reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Naga prawda - anegdotki- czyli coś dla mamusiek umiejących śmiać się z siebie

Hehe..Ola - najwazniejsze ze tak zakrecilas,ze nikt sie nie polapal, a ty na profesjonalna znawczynie Italii wyszlas.
K@siek - skad ja to znam....

Ja dzis od rana nieprzytomna chodze po nieprzespanej nocce i okolo szostej zrobilam sobie kawe z mlekiem (taka instant), wypilam pol kubka (a nieprzytomna jak nigdy), troche zimna byla no ale nic i zapalilam swiatlo w mieszkaniu. I co widze...sloik z kawa otwarty, nie ma w nim chyba polowy kawy, w niedopitym kubku plywa nierozpuszczona kawa instant, czajnik z woda ktora miala sie zagotowac nie podlaczony do pradu a zamiast mleka, ktore wyjelam z lodowki stoi 18% smietana. A tej sobie sporo do kubka wlalam.
 
reklama
o rajuuu dawno się tak nie śmiałam:-D :-D :-D popłakałam się ze śmiechu :-p jak sobie coś przypomne to też napisze ,teraz jakoś nic mi do głowy teraz nie przychodzi:confused: no poza tym ze raz wyszłam z dziećmi w kapciach do szkoły...a synuś się posiusial ze śmiechu:-D ja wracałam po buty...a on się przebrać:-D
 
No to jeszcze na dziendobry bo mi cos sie wlasnie przypomnialo...a bylo to szesc lat temu na pierwszej wspolnie z (jeszcze nie-) mezem spedzanej Wigilii w Polsce, w malutkiej wioseccze na koncu swiata. Zasypalo nas sniegiem, prad w zwiazku z tym wysiadl, w domu w piecach palili specjalnie "ekstra" dla nas ale temperatura i tak nie byla wyzsza niz 15 stopni. Ja marzlam, ale Marc, nieprzyzwyczajony nic a nic, trzasl sie cala noc. Spalismy w osobnych lozkach, jak to w zwyczaju przed slubem w Polsce:) No ale zaraz po zamknieciu drzwi wskoczylismy pod jedna pierzyne zeby sie troche ogrzac (dodam ze mieszkalismy juz razem w Zurychu w jednym mieszkaniu, ale nie chcielismy bedac "w gosciach" lamac domowej tradycji) i prawie zaraz po zgaszeniu swiatla wpadl do pokoju moj wujek i zmierza do mojego lozka, gdzie lezymy razem, coby mi przypomniec zeby budzik na nastepny dzien nastawic bo trzeba bylo na zakupy jechac. I stoi nad tym lozkiem i stoi i do mnie mowi i mowi a ja spod pierzyny mu odpowiadam, ale myslalam ze sie posikam ze smiechu bo Marc mnie laskotal. A ja naprawde nie chcialam zeby nas w tym lozku razem zobaczyli.

A i inna, z tego samego pobytu, Wigilia, moja kochana rodzina wystawila na stol wszystkie potrawy, jak o w zwyczaju bywa, czym chata bogata. Marc ciekawy probuje ale wysiada juz po sledziach i karpiu, widze ze robi sie zielony a oni nakladaja mu na talerz i nakladaja. Wiec zaangazowalam go do robienia zdjec, coby nie jadl wiecej, zrobil dwa i niestety i tak wyladowal w toalecie. A tak sie wszyscy bardzo starali. A co ja na to poradze ze moj maz nieprzyzwyczajony do polskich smakow (byl bo w miedzyczasie juz nawet bardzo ubi niektore potrawy).Ale troche glupio bylo.
No ale w drugi dzien Swiat, widzac jak moja ciocia uwija sie nadal w kuchni i szaleje z gotowaniem stwierdzil, ze teraz on ugotuje obiad dla calej rodziny (dodam ze gotuje sie na piecu bo kuchenki nie ma) i ugotowal...spaghetti. I mamy zdjecia - przy stole wigilijnym siedzi cala rodzina pod krawatem, na stole przepiekny bialy obrus i dekoracja a na srodku stoi chyba 20 litrowy garnek ze spaghetti no i zajadamy. Wszystkim smakowalo (albo tak mowili), ale ubaw mielismy bo nikt nie wiedzial jak to spaghetti jesc.

Najwazniejsze ze wszyscy potraktowali to z humorem, moj maz sie wreszcie najadl, ciocia byla w siodmym niebie bo miala dzien przerwy w gotowaniu no i mamy cudowne wspomnienia z tego pobytu.
 
NIE GUSTUJE W EGZOTYCZNYCH MEZCZYZNACH !!!!!!!!!!!
WIECIE CO WSZYSTKIE MAMY NIEROWNO POD SUFITEM
APROPO PORODU OLA JA ZAMIAST PRZEC KRZYCZAŁAM ZE NIE CZUJE RAK I NOG NA CO LEKARZ MI MOWIŁ ZE ONE NIE SA MI TERAZ POTRZEBNE PO CZYM JAK IDIOTKA ZACZEŁAM SIE SMIAC......CHYBA PODALI MI ZA DUZO TLENU:laugh2:
 
reklama
Jagusiu to cud, że żyjesz po takiej "kawie":-D

Kiedyś zdarzyło mi się po wyjściu ze szpitala zapomnieć zdjąć niebieskie foliowe ochraniacze na buty i tak sobie spacerowałam po centrum Krakowa...
 
Do góry