- Dołączył(a)
- 25 Listopad 2008
- Postów
- 7
no coż mnie ta przyjemnosc rowniez nie ominel zszywali mnie bez znieczulenia i na zewnatrz i w srodku - bolalo ale ja myslalam tylko o tym zeby wziac synaka na rece i po czesci o tym co bym zjadla bo po 13 godzinach bylam bardzo glodna. szwy bolaly jak cholera. nie maglam normalnie siadac a po 5 dniach od porodu poszlam na zdjecie szwow bo w moim miescie nie zakladaja rozpuszczalnych i niestety rozeszla sie rana bylam przerazona bo lekarka powiedziala ze krew mi mocnoa leci ale kazala isc do domu i gdyby krwawienie sie naslililo to jechac do szpitala ( ale skad mialam wiedziec czy to leci z rany czy nie!!) kiedy zrobilo mi sie slabo pojechalam do szpitala tam polezalam dwa dni - cale szczescie z maluszkiem i dopiero po dwoch dniach mn ie ponownie zszyto cale szczescie juz w znieczuleniu bo trzeba tez bylo wyciac to co juz zaroslo. no ale po tym szyciu to juz mnie rana nie bolala. bez problemu moglam siadac ale mimo prosb i obietnicy lekarza ze szwy beda rozpuszczalne i tak za tydzien poszlam ponownie na zdjecie i malo brakowalo zebym zawalo nie dostala ze badzie powtorka z rozrywki a panikara nie jestem. ale jakos przezylam a teraz to juz tylko zacierajace sie wspomnienie