reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nastawienie lekarzy do 1 trymestru :/

Kumam o co Ci chodzi. W sensie o te dziecięca pretensje eee kurde to moja ciąża miałam się cieszysz a Ty mi tu takie rzeczy gadasz (oczywiście w cudzysłowiu). Długo miałam pretensje do gina że mnie nastraszył jak byłam w drugiej ciąży (bliźniaczej) że generalnie większość kończy się obumarciem jednego zarodka a jak zostaną dwa to z kolei potem za szybki poród i choroby. I bardzo bardzo na siebie uważałam (ale się nadmiernie nie cieszyłam). I wiesz co? Kurde dziś jestem wdzięczna. Dziś wiem jak chujowo ryzykownie być w ciąży wysokiego ryzyka i wiem że to że w odpowiednim czasie się skontrolowałam że reagowałam szybko i miałam wokół kompetentne osoby (co też dotyczy porodu) sprawiło lub pomogło w tym że mam zupełnie zdrowe dwie córy urodzone w terminie. I domyślam się ile taki lekarz słyszy historii poronień a historii niepowodzeń ciąż bliźniaczych to już w huk. Pewnie dlatego ta lekarka,gdy widzi cokolwiek niepokojącego,woli Cię uprzedzić niż żeby Ci potem serce pękło (nie zna Twojej psychiki spotyka serki kobiet). I tak jak Dziewczyny piszą raczej masz słaby wpływ na to co powie Ci dany lekarz,jak Cię to wkurwia to zmień,🤷
 
reklama
Hej! Taka bardziej myśl czy też żal post. Urodziłam 1 dziecko - zdrowa ciąża, zdrowe dziecko. W 1 trymestrze miałam badanie krwi w 6tc, i trzy usg (6, 9, 12). Żadnych beta HCG - i miałam święty spokój. Teraz - 2 ciąża - dowiedziałam się o niej relatywnie wcześnie bo w 4+2. I tu zaczyna się po prostu dla mnie ciąg stresu..."Zrób beta hcg", "no ale zrób jak wzrasta po 48h, ale wiesz - jak nie wzrośnie to poronienie albo pozamaciczna, może być różnie". Wynik dobry. mmm koniecznie przyjdź na USG, musi serduszko bić. Idę na USG 6+3 - wszystko ok. Wczoraj moja ginekolog patrzy na badania - oj coś słabo to serduszko bije, powinno 150. Czytam w Internecie - na 6 tydzień w normie, lekarka która robiła USG też powiedziała, że jest wszystko dobrze. Ale lekarka w ramach konsultacji już w 6+5 chciała robić kolejne usg - czy bije, a może nie bije? może umarło? Wściekłam się. Nie - przyjdę za dwa tygodnie. Proszę przyjść za tydzień - i dodaje - "różnie może być w tym czasie".

I powiem Wam, że od wczoraj chodzę zła i wściekła - wiadomo, że przejęłam się słowami lekarki, ale myślę sobie, że na co nam ta cała medycyna jak kobieta w ciąży w 1 trymestrze traktowana jest jako potencjalne Kot Schrödingera. I dlaczego? Bo z jednej strony jestem w ciąży ale non stop czuję, że muszę udowadniać komuś, że jednak nie poroniłam i mam już tego serdecznie dosyć.

Nie umiem się cieszyć tą ciążą i duża w tym zasługa lekarzy.
A ja Cię rozumiem i się z tobą zgadzam. Chociaż nie spotkałam się z takim podejściem lekarza to gorzej... ja sama sobie to zrobiłam! Mimo, że to moja pierwsza ciąża, zaszłam w nią za pierwszym razem bez żadnych problemów to przez cały pierwszy trymestr i w sumie trochę nadal, a jestem już w 22 tygodniu, cały czas powstrzymywałam się przed cieszeniem tylko nastawiając się na najgorsze. Jakie to było głupie! Rozumiem osoby, które mają za sobą nieciekawe historie, ale jednak nie każdego musi dotyczyć trudna droga niemożności zajścia w ciążę, poronień i innych komplikacji. Dałam sobie wmówić, że ciąża to taki trudny i niepewny stan, że do 12 tygodnia to nie wolno mówić, że różnie może być. No pewnie że może! Mogę też jutro wyjść przed dom i może spaść mi cegła na głowę. Zdecydowanie uważam, że miałam złe podejście od samego początku. I myślę sobie, że niby mamy teraz lepszy dostęp do wiedzy, bardziej rozwinięta medycynę, nasze dzieci jeszcze przed urodzeniem mogą być przebadane tak, jak naszym mamom się nie śniło, a mimo tego teraz bardzo łatwo jest wpaść w taką ciążową schize i tylko wciąż trząść się, czy wszystko na pewno ok i żyć od wizyty do wizyty. Jak słyszę o tym, że nasze babki rodziły zdrowe dzieci bez USG, bez tych wszystkich badań to myślę sobie tak trochę sarkastycznie, jak to w ogóle było możliwe? No i może właśnie przez to, że mniej wiedziały, to przysłowiowo lepiej spały i całe te 9 miesięcy nie było aż tak stresujące jak teraz. Więc uważam że masz bardzo dobre i zdrowe podejście i wcale ci się nie dziwię, że wkurza cię takie podejście.
 
W pamięć zapadły mi słowa kobiety z jednego ciążowego forum "nie da się nastawić na wszelki wypadek, jak ma się zdarzyć coś złego to zwali z nóg tak samo jakby żyć teraz nie martwiąc się o nic". Warto do tego podejść tak jak się uważa ☺️.
Cudowne słowa, w ogóle życiowo, nie tylko ciążowo.
 
Olka, wszystko zależy od tła, od cech osobowości kobiety, od relacji z lekarzem... Moja przyjaciółka też ma chłodne nastawienie do pozytywnych wiadomości i wiem, że w ogóle sekundy by nie poświęciła na takie słowa od gina. Ja, jak już pisałam, najpierw prawie się popłakałam, a potem biegłam do innego.
 
A ja Cię rozumiem i się z tobą zgadzam. Chociaż nie spotkałam się z takim podejściem lekarza to gorzej... ja sama sobie to zrobiłam! Mimo, że to moja pierwsza ciąża, zaszłam w nią za pierwszym razem bez żadnych problemów to przez cały pierwszy trymestr i w sumie trochę nadal, a jestem już w 22 tygodniu, cały czas powstrzymywałam się przed cieszeniem tylko nastawiając się na najgorsze. Jakie to było głupie! Rozumiem osoby, które mają za sobą nieciekawe historie, ale jednak nie każdego musi dotyczyć trudna droga niemożności zajścia w ciążę, poronień i innych komplikacji. Dałam sobie wmówić, że ciąża to taki trudny i niepewny stan, że do 12 tygodnia to nie wolno mówić, że różnie może być. No pewnie że może! Mogę też jutro wyjść przed dom i może spaść mi cegła na głowę. Zdecydowanie uważam, że miałam złe podejście od samego początku. I myślę sobie, że niby mamy teraz lepszy dostęp do wiedzy, bardziej rozwinięta medycynę, nasze dzieci jeszcze przed urodzeniem mogą być przebadane tak, jak naszym mamom się nie śniło, a mimo tego teraz bardzo łatwo jest wpaść w taką ciążową schize i tylko wciąż trząść się, czy wszystko na pewno ok i żyć od wizyty do wizyty. Jak słyszę o tym, że nasze babki rodziły zdrowe dzieci bez USG, bez tych wszystkich badań to myślę sobie tak trochę sarkastycznie, jak to w ogóle było możliwe? No i może właśnie przez to, że mniej wiedziały, to przysłowiowo lepiej spały i całe te 9 miesięcy nie było aż tak stresujące jak teraz. Więc uważam że masz bardzo dobre i zdrowe podejście i wcale ci się nie dziwię, że wkurza cię takie podejście.
Rodziły lub nie;) Napewno była masa poronień których nikt nie wyłapywał (ot spóźniona miesiączka) albo problemów z niepłodnością której się nie leczyło (poprostu nie miało się dzieci albo ,,bozia nie dała"🤷). Pewnie była masa różnych historii (też związanych z usuwaniem ciąży ) o których babki nam nigdy nie opowiedziały albo mamy nie przekażą . Moja babcia dowiedziała się o bliźniętach (moja mama też jest z bliźniąt) w trakcie porodu. Była załamana🤷(była sierotą, to były czasy niedługo po wojnie).
No ale to tak dygresja sorry🤭
 
reklama
Rodziły lub nie;) Napewno była masa poronień których nikt nie wyłapywał (ot spóźniona miesiączka) albo problemów z niepłodnością której się nie leczyło (poprostu nie miało się dzieci albo ,,bozia nie dała"🤷). Pewnie była masa różnych historii (też związanych z usuwaniem ciąży ) o których babki nam nigdy nie opowiedziały albo mamy nie przekażą . Moja babcia dowiedziała się o bliźniętach (moja mama też jest z bliźniąt) w trakcie porodu. Była załamana🤷(była sierotą, to były czasy niedługo po wojnie).
No ale to tak dygresja sorry🤭
Kiedyś spytałam mamę, to zaczęła bez końca wymieniać ciotki, babki, znajome, które straciły ciążę czy urodziły martwe dzieci. Ale o tym się normalnie i wprost nie mówiło.
 
Do góry