Alez oczywiście, że trafiłam na wielu bardzo chooyowych lekarzy. Ale bezpodstawnym straszeniem było dla mnie gadanie lekarza w szpitalu przed łyżeczkowaniem zatrzymanej ciąży o tym, że mogę umrzeć i wymienianie mi przez godzinę na ci i dlaczego, a potem wychodzenie z mojej sali i wracanie żeby jeszcze opowiedzieć na co mogę umrzec bo mu się przypomniało
Miałam też takiego co podejrzewał u mnie guza jajnika, który był drugą macica ale czy miałam do niego pretensje ze mnie straszy? Byłam wdzięczna, że załatwił mi diagnostyke w szpitalu i podszedł bardzo poważnie do mojego przypadku.
Ale tu lekarka mówi o bardzo konkretnej rzeczy, która jej się nie podoba. Zresztą słusznie bo to jak szybko powinno bić serce na danym etapie ciąży jest kluczowym elementem jej rozwoju. No i jak mówię, zawsze można po prostu zmienić lekarza. Tacy na nfz na pewno nie będą zbyt dociekliwi