reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Młode Żonki :D

Witam moje drogie. Napisałąm ogromnie długiego posta w dzień kiedy powstał ten wątek, ale przerwało mi neta i post poszedł się..... no.
Później nie miałam czasu żeby coś napisać, a teraz mąż wyszedł z Dianą na spacer więc mam chwilkę.

No więc znamy się lat 7, małżeństwem jesteśmy ponad 2. Na początku mieszkaliśmy razem w akademiku, bo mój mąż jeszcze studiował, pod koniec ciąży przeprowadziliśmy się do teściów na wieś. Mieszkaliśmy z nimi 9 miesięcy. Ja na teściową chorowałam, no po prostu nie mogłam znieść jej towarzystwa, co odbijało się to na naszych relacjach z mężem. Częściej się kłóciliśmy, rzadko współżyliśmy "bo mama za ścianą", ja non stop chodziłam zdenerwowana, jak tylko mogłam pakowałam rzeczy i od rana do wieczora siedziałam u swoich rodziców. W końcu i mojemu mężowi chyba puściły nerwy, albo zlitował się nad moimi i stwierdziliśmy że wyprowadzamy się z powrotem do Łodzi, tym razem szukając mieszkania. No i takim oto sposobem od lutego mieszkamy sami, 70km od teściów :-) (mogło by byś więcej, ale nie narzekam :p )

Teraz jest super, kłótnie? Jakie kłótnie- drobna wymiana zdań a później znów sielanka! Ani razu nie zdarzyło mi się jeszcze tu wyjść i trzasnąć drzwiami, co miało miejsce jak mieszkałam u teściów.
Teście są naprawdę zmorą młodych małżeństw, każdych zresztą.

Tak więc witam Was dziewczyny bardzo serdecznie, szczególnie te żyjące z rodzicami/teściami pod jednym dachem. Wiem co czujecie, trzymam kciuki żeby Wam udało się tak jak mnie (nie zapeszać oczywiście).
 
reklama
ja jak posiedzę w domu dłużej, to psychicznie się wykończę...Po prostu nie umiem siedzieć i nie pracować...Przez to, że cały dzień z małą siedzę, to mam jej dość..
oprócz kasy w pracy ważne jest też, że możesz wyjść do ludzi, robić coś innego, rozwijać się...a tak kurde ciągle zupka, kupka i inne pierdoły.

Tylko błagam nie piszcie, że można wyjść z koleżanką (wszystkie dzieciate i albo nie mają jak wyjść, albo ciągle o dzieciach gadają), czy poczytać czy coś tam jeszcze dla siebie zrobić, bo po całym takim dniu siedzenia, jak nawet M wróci z pracy to ja na nic nie mam ochoty..

Nie mam pojęcia jak niektóre kobiety z własnej woli nie raz się decydują całe życie siedzieć w domu....No ale dla każdego coś innego, nie którzy spełniają się w macierzyństwie...
 
ja jak posiedzę w domu dłużej, to psychicznie się wykończę...Po prostu nie umiem siedzieć i nie pracować...Przez to, że cały dzień z małą siedzę, to mam jej dość..
oprócz kasy w pracy ważne jest też, że możesz wyjść do ludzi, robić coś innego, rozwijać się...a tak kurde ciągle zupka, kupka i inne pierdoły.

Tylko błagam nie piszcie, że można wyjść z koleżanką (wszystkie dzieciate i albo nie mają jak wyjść, albo ciągle o dzieciach gadają), czy poczytać czy coś tam jeszcze dla siebie zrobić, bo po całym takim dniu siedzenia, jak nawet M wróci z pracy to ja na nic nie mam ochoty..

Nie mam pojęcia jak niektóre kobiety z własnej woli nie raz się decydują całe życie siedzieć w domu....No ale dla każdego coś innego, nie którzy spełniają się w macierzyństwie...


co do spotkań z koleżankami to ja spotykam się w większości z tymi co dzieci nie mają ;P i gadamy raczej o głupotach i rzeczach nie cenzuralnych ,tym bardziej przy jakimś winku ;)
-za czym urodziła się Lenka też się bałam że będę miała jej dosyc przez siedzienie w domu (zaszłam w ciąże miesiąc po straceniu pracy i w trakcie szukania kolejnej) . Teraz podchodze do tego tak że ciesze się że moge byc przy niej i widzieć jej każdy dzień ,każde jej postępy . Nie dawno się urodziła a teraz ma nie całe 6 miesięcy, musimy się cieszyc każdą chwila ,bo nim się obejrzymy to dzieci będą wolały kolegów/koleżanki . Ja planuje że akurat skończę się kształcić (ekonomia) jak lenka pójdzie do przedszkola.ona do przedszkola a ja do pracy, oczywiście w PL . dugiego dziecka nie planujemy do puki nie będziemy mieć swojego kąta ,zresztą teraz jest fajnie ;) i bała bym się ze drugie dziecko zrobi ze mnie matke polke :-p
 
Witam moje drogie. Napisałąm ogromnie długiego posta w dzień kiedy powstał ten wątek, ale przerwało mi neta i post poszedł się..... no.
Później nie miałam czasu żeby coś napisać, a teraz mąż wyszedł z Dianą na spacer więc mam chwilkę.

No więc znamy się lat 7, małżeństwem jesteśmy ponad 2. Na początku mieszkaliśmy razem w akademiku, bo mój mąż jeszcze studiował, pod koniec ciąży przeprowadziliśmy się do teściów na wieś. Mieszkaliśmy z nimi 9 miesięcy. Ja na teściową chorowałam, no po prostu nie mogłam znieść jej towarzystwa, co odbijało się to na naszych relacjach z mężem. Częściej się kłóciliśmy, rzadko współżyliśmy "bo mama za ścianą", ja non stop chodziłam zdenerwowana, jak tylko mogłam pakowałam rzeczy i od rana do wieczora siedziałam u swoich rodziców. W końcu i mojemu mężowi chyba puściły nerwy, albo zlitował się nad moimi i stwierdziliśmy że wyprowadzamy się z powrotem do Łodzi, tym razem szukając mieszkania. No i takim oto sposobem od lutego mieszkamy sami, 70km od teściów :-) (mogło by byś więcej, ale nie narzekam :p )

Teraz jest super, kłótnie? Jakie kłótnie- drobna wymiana zdań a później znów sielanka! Ani razu nie zdarzyło mi się jeszcze tu wyjść i trzasnąć drzwiami, co miało miejsce jak mieszkałam u teściów.
Teście są naprawdę zmorą młodych małżeństw, każdych zresztą.

Tak więc witam Was dziewczyny bardzo serdecznie, szczególnie te żyjące z rodzicami/teściami pod jednym dachem. Wiem co czujecie, trzymam kciuki żeby Wam udało się tak jak mnie (nie zapeszać oczywiście).

Ja mieszkam z teściami i nie narzekam co prawda mieszkamy sobie same z teściową bo teściu z mężem w pracy
 
Ja mieszkam z teściami i nie narzekam co prawda mieszkamy sobie same z teściową bo teściu z mężem w pracy


No to nic tylko zazdrościć. Ja ze swoja wytrzymać nie mogłam, wszystko chciała robić za mnie, za nas. Pranie sprzątanie, gotowanie, wycieranie kurzy. Przyłaziła do naszego pokoju, wynosiła pościel do wietrzenia- nie przeszkadzało jej to że pod poduszką najpierw trzymałam tabletki potem prezerwatywy (oczywiście specjalnie, żeby ją zawstydzić że grzebie nie po swoich rzeczach, ale jej to nie przeszkadzało w ogóle). Wrrr. No dobra ale to nie temat o teściowych. Ale tak jak wspominałam, wtedy nie układało nam się w związku, mogłabym nawet rzecz, że mieliśmy mały kryzys. Wszystko było na nie, zarówno z mojej strony, jak i z jego.
 
Natalia dobrze,ze wyprowadziliscie sie od tesciow,bynajmniej macie swiety spokoj..bo tak to kto wie,jak skonczyloby sie wasze malzenstwo..
my na szczescie od samego poczatku mieszkalismy sami,ale rodzice tez sie do nas wtracali..oj nie raz byla wojna.najgorzej wkurzalo mnie,jak slyszalam uwagi na temat wychowywania moich dzieci..,ze robie zle to czy tamto..babcie chcialy pokazac,ze sa madrzejsze..moze i byly,ale my z mezem nasze dzieci wychowujemy po swojemu i uwazam,ze wcale zle nam to nie wychodzi,a bledy...no coz,kazdy z nas popelnia.miedzy innymi dlatego nie pracowalam,bo nie chcialam,podrzucac dzieci po babciach,czy opiekunkach..ale zle mi nie bylo w domciu z dziecmi..:-D
Wika bylas z synkiem u lekarza?,czy lepiej juz jest z jego siusiakiem?
Wiktoria jak siostrzeniec?jest jakas poprawa?
 
Z Wojtusiem nie jest najlepiej jedna lekarka znajoma powiedziała ze w każdej chwili mogą wezwać do szpitala :-( że modlitwa tylko zostaje i gorące proszenie boga żeby on przeżył

Ja nie moge funkcjonować ciągle o nim myślę jak by był moim synkiem tak sie martwię ciągle płacze.
 
Hej ;-) I ja sie dołącze chociaż żoną zostanę dopiero za 22 dni :-)

Znamy się od 6 lat :) Jesteśmy zaręczeni od 2 tygodni ;-) Ślub tak szybko, ponieważ byłam w ciąży ale niestety nie udało mi się jej utrzymać.. 02.08 miałam czyszczenie w szpitalu (coś okropnego:-().

Propo teściów moi wydawali mi się z początku fajni ale już zaczeli pokazywać rogi, wczoraj nam nawrzucali.. że ja strzelam fochy i traktuje ich jak powietrze(no wybaczcie jak byłam w ciąży to byłam wiecznie zmęczona i po pracy zaraz do łóżka przespać sie.. no ale ok... :cool:), że P sie strasznie zmienił bo jest u mnie pod kapciem i wgl... aaaa mam ich pełną d*** :wściekła/y: na szczęście się za niedługo wyprowadzimy !! :happy:
 
reklama
Witam
bosska witamy!
wiktoria trzymam kciuki by bylo z Wojtusiem dobrze.... :***

Dziewczyny a co tutaj tak cicho?:-)
U nas troszke pogoda sie poprawila!
Jakie macie plany na dlugi weekend?:)
 
Do góry