andariel
mama super dwójki :]
zgadzam się z rubi co do słodyczy - gdzies ostatnio czytałam mądre słowa, że dawanie dziecku słodyczy to karmienie swojego egoizmu - że niby jestesmy tacy "fajni" dla dziecka coś w tym jest, choć nie ukrywam, że podczas imprezy roczkowej sama dalam malej słodkie biszkopty, żeby miała coś niecodziennego w tym dniu; i oczywiście następnego dnia żałowałam, bo ją po tym obsypało i uważam, że jednak nie było warto...
między posiłkami podjadamy jedynie chrupki kukurydziane, wafli ryżowych mała nie chce (bawi się nimi, ale raczej nie je);
do picia robię jej wodę z tymiankiem, lukrecją i imbirem - bardzo jej (i mi) smakuje;
wszelkie słoiczki i gotowe kaszki smakowe dawno poszły w kąt (porozdawałam), bo te pierwsze małej nigdy nie smakowały (no, oprócz dyni z ziemniakiem), a te drugie przez cukier sprawiły, że nie chciała potem jeść normalnych obiadów...
co do soli to trochę dodaję już do zupek, ale niewiele; przyprawy różne także, choć nie typu chili czy coś podobnie ostrego; czasem dodaję też tą przyprawę co kiedyś rubi polecała (z Almy);
między posiłkami podjadamy jedynie chrupki kukurydziane, wafli ryżowych mała nie chce (bawi się nimi, ale raczej nie je);
do picia robię jej wodę z tymiankiem, lukrecją i imbirem - bardzo jej (i mi) smakuje;
wszelkie słoiczki i gotowe kaszki smakowe dawno poszły w kąt (porozdawałam), bo te pierwsze małej nigdy nie smakowały (no, oprócz dyni z ziemniakiem), a te drugie przez cukier sprawiły, że nie chciała potem jeść normalnych obiadów...
co do soli to trochę dodaję już do zupek, ale niewiele; przyprawy różne także, choć nie typu chili czy coś podobnie ostrego; czasem dodaję też tą przyprawę co kiedyś rubi polecała (z Almy);