Moim ulubionym tekstem, niezależnym od pory dnia, czy nocy i nastroju mojego dziecka jest komentarz na jego wrzaski:
- Chyba jest głodny
Nie ważne, że dopiero skończyłam go karmić i nie jadł całe 5 minut XD
Tak to nikt nigdy mi nie próbował doradzać bo wszyscy wiedzą, że zaraz spotyka się z bardzo niemiłą reakcją z mojej strony.
Z obecnie 2,5 letnią córką wpieniły mnie 2 razy obce baby, a trzecia była wręcz groteskowa.
Jak miała ok rok i 4 miesiące próbowałam córkę zachęcić do chodzenia. Było to dokładnie rok temu, upał, maj. Chodziłam z córką wzdłuż fontanny, Woda ją tak absorbowała, że zapominała o lęku związanym z chodzeniem. Pryskała jej po nogach, córka zadowolona. Piszczy, biega. Umiała już chodzić 3 msc wcześniej, ale się wywaliła, rozwaliła sobie nos i nie chciała chodzić wcale.
Podchodzi do nas baba z dziewczynką taką ok 6 lat i nie wiem, czy to do mnie czy koło mnie
- Obawiam się, że to dziecko kąpało się w tej fontannie.
No to pani usłyszała nt swojej córki
-Obawiam się, że to dziecko ma zniszczone dzieciństwo.
Innym razem rok temu czerwiec. Ja już byłam jakoś w 6 msc ciąży z synem i poszłam z tą moją córką na plac zabaw. Niestety, jakiś geniusz wymyślił tam rabaty kwiatowe z drobnymi kamieniami. Do dziś bardzo dużo rodziców się wkurza. Raz, że małe dzieci próbują jeść te kamienie, to duże się na nich mogą pośliznąć i przewrócić. Moja córka oczywiście pierwsze co wlazła mi w te kamulce i sobie nimi rzuca. W tych kamulcach jakieś wrzosiki czy inne badziewie. Gorąco, brzuchol już wielki przeszkadza, córka się rzuca po ziemi z tych kamieni mi wyjść nie chce, a jakaś stara baba:
- no chyba szkoda tych kwiatkow
A ja na to
- A mi szkoda dzieci które przychodzą na plac zabaw, a ktos tu sobie urządza ogród botaniczny
Zwykle po mojej przemiłej odpowiedzi dialogi sie urywaja.