Ja na poczatku powiedziałam sobie ze nie bede karmic piersia ale na dzien dzisiejszy sie bardzo zastanawiam. Troszke sie boje ale nawet nie wiem czego jak to sie mowi mloda i glupia...
wiem ze to dla mojego maluszka bedzie dobre ale ja nie wiem czy dam rade... A boje sie ze bede miala zal do siebie jak nie dam rady. A tak to jak butelka od samego poczatku by byla to bym mogla sie tylko zastanawiac jakby to bylo... No nie wiem. Moze wy mi kochane cos doradzicie. A co do tej niani to powiem szczerze ze tez sie zastanawialam nad nia i jesli mowisz ze dobra to chyba sie poslucham i wybiore rowniez ta co Ty
Agus, ja z pierwszym dzieckiem tak w zasadzie nie weidzialam czy chce karmic piersia, ale wszyscy mowili,ze to lepsze dla maluszka no i probowalam, w pewnym sensie czulam presje, ale zle przystawialam i bardzo mnie bolalo, a poza tym w szpitalu Szymek mial zoltaczke i polozne caly czas mowily, ze musi wiecej jesc, a przy cycku zasypial, w koncu kazaly podac butelke, najpierw dostal sztuczne, potem zaczelam sciagac, powiem, ze to bylo dla mnie mniej stresujace, piersi nie bolaly, i po powrcie do domu (po 6 dniach w szpitalu) nie walczylam juz o to karmienie tak bardzo... sciagalam przez 6 miesiecy.
Teraz powiedzialam sobie, ze nie bede sluchac poloznych, a jak wyjdzie tak wyjdzie... Na pewno nie sicagalabym mleka, bo to za duzo czasu zajmuje, a teraz dwoje dzieci w domu. Corka tez miala zoltaczke, ale ze szpitala wyszlam na early home transfer i nikt mi nie trul, ze musi z butelki jesc. Polozna, ktora odwiedzila mnie w domu, powiedziala, zeby najpierw podac piers, a potem butelke (wtedy mowa byla tylko o butlece) i robilam tak moze raz, dwa dziennie. Piersi tez bolaly, bo znowu zle przystawialam, ale kolezanka podeslala mi cwiczenie,zeby nauczyc maluszka glebiej lapac i pomoglo. Rany sie pogoily, a ja tym razem wygralam walke
To musi byc Twoja decyzja, choc mozesz czuc presje z otoczenia... Nie poddawaj sie i zrob tak jak dyktuje Ci intuicja, bo szczesliwa mama to szczesliwe dziecko