Stara12 i Asqua jasne, że ważniejsze aby dziecko było zdrowe i to jest prirytetem, tego żadna z dziewczyn tutaj nie podważa i nie na ten temat toczy się dyskucja. Chodzi o to, by jednak nie wykorzystywano nacięcia krocza jako rytulanej procedury okołoporodowej, która tak naprawdę służy w ogromnej większości przypadków personelowi, nie dziecku i rodzącej.
Zupełnie nie to miałam na myśli... przepraszam, może źle to ujęłam.
Chodzi mi tylko o to: widzę, że wielu dziewczynom przed porodem wręcz trzęsą się nogi, są przerażone i przekonane, że nacięcie krocza sprawi im jeszcze większy ból podczas gdy i tak będą cierpieć męki.
Chciałam je trochę uspokoić. Bo fakt, że nacinanie krocza jest rutyną, to po prostu kpina, naruszenie godności, nie traktowanie na poważnie swojej pracy, misji i co tam jeszcze! Zgadzam się z tym jak najbardziej!!!
Nie dotyczy to jednak 100% kobiet i ja jestem na to przykładem.
A poza tym, wydaje mi się, że naprawdę wiele przyszłych mam (ja między innymi!!!) myśli: "byle urodzić, później będzie już raj". A tak nie jest. Powtarzam. Porod to początek - czegoś bardzo pięknego zresztą (ale męczącego)
I nie uważam, że wątek jest bez sensu, tylko, że to wkoło Macieju, bez żadnej pozytywnej myśli, jest bez sensu.
przepraszam jeszcze raz za sformułowanie