Zylcia ja gotuję tak:
biorę ćwiartkę z kurczaka, zalewam sporą ilością wody i gotuję z godzinkę (bez przypraw), potem wrzucam pokrojoną w kostkę marchewkę pietruszkę cebulę i to zielone z pora (jeżeli zupa ma być ryżem albo z kaszą - dodaje w tym miejscu )i gotuje z 10 min - no i mam bazę pod zupkę.
Zwykle robię to rano, przed wyjściem na spacer - warzywa zdąrzą się przegryźć a się nie rozgotują (nienawidzę rozgotowanej marchewki...)
Potem jak wracam ze spaceru to wyjmuję mięsko i dodaje dodatki, w zależności jaka to ma być zupa i- jeżeli kalafiorowa - to kalafior, jeżeli pomidorowa to koncentrat pomidorowy , jeśli barszcz - buraki, - ogórkowa - przetarte ogórki kiszone itp itp. Do tego wsypuję makaron (jeżeli nie dodałam wcześniej ryżu lub kaszy rzecz jasna) małą łyżeczka wegety, czasami pół kostki rosołowej i koperek (kupuję duuużo świeżego, kroję, zamrażam na tackach w zamrażalniku i mam zawsze świeży pod ręką), ew. natkę czy tam inne zioła jak pasują (np. jak pomidorówka to obowiązkowo bazylia i oregano).
I to mam zupkę dla Jasia (jest tylko lekko słonawa) - obieram mięsko z tej ćwiartki i wlewam, tyle ile mi się zmieści do blendera, gęstęj zupki i lekko miksuję (żeby były wyczuwalne grudki). Wychodzą ok 3 duże słoiczki - zamrażam i mam na kilka dni;-)
Potem zupę zabielam śmietaną (nie zawsze) i jeszcze doprawiam vegetą i pieprzem.
Chociaż też nie dużo bo mąż jeszcze sporo magi leje, ale to już na swój talerz;-);-)
aa jeszcze dodam że od czasu do czasu robię zupy zamiast na kurczaku to na wieprzowinie - biorę kość od schabu ale tak że połowa kości a połowa mięcha ;-), albo rosołek wołowy. i tak raz w tyg Jaś je słoiczkowe zupy to też zawsze z czerwonym mięsem wybieram - bo wiadomo kurczak lekkostrawny, sporo białka, ale żelaza ma mało a naszym szkrabom bardzo potrzebne ;-)