reklama
Ja tez sie podpisuje pod antywalentnkami, my z mezem tez nie obchodzimy, liczy sie milosc na codzien a nie skomercjalizowane swieto.
Ja tez mam dni ze jestem na maksa drazliwa i plakac mi sie chce o byle co,
albo sie wsciekam, biedny maz znosi to cierpliwie i nie bierze do siebie.
Biedna Martusia....jej..przykre....
Ja tez mam dni ze jestem na maksa drazliwa i plakac mi sie chce o byle co,
albo sie wsciekam, biedny maz znosi to cierpliwie i nie bierze do siebie.
Biedna Martusia....jej..przykre....
OlaPio
Lipcówka'06 mama Olisia
Hej,ja z lipcówek.Niestety to bardzo przykre co sie stało, wszystkie na forum lipcowym bardzo to przażywamy bo Marta miala urodzić 1wszego,jako pierwsza z nas...Na domiar złego Kasia 1986 jest w szpitalu,jej dzieciątko ma problemy z serduszkiem...Trzymajcie się wszystkie dzielnie czerwcóweczki,dbajcie o wasze brzuszki!
marzena9
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2005
- Postów
- 2 976
To faktycznie straszna wiadomosc.tak bardzo mi przykro Moja dzidzia jeszcze dzisiaj sie nie odezwala do mnie i sie troche martwie.Kolezanka z pracy tez stracila dziecko kolo 6 miesiaca...Tez przestalo sie ruszac.To wszystko okropne.niby czlowiek juz spokojny bo ryzyko poronienia zmalalo znacznie a tu cos takiego...
A swoja droga to powiedzcie czy istnieje depresja przedporodowa??Ja dokladnie od piatku mam taka handre ze nie potrafie sie z niczego cieszyc.wszystko wyprowadza mnie z rownowagi, agresywnie reaguje i ciagle mi smutno...czemu?? bo "wszystko"! Znacie to??
Najpierw po pracy pojechalismy do gina i moj maz na pytanie czy wolac go do usg powiedzial ze skoro juz ze mna przyjechal to moze isc.jakos mnie to zdolowalo.oczekiwalam raczej odpowiedzi w stylu "no pewnie!" Na szczescie gin powiedzial ze z dzidzia wszystko ok, wazy kolo 450g i jest zdrowa.pogadalismy chwile o zwyczajach przy porodzie w naszym szpitalu, zrobil mi to badanie mikroskopowe szyjki macicy i tez wszystko ok.potem kolejny "cios" w domu jak moj wlasny maz stwierdzil ze "faktycznie ci tylek urosl".moze ja i jestem nienormalna ale jakos nieprzyjemnie mi sie slucha ze cos mi uroslo albo zmalalo i w ogole komentarze mojego ciala bo gdybym w ciazy nie byla to nikt by nawet nie zauwazyl ze mnie gdzies wiecej albo mniej a jak juz w ciazy kobieta to wszystkim sie wydaje ze o niczym nie marze i nic mnie tak nie cieszy jak gadki typu "ojej, w tylek ci poszlo!" Czy kobieta w ciazy nie ma prawa czuc sie atrakcyjna?! Bo ja sie jakos nie czuje jak ciagle zwraca mi sie uwage na brzuch, piersi, tylek albo pryszcza na twarzy! Do tego do szalu mnie doprowadzaja macanki brzucha! i to juz pewnie najciezej zrozumiec bo powinnam byc dumna z mojego brzuszka i z cierpliwoscia znosic dotykanie go przez kogos innego. no wiec nie lubie byc dotykana po brzuchu! moja skora sie zrobila wrazliwa i miewam laskotki a poza tym czuje sie wtedy jakby ktos naruszal moja prywatnosc. w koncu to moje cialo.wcale nie musi mi sie podobac macanie mnie! Ale moze ja sie nie znam. w sobote moja tesciowa i siostra meza na wspolnych zakupach zepsuly mi frajde bo poszly na dzial z ubrankami i cos tam nakupily a ja czasem chcialabym sama cos swojemu dziecku kupic! kazdy wypad do reala czy tesco to dla mnie okazja poszukania jakis okazji bo tam czasem fajne rzeczy sa za wszawe pieniadze. no ale jak ktos cie ubiegnie to juz zero frajdy.czasem czuje jakbym nie mogla juz nic kupic dziecku bo ono ma juz tyle ubranek kupionych przez rodzine ze nie zdazy tego wszystkiego zalozyc! przeciez same kupujecie ciuszki wiecie ile to frajdy daje a ja sie czuje tego pozbawiona! oczywiscie delikatne sugestie zeby przestali kupowac nie skutkuja."czepiam sie".
No wiec czepiam sie i mam zly humor i zle mi i w ogole Najgorsze ze nikt mnie nie zrozumie
jeszcze cos: martwie sie co sie stanie jak juz urodze. wiekszosc kobiet ma kogos bliskiego do pomocy przy dziecku na pierwsze dni. moja mama nie zyje, siostra jest w anglii. na miejscu jest babcia moja ale to starsza kobieta wiec nie pomoze a ja nie mialabym serca jej angazowac. mam meza nie?i jeszcze do piatku bylam pewna ze jak juz urodze to on wezmie urlop czy chorobowe na tydzien i mi pomoze. tak mi sie mazrylo ze we trojke nauczymy sie siebie przez te pierwsze dni.to bylo dla mnie naturalne jak oddychanie! no bo czmu nie??!! no wiec sie dowiedzialam od wlasnej tesciowej czemu nie.Pracujemy z mezem i tesciowa w biurze podatkowym (tzn. ja pracuje a tesciowa jest wlascicielem a moj maz jej pomaga) no i praca w biurze jest od 5-go kazdego miesiaca do 20-go bo wtedy ida deklaracje do urzedu i wtedy przez te 15 dni jest zapierdziel ze tak powiem bo jak klienci pozno przyjda z dokumentami to robimy po 10 godzin dziennie a czasem i wiecej. ja mam termin porodu na 20-go ale jezeli urodze pozniej to pozniej wyjde ze szpitala i moze tak byc ze w domu bede powiedzmy kolo 5-go i wtedy maz musialby opuscic prace na kilka dni.oczywiscie jak kazdy normalny czlowiek pomyslalam i nad tym ze przeciez to ze bylby ze mna nie oznaczaloby automatycznie ze zostawilby prace na miesiac. to tylko sprawa organizacji ale moja tesciowa jak tylko uslyszala ze on moglby wziac chorobowe na mnie od razu z paszcza "ty myslisz ze ja mu pozwole do pracy nie chodzic jak juz robota bedzie?" Czy ja sie czepiam? Boze, ja sie zastanawiam czy ja normalna jestem bo wydawalo mi sie ze dziecko i ja mamy prawo czuc sie wazniejsi od pracy chociaz na tydzien! Chce mi sie ryczec. Jak nie daj Boze mialabym cesarke to chyba zostane w szpitalu na zadanie ze 2 tygodnie bo w domu nie bedzie mial sie kto mna zajac, podac dziecka do karmienia a wiem ze po zabiegu bywa bardzo ciazko.
no to na tyle moich czarnych scenariuszy. na szczescie mam swoje kopiace czasem dziciatko.dalej mnie nie lupnelo jeszcze ale sie porusza czasem
pozdrawiam
A swoja droga to powiedzcie czy istnieje depresja przedporodowa??Ja dokladnie od piatku mam taka handre ze nie potrafie sie z niczego cieszyc.wszystko wyprowadza mnie z rownowagi, agresywnie reaguje i ciagle mi smutno...czemu?? bo "wszystko"! Znacie to??
Najpierw po pracy pojechalismy do gina i moj maz na pytanie czy wolac go do usg powiedzial ze skoro juz ze mna przyjechal to moze isc.jakos mnie to zdolowalo.oczekiwalam raczej odpowiedzi w stylu "no pewnie!" Na szczescie gin powiedzial ze z dzidzia wszystko ok, wazy kolo 450g i jest zdrowa.pogadalismy chwile o zwyczajach przy porodzie w naszym szpitalu, zrobil mi to badanie mikroskopowe szyjki macicy i tez wszystko ok.potem kolejny "cios" w domu jak moj wlasny maz stwierdzil ze "faktycznie ci tylek urosl".moze ja i jestem nienormalna ale jakos nieprzyjemnie mi sie slucha ze cos mi uroslo albo zmalalo i w ogole komentarze mojego ciala bo gdybym w ciazy nie byla to nikt by nawet nie zauwazyl ze mnie gdzies wiecej albo mniej a jak juz w ciazy kobieta to wszystkim sie wydaje ze o niczym nie marze i nic mnie tak nie cieszy jak gadki typu "ojej, w tylek ci poszlo!" Czy kobieta w ciazy nie ma prawa czuc sie atrakcyjna?! Bo ja sie jakos nie czuje jak ciagle zwraca mi sie uwage na brzuch, piersi, tylek albo pryszcza na twarzy! Do tego do szalu mnie doprowadzaja macanki brzucha! i to juz pewnie najciezej zrozumiec bo powinnam byc dumna z mojego brzuszka i z cierpliwoscia znosic dotykanie go przez kogos innego. no wiec nie lubie byc dotykana po brzuchu! moja skora sie zrobila wrazliwa i miewam laskotki a poza tym czuje sie wtedy jakby ktos naruszal moja prywatnosc. w koncu to moje cialo.wcale nie musi mi sie podobac macanie mnie! Ale moze ja sie nie znam. w sobote moja tesciowa i siostra meza na wspolnych zakupach zepsuly mi frajde bo poszly na dzial z ubrankami i cos tam nakupily a ja czasem chcialabym sama cos swojemu dziecku kupic! kazdy wypad do reala czy tesco to dla mnie okazja poszukania jakis okazji bo tam czasem fajne rzeczy sa za wszawe pieniadze. no ale jak ktos cie ubiegnie to juz zero frajdy.czasem czuje jakbym nie mogla juz nic kupic dziecku bo ono ma juz tyle ubranek kupionych przez rodzine ze nie zdazy tego wszystkiego zalozyc! przeciez same kupujecie ciuszki wiecie ile to frajdy daje a ja sie czuje tego pozbawiona! oczywiscie delikatne sugestie zeby przestali kupowac nie skutkuja."czepiam sie".
No wiec czepiam sie i mam zly humor i zle mi i w ogole Najgorsze ze nikt mnie nie zrozumie
jeszcze cos: martwie sie co sie stanie jak juz urodze. wiekszosc kobiet ma kogos bliskiego do pomocy przy dziecku na pierwsze dni. moja mama nie zyje, siostra jest w anglii. na miejscu jest babcia moja ale to starsza kobieta wiec nie pomoze a ja nie mialabym serca jej angazowac. mam meza nie?i jeszcze do piatku bylam pewna ze jak juz urodze to on wezmie urlop czy chorobowe na tydzien i mi pomoze. tak mi sie mazrylo ze we trojke nauczymy sie siebie przez te pierwsze dni.to bylo dla mnie naturalne jak oddychanie! no bo czmu nie??!! no wiec sie dowiedzialam od wlasnej tesciowej czemu nie.Pracujemy z mezem i tesciowa w biurze podatkowym (tzn. ja pracuje a tesciowa jest wlascicielem a moj maz jej pomaga) no i praca w biurze jest od 5-go kazdego miesiaca do 20-go bo wtedy ida deklaracje do urzedu i wtedy przez te 15 dni jest zapierdziel ze tak powiem bo jak klienci pozno przyjda z dokumentami to robimy po 10 godzin dziennie a czasem i wiecej. ja mam termin porodu na 20-go ale jezeli urodze pozniej to pozniej wyjde ze szpitala i moze tak byc ze w domu bede powiedzmy kolo 5-go i wtedy maz musialby opuscic prace na kilka dni.oczywiscie jak kazdy normalny czlowiek pomyslalam i nad tym ze przeciez to ze bylby ze mna nie oznaczaloby automatycznie ze zostawilby prace na miesiac. to tylko sprawa organizacji ale moja tesciowa jak tylko uslyszala ze on moglby wziac chorobowe na mnie od razu z paszcza "ty myslisz ze ja mu pozwole do pracy nie chodzic jak juz robota bedzie?" Czy ja sie czepiam? Boze, ja sie zastanawiam czy ja normalna jestem bo wydawalo mi sie ze dziecko i ja mamy prawo czuc sie wazniejsi od pracy chociaz na tydzien! Chce mi sie ryczec. Jak nie daj Boze mialabym cesarke to chyba zostane w szpitalu na zadanie ze 2 tygodnie bo w domu nie bedzie mial sie kto mna zajac, podac dziecka do karmienia a wiem ze po zabiegu bywa bardzo ciazko.
no to na tyle moich czarnych scenariuszy. na szczescie mam swoje kopiace czasem dziciatko.dalej mnie nie lupnelo jeszcze ale sie porusza czasem
pozdrawiam
reklama
aniasorsha
Mama czerwcowa'06 Fan(ka)
Marzenko, nie martw sie na zapas i nie przejmuj. Ja jestem w podobnej sytuacji, bo mieszkamy z mężem z dala od rodziny i nie mam tu kompletnie nikogo z rodziny do pomocy. Mam co prawda koleżanki, ale z rodziny - zero! I też jakoś będę musiała sobie poradzić. Ja to nawet nie wiem, gdzie tu jest szpital połozniczy!! Chyba się muszę w końcu zacząć orientować... Co do urlopu męża zaraz po porodzie, to jeszcze macie dużo czasu. Nie martw się tym teraz, bo sama zobaczysz, że wszystko będzie dobrze... Albo urodzisz tak, że nie będzie problemu w ogóle, albo jakoś to zorganizujecie. Pewnie jak Twój mężuś zobaczy Maleństwo, to sam się zbuntuje i do pracy nie pójdzie, choćby go matka błagała czy biła. Jakoś to załatwicie - nie martw się. Poza tym myślę, że jak teściowa zobazcy Maleństwo i Ciebie, że potrzebujesz pomocy, to też zmięknie. Zobaczysz - będzie dobrze...
A co do depresji przed - myślę, że to nie depresja, tylko po prostu gorszy okres. Też tak mam. Jak pokłóciłam się z mężem w piątek, to myślałam, że mnie rozerwie!! A w sumie nic takiego sie nie działo. Ale ja czułam sie bardzo nieszczęśliwa i pokrzywdzona i nawet sie zastanawiałam, czy nie spakować torby i nie pojechać do rodziców, żeby mu pokazać. A za 15 minut już się całowaliśmy i było wszystko dobrze. Czasem tak bywa...
A co do "rosnących" części ciała - ja się teraz już z tego tylko śmieję, bo na początku, jak prawie nic nie było widać, to się złoiściłam na męża, jak mi mówił, że wcale nie widać, że jestem w ciąży (jak to nie widać?!?), a teraz czasem się złoszczę, jak mówi do mnie "brzuszku" albo "grubasko". Ale wiem, że mówi to pieszczotliwie. A poza tym taka już uroda ciężarnych, że raczej nie chudną Myśl o dodatkowych kilogramach i centymetrach z sentymentem - jeszcze kiedyś będziesz sobie z drżeniem serca wspominać, jak to było...
A co do depresji przed - myślę, że to nie depresja, tylko po prostu gorszy okres. Też tak mam. Jak pokłóciłam się z mężem w piątek, to myślałam, że mnie rozerwie!! A w sumie nic takiego sie nie działo. Ale ja czułam sie bardzo nieszczęśliwa i pokrzywdzona i nawet sie zastanawiałam, czy nie spakować torby i nie pojechać do rodziców, żeby mu pokazać. A za 15 minut już się całowaliśmy i było wszystko dobrze. Czasem tak bywa...
A co do "rosnących" części ciała - ja się teraz już z tego tylko śmieję, bo na początku, jak prawie nic nie było widać, to się złoiściłam na męża, jak mi mówił, że wcale nie widać, że jestem w ciąży (jak to nie widać?!?), a teraz czasem się złoszczę, jak mówi do mnie "brzuszku" albo "grubasko". Ale wiem, że mówi to pieszczotliwie. A poza tym taka już uroda ciężarnych, że raczej nie chudną Myśl o dodatkowych kilogramach i centymetrach z sentymentem - jeszcze kiedyś będziesz sobie z drżeniem serca wspominać, jak to było...
Podziel się: