ja dopiero teraz zaczęłam rozumieć jaka jestem młodziutka i głupiutka jeszcze i zaczynam się martwić czy będę umiała być wzorem dla swojego dziecka skoro sama jeszcze jestem dzieckiem ... a wcześniej myślałam że zjadłam już wszystkie rozumy tego świata i że jestem gotowa na to wszystko ... teraz dopiero widzę jak bardzo byłam w błędzie
i trochę zaczynam się bać tego jak to będzie i myśl że za miesiąc zostanę matką coraz bardziej mnie przeraża
to mam podobne odczucia - też miałam wrażenie że jestem taka mądra i zawsze dam sobie radę i nie potrzebuję niczyjej pomocy a tymbardziej rodziców a teraz się zastanawiam skąd mi się mogło takie coś ubzdurać
;-)
w grudniu kończe 19 lat, a termin mam na początek stycznia, typowa wpadka. jak to się stało to z chłopakiem (młodszy ode mnie o rok) byliśmy razem rok, a znaliśmy się z 2 lata, może więcej, ale i tak strasznie bałam się mu powiedzieć bo zawsze mówił że nie chce mieć dzieci, i to nic że zapewniał mnie że w razie czego mnie nie zostawi i dziecko nie zmieni nic między nami. wiadomo że zawsze łatwo tak mówić jak nic się nie dzieje, a zupełnie inaczej wszystko wygląda jak przyjdzie co do czego ;-)
no ale poza ogromnym szokiem w pierwszej chwili przyjął to bardzo dobrze i teraz bardzo się cieszy że będzie ojcem, tym bardziej jest dumny, bo to będzie chłopiec :-) rzucił szkołe i znalazł prace, (chociaż z tym było troche problemów bo dopiero w listopadzie będzie pełnoletni), teraz jeszcze zaczoł szkołe weekendowo, żeby mature chociaż mieć i wogóle stanął na wysokości zadania, wiele osób sie tego po nim nie spodziewało (oboje prowadziliśmy taki dośc imprezowy i nieodpowiedzialny tryb życia ;p teraz musieliśmy się uspkoić). za 2 tygodnie idziemy do usc ustalić date ślubu cywilnego :-) (kościelny może później będziemy brać, jak się mały urodzi) i szukamy mieszkania cały czas. kurde mam tylko nadzieję, że po kilku latach nie dojdziemy nagle do wniosku że "to jednak nie to"
z rodzicami nie poszło już tak ładnie... jego przyjęli to spokojnie, po prostu zaakceptowali to jako fakt. mój tata wyraźnie posiwiał od tego czasu ;-) ale robi wszystko żeby nam pomóc, i nawet się nie złościł za bardzo na początku. za to mama w pierwszej chwili zalała się łzami, potem chodziła wściekła na nas przez prawie miesiąc. nie mogła zaakceptować faktu że jej córka coś atkiego zrobiła i nie pójdzie na studia zaraz po liceum (kierunek na który miałam iść wymaga praktyk w szpitalu już od pierwszego roku i z brzuszkiem by mi ciężko bardzo było albo wogóle bym nie mogła ich odbywać) i co ludzie powiedzą itd. no ale ostatecznie też to jakoś przyjeła do wiadomości i się z tym pogodziła i wiem że w razie czego też możemy na nią liczyć. za to babcia chyba by wolała nie mieć świadomości że jesteśmy z tej samej rodziny
widzi że wszystko jest na jak najlepszej drodze a ciągle wyzywa że jak ja sobie wyobrażam dalsze życie i co ja zrobiłam mamie i sobie i wogóle ;p
tylko podobnie jak femme fatale jestem trochę przerażona tym co mnie czeka i jak ja mam być matką, skoro ciągle pod wieloma względami jestem taka dziecinna?! ;-)
a mamie nie mam za złe tego że tak się na nas wściekała na początku (chociaż usłyszałam od niej wiele bardzo przykrych i nie przyjemnych rzeczy, no ale w złości różne rzeczy człowiek mówi...), i chyba nigdy nie poczuję jak to jest jak bym była na jej miejscu, bo jednak jak syn zaliczy wpadke to troche inaczej niż jak córka (chyba że sobie kiedyś jeszcze córke dorobimy
).
kurcze, musiałam się komuś wygadać jak to u nas było ;-) ale mam nadzieję że to posłuży jakiejś innej młodej mamie może ku pokrzepieniu troche, bo u nas sytuacja wydawała się początkowo beznadziejna i tak się poukładało (mam nadzieję że nie zapeszę...)
a czy Wy też tak macie, że mimo widzieliście już swoje dziecko na ekranie od usg, czujecie jak się rusza i wogóle te wszystkie książeczki ciążowe itd, to nadal jest Wam czasem ciężko uwierzyć że będziecie mamami? mi się to czasami wydaje że to się okaże snem albo coś (ale coś we mnie się już przyzwyczaiło do myśli że jestem w ciąży bo nawet jak mi się coś śni to spodziewamy się dziecka
)