- Dołączył(a)
- 27 Styczeń 2022
- Postów
- 5
Hej dziewczyny. Zawitałam do Was na forum ponieważ znalazłam się na zakręcie, a nie mam z kim o tym porozmawiać.
Z moim mężem jesteśmy razem 7 lat. Mamy dwoje dzieci 5 lat i 3 miesiące. Jesteśmy w sumie normalnym małżeństwem. Ale jakiś czas temu jeszcze w ciąży, zauważyłam, że mąż coraz częściej sięga po alkohol. I pije jednorazowo też coraz więcej. Kiedyś wypijał 3-4 piwa lub dwa drinki raz na jakiś czas. Nie częściej niż raz w tygodniu. Obecnie potrafi pić 4-5 razy w tygodniu i wypić na raz 0,5 litra wódki robiąc sobie kolejne drinki. Żeby nie było nie robi wtedy jakoś awantur czy burd pijackich. Po alkohol sięga gdy dzieci już śpią. Ale jednak....
Zwracałam mu już kilka razy uwaga, że pije za dużo, że się martwię... Że ani się przytulić, ani pocałować, bo ciągle czuć od niego alkohol... bezskutecznie. Spokój jest na dwa, trzy dni. Nie wiem co mam robić. Nie chcę męża zostawić, bo cała reszta jest ok. Jest świetnym ojcem, obowiązki domowe dzielimy między siebie, zawsze mogę ma niego liczyć... Tylko ten alkohol. Pytałam czy ma jakiś problem, z którym sobie nie radzi. Twierdzi, że nie.
Myślałam już o tym, aby zagrać twardo. Postawić wszystko na jedną kartę i wystosować ultimatum. Albo my i idzie na leczenie, albo zabieram dzieci i odchodzę. Ale boję się, że jak użyje tego argumentu, a i tak nic się nie zmieni to co zrobię? Gdzie pójdę? A to oczywiste, że za słowami muszą iść czyny.
Chciałabym jakoś mężowi pomóc, chciałabym żeby było jak kiedyś...
Z moim mężem jesteśmy razem 7 lat. Mamy dwoje dzieci 5 lat i 3 miesiące. Jesteśmy w sumie normalnym małżeństwem. Ale jakiś czas temu jeszcze w ciąży, zauważyłam, że mąż coraz częściej sięga po alkohol. I pije jednorazowo też coraz więcej. Kiedyś wypijał 3-4 piwa lub dwa drinki raz na jakiś czas. Nie częściej niż raz w tygodniu. Obecnie potrafi pić 4-5 razy w tygodniu i wypić na raz 0,5 litra wódki robiąc sobie kolejne drinki. Żeby nie było nie robi wtedy jakoś awantur czy burd pijackich. Po alkohol sięga gdy dzieci już śpią. Ale jednak....
Zwracałam mu już kilka razy uwaga, że pije za dużo, że się martwię... Że ani się przytulić, ani pocałować, bo ciągle czuć od niego alkohol... bezskutecznie. Spokój jest na dwa, trzy dni. Nie wiem co mam robić. Nie chcę męża zostawić, bo cała reszta jest ok. Jest świetnym ojcem, obowiązki domowe dzielimy między siebie, zawsze mogę ma niego liczyć... Tylko ten alkohol. Pytałam czy ma jakiś problem, z którym sobie nie radzi. Twierdzi, że nie.
Myślałam już o tym, aby zagrać twardo. Postawić wszystko na jedną kartę i wystosować ultimatum. Albo my i idzie na leczenie, albo zabieram dzieci i odchodzę. Ale boję się, że jak użyje tego argumentu, a i tak nic się nie zmieni to co zrobię? Gdzie pójdę? A to oczywiste, że za słowami muszą iść czyny.
Chciałabym jakoś mężowi pomóc, chciałabym żeby było jak kiedyś...