Klaudzia nawet nie wiesz jak ci współczuję.
Dokładnie wiem co przeżywasz.
Ja miałam od początku masakrę, bo mała nie chciała nawet mleka.
A co miałam dać miesięcznemu dziecku ? :-(
Potem jak wprowadziliśmy zupki, obiadki to wpylała tak aż się uszy trzęsły.
Mleko było beeee, podawałam łyżeczką na gęsto, bo inaczej nie zjadla i juz.
Potem nastala era , że słoiki są beeee, a mleko jest cacy i zaczęła je pić znowu z butli.
A od jakiś 2 miesięcy słoiki są akceptowalne w miarę (choć zagaduję ją podczas karmienia i cuduję żeby zjadla 2 sloiki na dobę), a mleko jest znowu beee.
Ale i tak juz jest lepiej z tym jedzeniem niz na początku.
Wtedy malo w wariatkowie nie wylądowałam z bezradności wpadałam w histerię i zanosiłam się od płaczu w łazience.
Jak sobie to przypomnę to mam ciary brrr.
Dokładnie wiem co przeżywasz.
Ja miałam od początku masakrę, bo mała nie chciała nawet mleka.
A co miałam dać miesięcznemu dziecku ? :-(
Potem jak wprowadziliśmy zupki, obiadki to wpylała tak aż się uszy trzęsły.
Mleko było beeee, podawałam łyżeczką na gęsto, bo inaczej nie zjadla i juz.
Potem nastala era , że słoiki są beeee, a mleko jest cacy i zaczęła je pić znowu z butli.
A od jakiś 2 miesięcy słoiki są akceptowalne w miarę (choć zagaduję ją podczas karmienia i cuduję żeby zjadla 2 sloiki na dobę), a mleko jest znowu beee.
Ale i tak juz jest lepiej z tym jedzeniem niz na początku.
Wtedy malo w wariatkowie nie wylądowałam z bezradności wpadałam w histerię i zanosiłam się od płaczu w łazience.
Jak sobie to przypomnę to mam ciary brrr.