reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mum2Be czyli mamusie w ciazy.

reklama
GLIWA - niekoniecznie, jak byłam w ciąży z córeczką, która teraz ma 3 latka, to lekarze przyjeżdżali do nas do ośrodka z przenośnym USG, ale to tylko z powiadomieniem była wizyta i o ile dobrze pamiętam, to pierwsze miałam w 18 tyg.
Ja mieszkam w Co. Donegal koło Irlandii Północnej, a do Dublina mamy ok. 285km, ale będziemy musieli pojechać do Konsulatu po paszporty i tak sobie pomyślałam, że przy okazji, można byłoby się umówić na wizytę. Ale zobaczymy jak to będzie.
 
Witam Dziewczyny!

katrina, a moze jesli juz zdecydujesz sie na wizyte w Dublinie, spytaj lekarza, czy nie moze polecic jakiegos innego w "twoim zasiegu"? moze znaja kogos?

a ja 3 noc z rzedu nie przespana. powaznie ciche dni z mezem, psiak ma dzisiaj biopsje do tego Maly uwielbia nocno-wczesno ranne zabawy wykorzystujac do tego moj pecherz i zebra. a ja ledwo na oczy patrze - w dzien za cholere nie moge zasnac... po poludniu na 15.20 do szpitala na kontrolne i moze uda mi sie pospac dzisiaj w koncu.



I mala prosba, moglabym Was prosic o pomoc? Chodzi o wypelnienie ankiety i przeslanie jej dalej jesli mozna ;) Ankieta bedzie pomocna przy zakladaniu swojego biznesu a bardziej o staraniu sie o dotacje:

How often do you buy on-line? Are you on-line shopaholic or do you prefer traditional way of buying goods?

On-line shopping habits and preferences Survey

Z gory dziekuje!
 
Hej.
Katrina to daleko mieszkasz od Dublina,ale zawsze możesz poszukać bliżej Twojej miejscowości Polskiego ginekologa.
Josia ja miałam ciężko noc z soboty na niedziele,mały dawałam mi czadu i to ostro.I do tego pęcherz,pare razy wstawałam do łazienki.I troche mnie brzuch ćmił.
Jutro tez mam wizyte w szpitalu na 15,kurcze tak mi sie niechce,no ale trzeba.Już bym chciała mieć poród za sobą.
 
Witajcie,
josia, Gliwa - tak pomyślałam, że chyba w razie co skontaktuję się ze znajomą polską położną ze szpitala, w którym rodziłam i porozmawiam z Nią, jak to zrobić... tam co prawda nie ma polskiego lekarza, ale jak ona będzie miała dyżur to spokojnie porozumiemy się z innym lekarzem (nie pisze irlandzkim, bo w naszym szpitalu to głownie hindusi i ciemnoskórzy, białych jak na lekarstwo)
 
a ja po wizycie kontrolnej w szpitalu. trafilam na przemila midwife. tak sympatyczna, ze az mi sie nie chcialo od niej wychodzic :-) troche mnie przetrzymala bo cisnienie mialam bardzo wysokie (138/80, po paru minutach pogawedki i 3cim mierzeniu), porozmawiala o symptomach zblizajacego sie porodu, karmieniu piersia i wplywie jaki bedzie mial nasz psiak na Malego pokazala gdzie maly ma glowke, nozki i pupe i na 99% sie juz nie przekreci bo ma stanowczo za malo miejsca ;-) mam sie tyle nie stresowac i nie denerwowac bo nie czas na to. wspaniala babka :-)

za tydzien GP - jesli cisnienie nadal tak wysokie, mam go poprosic o odeslanie mnie do nich asap. i za 2 tygodnie szpitalna wizyta. ale i tak sie nie moge doczekac sobotniego usg bo sobie popatrze na Adaska ;-)

powiedzcie mi kiedy (i czy) dostaje sie skierowanie do szpitala albo cos takiego (Rotunda)? czy po prostu w razie czego wchodze z "biegu"?
 
josia nie dostajesz skierowania do porodu,po prostu jak Cię złapie,jedziesz,wbijasz na izbę przyjęć i na dole,na przeciw recepcji kładą Cię pod KTG na 40 min.a dopiero potem na porodówkę:tak:No chyba,że coś nie tak wyjdzie na wizycie kontrolnej to wtedy albo od razu zostawiają albo dają skierowanie,że za kilka dni masz się stawić na oddziale:tak:
Właśnie mi się przpomniało,że miałam opisać swój poród:baffled:Jutro opiszę,obiecuję bo wiem,że przede wszystkim Ty byłaś ciekawa jak to jest w Rotundzie:tak:
 
josia nie dostajesz skierowania do porodu,po prostu jak Cię złapie,jedziesz,wbijasz na izbę przyjęć i na dole,na przeciw recepcji kładą Cię pod KTG na 40 min.a dopiero potem na porodówkę:tak:No chyba,że coś nie tak wyjdzie na wizycie kontrolnej to wtedy albo od razu zostawiają albo dają skierowanie,że za kilka dni masz się stawić na oddziale:tak:
Właśnie mi się przpomniało,że miałam opisać swój poród:baffled:Jutro opiszę,obiecuję bo wiem,że przede wszystkim Ty byłaś ciekawa jak to jest w Rotundzie:tak:
NO no tichonkowa opisuj koniecznie powspominamy troszeczke::-):-Da ja to nie wiem do tej pory gdzie jest porodowka w rotundzie czy ona jest na tym pietrze co sie lezy po porodzie :-D
 
reklama
Biola,nie:-DNie pamiętam dokładnie pięter,ale na pewno nie te same:no:
Zaraz się wyjaśni skąd wiem:-D...
Jak niektóre z Was wiedzą,w czasie ciąży miałąm przeboje z ciśnieniem:baffled:Tzn.z moim ciśnieniem było wszystko w porządku,w domu mierzyłam dwa ray dziennie i 120-130/80:tak:Ale jak tylko przychodziła wizyta w szpitalu to nie wiedzieć czemu skakało jak wściekłe:baffled:Myślę,że to z nerwów,że sobie z angielskim nie poradzę,że tyle trzeba siedzieć (ba,siedzieć jak się miejsce jeszcze jakimś cudem znajdzie:baffled:).No i tak na wizytach miałam 140,150/90 na przykład:baffled:Z tego to powodu miałam dwa razy monitoring w szpitalu,ale tam oczywiście wszystko w porządku:-p
Nadszedł dzień wizyty w szpitalu-19 maja (mój termin:-)),P jechał ze mną bo autobusem się już nie pisałam:wściekła/y:Mówię do niego:"Weź może torbę na wszelki wypadek,bo jak mnie zechcą zostawić?"On na to:"Tia,akurat,będę się z torbą woził",ale wziął:tak:No i wizyta,wiadomo czekanie na stojąco ze 2 godziny,by w końcu wejść jako jedna z już ostatnich pacjentek do lekarza.Ale najpierw pomiar ciśnienia:170/100:szok:Wiem,że nie jest mi nic złego,ale sobie myślę,lepiej,żeby mnie już zostawili bo bałam się przenosić tak jak Radka-11 dni i potem komplikacje przy porodzie,łożysko wrośnięte-wydobywanie ręczne:-(i Raduś z 1 punktem w skali Apgar:-(
Wchodzę więc do lekarza,ten rzut okiem na kartę i oczy jak u sowy:szok:"Ma pani o wiele za wysokie ciśnienie,kiedy termin?" ..."Dziś" i myślę sobie idę za ciosem..."Panie doktorze niech pan spojrzy na moje stopy"A balony miałam już straszne:baffled:Doktor popatrzył i mówi:"Do domu już pani nie pojedzie,zostawiamy i bez dziecka już nie wypuścimy":-)Z jednej strony się cieszyłam a z drugiej se myślę "Położą mnie na oddział,będę mierzyć ciśnienie,bedzie ciągle dobre to może zechcą mnie jednak wypisać do domu i każą wrócić jak się zacznie":baffled:.
Przyjęto mnie na oddział patologii ciąży (to jest to piętro,na którym jest właśnie porodówka,tam gdzie robi się też USG:tak:,pokój miałam naprzeciw:-))Tam zaraz KTG,ciśnienie,krew mocz,kolacja:blink:P pojechał z Radkiem do domu,zostałam sama...Na drugi dzień-piątek,zaraz rano USG,w ciągu dnia chyba ze 3 KTG,ciągłe badanie ciśnienia-za każdym razem perfekt:tak:W międzyczasie obchód i se myślę,wypiszą mnie,na bank...Młody,przystojny lekarz,pooglądał kartę i mówi:"Ok,zostawiamy panią do porodu,w weekend będziemy wywoływać"Oczywiście radość,przeplatana ze strachem:"A jeśli znów będzie problem z łożyskiem,może to,może tamto:sorry2:"
I jeszcze..."Niedługo przyjdzie pani doktor i zrobi masaż szyjki i nałoży żel,może się coś rozkręci"...Przyszła,zasłoniła łóżko parawanem,wsadziła łapę do środka,Boszsz.....jaki ból:szok:,mało jej nie skopałąm,musiałam się bardzo kontrolować,żeby moja noga nie wylądowała na jej twarzy:blink:Miałam mordercze myśli:-DWreszcie skończyła i mówi:"Jak się zaczną bóle,dać znać"...Bóle się nie zaczęły,ale zaczęłam plamić i sikać co chwilę...Bolało mnie ale od tego gmerania:baffled:
Bardzo mi pomogły telefony i eski od Margaritty,Moniadan,Lady_Zgagi,Anii,Bioli innych koleżanek niezwiązanych z forum:tak:Dziękuję Wam:-)
Popołudniu wizyta P i Radka,wieczór-gazetki,krzyżówki...
Sobota-badania,śniadanie,przychodzi położna i mówi,że dziś nie wywołujemy bo delivery is very busy.Myślę sobie,nawet dobrze bo teściowie mają być o północy,P ich spokojnie odbierze z lotniska,jutro się Radkiem zajmą a ja będe rodzić:tak:
Godzina 13-ta-obiad,przychodzi inna położna i mówi:"Zjedz,spakuj się,idziemy na wywołanie"..."Kto?Ja?Jak to?":szok:Ona na to:"Jednej babce szybko poszło,jest miejsce na porodówce dla Ciebie"
Dzwonię do P,nie odbiera,dzwonię do Margaritty (bo musiałam gdzieś Radka zostawić),nie odbiera:eek::no:Nosz ku**a,se myślę,pięknie po prostu..Próbuję znów,odebrała,powiedziała:"Radkiem się nie martw,bierzemy go do siebie",do P się za którymś razem też dodzwoniłam,był na zakupach.Mówię:"Rzucaj wszystko,załatw kogoś,żeby rodziców z lotniska odebrał,Radka do Gochy i w te pędy do mnie bo będą wywoływać"
Przyszła położna,torby zabrała,poszłyśmy na porodówkę,a dokładniej pokój przedporodowy-jakieś 8 łóżek,na jednym kobieta płacze okropnie,myślałam,że spierdzielę stamtąd przez okno:baffled:Jest godzina 14:00,podłączyli mnie pod KTG,ciśnienie mierzą a ta tam płacze,drze się,błaga Boga,żeby córa już wyszła a ja spocona ze strachu jak szczur,dzowonię do P,drę się do niego:"Gdzie jesteś,ja tu zaraz padnę,ta kobieta tak strasznie płacze?"a on co?..."Już jechałem do Ciebie i prawie pod Dublinem spojrzałem lusterko i...Radek z tyłu siedzi":-D:-D:-DZapomniał go do Margaritty odstawić:-D:-D:-DWrócił się,dzwoni,że zapomniał Radka torby z pidżamką,maskotką do spania,szczoteczką,ubrankami itp.z domu:szok::-D:-D:-DTeraz się śmieję,ale wtedy myślałam,że go przez telefon wyciągnę i po mordzie wytrzaskam:-DWreszcie pozałatwiał wszystko i przyjechał,było około15:00:tak:Ale okazało się,że panikowałam niepotrzebnie bo dopiero o 16:00 przyszła pani doktor (miała jakiś nagły przypadek na izbie przyjęć:tak:),wyjaśniła wszystko,wyprosiła P,nałożyła mi żel na szyjkę macicy (tym razem delikatnie,nic a nic nie bolało:-)) i mówi:"Teraz godzinę proszę leżeć na lewym boku,pod KTG,żeby żel nie wypłynął i sprawdzimy stan dziecka a potem zacząć chodzić po szpitalu,ja wrócę za 6 godzin i sprawdzę postępy":eek::szok:"Że za ile,6 godzin?"Jest godzina 16:15...Co zrobić,poleżałam godzinę i naciągnęłam dresy na doopę i poszliśmy zwiedzać szpital:baffled:Łaziłam z góry na dół,z dołu do góry,podskakiwałam,przysiady robiłam...nic nie czuję:baffled:A nie,przepraszam straszny ból krzyża bo brzuch ciężki,nogi jak balony,ale nie daję za wygraną:blink:Co godzinę mam się stawić na przedporodowy w celu sprawdzenia ciśnienia i tętna maluszka:tak:Za każdym razem pytanie:"Coś pani czuje?".Chcę mi się krzyczeć:"Nie,ku**a,nic nie czuję!!!:wściekła/y:"Około 20:00 mówię do P,ze idę się wykąpać bo czuję się brudna,gorąco było strasznie.Wykąpałam się,głowę umyłam i dalej łazimy.Po 22:00 miała przyjść lekarka decydować co dalej ale znów jakaś babka rodzi i nie może się wyrwać:baffled:Więc czekamy...Przed 23:00 idę siusiu...czop mi odpadł,myślę:"Choć tyle dobrze:sorry:"Pokazałam to położnej,mówi:"Dobry znak,w ciągu 2 dni będzie poród":szok::szok::szok:..."Że co?2 dni:wściekła/y:,ja już mam dość:wściekła/y:"
W końcu 23:15 przyszła lekarka,se myślę jak mi znów żel nałoży to pierdzielę takie wywoływanie:wściekła/y:Pobadała i mówi:"Przerwiemy pęcherz":tak:Tak też zrobiła:tak:Nic a nic nie bolało,poczułam tylko trochę mokro między nogami ,lekarka powiedziała,że wody czyste,wróci za 2 godziny sprawdzić czy coś się dzieje:errr:Poszła,nie minęło 5 minut-dzwonię do Margaritty,żalę się,że tylko przerwano pęcherz,lekarka będzie za 2 godziny i........"Ałłłłaaaaaaaaaaaa!"Jakiś skurcz,2 minuty-następny,boli,boli coraz bardziej.Gocha się śmieje,że jej stękam do słuchawki a skurcze sie rozkręcają.Skończyłam rozmowę i położna mówi:"Idziemy na porodówkę"Bo lepiej przejść się niż jechać,ułatwia to schodzenie dziecka:tak:
...Porodówka-pokój tylko dla mnie i P,aparatura,łóżko,osobista położna,miejsce dla noworodka z wielką lampą,butla z gazem..."Gaz!!!,dajcie mi gaz".Rurka w zęby i drę się do tej rury,wcale nic nie działa:wściekła/y:.Krzyczę do P,że gaz miał być rozweselający a mnie wcale,ku**a nie jest do śmiechu:-D,bolało jak jasna cholera:baffled:Nie miałam bólów z krzyża jak przy Radku,ale ból był silniejszy:tak:Drę się,że chcę Epidural...posłali po anestezjologa.Przyszła,mówi,że musi najpierw krew pobrać...Nie umie:eek:Żyły pochowane,całą ciążę miałam z tym problem.Kłuje raz,gmera,nie znalazła,kłuje drugi raz-nic..."Jesteś pewna,że chcesz Epidural?":oo:..."Tak,jestem pewna!!!"Pomyślała i mówi,że może wystarczy próbka z porannego badania...Wystarczyła:tak:Zakłada mi znieczulenie,15 minut....błogostan,nic nie boli,czuję się super:-)Zakładają mi cewnik na siuśki,położna pyta czy może dzieciaczkowi podłączyć do głowy KTG,będzie bardziej miarodajny wynik a mały będzie miał tylko po tym maleńki strupek.Zgadzam się,delikatnie wkłada rękę do skrytki,podłącza co trzeba i mówi:"Dobranoc,proszę odpoczywać".Akcja porodowa ustała...Przyniosła dla P karimatę,jakieś ręczniki i zrobiła mu prowizoryczne miejsce do spania na podłodze,zgasiła światło...
Godzina 1:30,sprawdzamy rozwarcie-5 palców,jest dobrze:-)Ciągle ktoś przychodzi,pyta czy wszystko w porządku,sprawdza KTG,na prawdę super obsługa:tak:Godzina 3:00,rozwarcie 7 palców,coraz lepiej:-)Godzina 5:00-9 palców,jeszcze nie rodzimy,czekamy na 10:tak:Godzina 6:00-9 palców,7:00-9 palców,7:30-9!:eek::wściekła/y:Nie chce być więcej,mały śpi,każą mi trochę Coli wypić,żeby się rozruszał...Jestem głodna jak wilk,niedobrze mi z tego powodu,na hafty mnie bierze,ale się opanowuję:baffled::-DPołożna wzywa lekarza bo już nie wie co robić a ja głośno mówię:"Mateuszek,chodź do mamusi,już nie mam sił"...P mnie pociesza,że już niedługo a ja go opierdzielam,że g*wno tam wie:-DI że to ostatnie dziecko,nigdy więcej:no:
Lekarka przyszła,kazała włączyć oksytocynę:tak:....Zaczęły się skurcze i wreszcie około 9:00-10 palców rozwarcia,zaczynamy rodzić:tak:

...ciąg dalszy w następnym poście --->
 
Ostatnia edycja:
Do góry