorem miał już szliste oczy i skarżył się na ból gardła, a mąż padł wczoraj około 20 mówiąc, że też licho się czuje. Dziś co prawda wszyscy mamy się lepiej, ale nie wiem, czy puszczę młodego do szkoły w poniedziałek. Uh. Najgorsze, że ja od jutra mam cztery intensywne pracowo i gadaniowo dni, bo prowadzę warsztaty ze studentami, w dodatku po angielsku.
Niech niebiosa mają mnie i moje gardło w opiece.
Co do tych owoców, to ja nie wiem, jak jest u nas, ale możliwe, że jesteśmy objęci programem, bo Bruno powiedział, żeby mu nie dawać do szkoły żadnych owoców, bo dostaje w szkole i potem i tak nie zjada tych, które mu dałam. A zapisany jest tylko na obiady, śniadania i podwieczorki musiałam odpuścić ze względu na jego dietę (śniadania np. zawsze są mleczne, a on mleka nie toleruje)
W ogóle to są jaja - od poniedziałku mamy (a jednak!) nowy plan. I przewodniczący trójki klasowej, poinformował, że w pon mamy przyjść na 8.50, wg nowego planu. Informację tę wysłał mailem, w dzienniczkach nie ma nic, w dodatku nikt nie wie, jaki jest plan tego dnia, czyli co spakować. Lekkie wariactwo wg mnie. Mogliby już poczekać do wtorku z ruszaniem z nowym planem. Jak są rodzice, którzy maila sprawdzają tylko w pracy, to się nie dowiedzą, że jest zmiana i raczej nie będą szcześliwi, że przyszli do szkoły o 45 minut za wcześnie.