reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Mąż mnie uderzył...

Czy ludzie nie pomagaja? Z tym bywa roznie. Napewno nie ma co liczyc na sasiadow, bo to "typ" ktory szuka sensacji. Pomagaja ludzie, ktorym na nas zalezy. Czesto nie chca sie wtracac "nieproszeni", ale kiedy poprosi sie ich o pomoc - czesto staja na glowie aby pomoc. Trzeba wierzyc, ze sa dobrzy ludzie wokol nas - inaczej nie ma nadzieji. Jednak "pomoc" to nie rozwiazanie za nas naszych problemow i warto o tym pamietac! To MY jestesmy kowalami naszego losu. Nikt za nas nic nie zalatwi.
I jeszcze jedno jesli mowa o pomocy. Ludzie chetnie pomagaja jesli widza, ze ta pomoc jest wykorzystywana w slusznym celu. W takiej sytuacji osoba w potrzebie musi sobie zdawac sprawe, ze jesli zawiedzie to nie ma co liczyc na kolejna pomoc. Nawet jesli bedzie naprawde chciala potem cos w swoim zyciu zmienic - niky jej juz nie uwierzy.......i nie wyciagnie reki.....

Bylam wolentariuszka w Centrum Kryzysowym dla Kobiet (nie wiem czy jest cos podobnego w PL). Spotkalam bardzo duzo kobiet "po przejsciach". Niestety, tylko czesc naprawde potrafila skorzystac z pomocy. Dla wielu byl to tylko okres przejsciowy, chwila wytchnienia przed powrotem do oprawcy.......Tak naprawde niewiele z nich zdawalo sobie naprawde sprawe jak bardzo krzywdza swoje dzieci.....Ilez razy slyszalam, ze taki tyran jest idealnym ojcem, dziadkiem, ojczymem......Tylko, ze dzieci widzialy w nim tez oprawce!Mimo, ze nie w stosunku do siebie......Chyba kazde z nich predzej czy pozniej mialo problemy z wlasna psychika. Czasem odbija sie to dopiero po wieeeeelu latach. Ale odbija.....nigdy nie zostaje bez odzewu....Warto o tym pamietac.
 
reklama
.....Jeśli nie to odejdź, wyprowadż się do kogoś bliskiego, albo jemu każ to zrobić, ......
jemu każ to zrobić! Nie wyprowadzaj sie z dzieckiem, bo to nie Ty jestes winna. niech on sie szlaja i szuka dla siebie miejsca

...mnie oburza ze uderzyl cie mimo ze mialas dziecie na rekach:szok::szok:no a jakbys pod wplywem ciosow je sposcila??? dorosly czlowiek musi takie rzeczy przewidywac
...
jesli masz gdzie to ja bym na twoim miejscu sie spakowala i odeszla,zostawiajac list...ze wrocisz jesli pojdziecie na terapie...
.....
no właśnie, miałas dziecko na rękach - dla mnie to oznacza, że równie dobrze może dziecko uderzyć:wściekła/y:
I spakuj jego, nie siebie. Powiedz, że spróbujecie odbudować zaufanie (jeżeli chcesz oczywiście), jak pójdzie na terapie.

......
1. Wyprowadzka jak najbardziej - najlepiej JEGO! Bo niby dlaczego masz się tułać z dzieckiem gdzieś po obcych.
2. Terapia - pewnie nie zaszkodzi
3. Obdukcja - idz do lekarza, zrób ja i powiedz, ze zrobiłaś! I jest to ostatnie ostrzeżenie. Gdyby jeszcze kiedykolwiek miał choćby zamiar podnieść na Ciebie rękę, to ją z pewnością wykorzystasz.
4. Policja - ja bym na 100% ich użyła. On musi wiedzieć, że jego czyn jest prawnie zabroniony i NIC go nie usprawiedliwia. Jeśli masz przed tym opór, to po prostu nią postrasz go trochę.
....
równiez bym działała w ten sposób. Akurat potrafie w takich dziwnych, niespodziewanych momentach włączyc racjonalne myslenie i moja miłość do niego nic by mojemu nie pomogła, gdyby pokwapił sie do takich poczynań

Wszystkie piszecie z punktu widzenia żony, matki. Ja napiszę jako dziecko, które bylo świadkiem krzyków, awantur, ponizania, rzadziej przemocy ale ciąglego psychicznego znęcania się. I powiem, że to co opisałaś to książkowy przykład jak sie to wszystko zaczyna.

Od niemowlaka bylam świadkiem kłótni, wyzwisk na mame i całą jej rodzinę! Całe dzieciństwo spędziłam słuchając na podwórku wrzasków dobiegających z domu (Ty szmato! Kurwo! Dziwko! Suko!). Kiedy płakałam obrywało i mi się. Nie mogłam znieść płaczu mamy. Mając około 9 lat ojciec rozbił wszystkie doniczki w domu, ziemia walała się po podłodze, dywanach, meblach. Wtedy pierwszy raz przyjechała policja. Na poczatku gimnazjum żeby uspokoić ojca, który znowu szalał przyłożyłam sobie nóż do nadgarstka...pomoglo. Zapewniam, że nie żartowałam i gdyby nie zadziałało byłam zdolna do wszystkiego.
Psychika...depresja, ciężka nerwica, myśli samobójcze, próby ucieczek (zostawałam bo przecież nie mogłam zostawić mamy samej), izolacja od rowieśników.
Aby ratować siebie, ja i mama zdecydowałysmy żebym na czas liceum zamieszkała w internacie. Zdala od domu pierwszy raz poznałam co to spokój, co to przyjaźń i szacunek dla innych osób. Pozbyłam się depresji i nerwicy. Od roku próbuję stworzyć pierwszy związek choć jest mi strasznie trudno bo nie umiem żyć z drugą osobą...powoli się tego uczę.

Dlaczego tak wyglądalo moje życie?

Mama myślała, że robi dla mnie co to najlepsze. Poświęciła swoje szczęście, zebym miała normalny dom z mamą i tatą. Była tak zapatrzona w wizję "normalnej" rodziny, że nie zauwazyła ogromnej krzywdy jaką mi niechcący zrobiła. Psychiczne znecanie się mojego taty nad mamą odbiło się na mnie.

Ciągłe tłumaczenie "Może bedzie lepiej. Robię to dla mojej córki, niech ma dom. Wytrzymuję to dla niej."

A wszystko zaczelo się bardziej niewinnie niż u ciebie.

Czy było warto?

Odpowiedź dziecka: Nie!

A matki?
jak widzisz dla dziecka nie warto, bo tylko rozchwianie emocjonalne mu zafundujesz i obraz płaczącej matki. Nie zapamieta rodziny, tylko strach i płacz.

Powodzenia
 
To może i ja się wyżalę, będzie mi lżej na sercu :(
Co do bicia, to myślę, że u mnie się to skończyło, chociaż do końca życia nie będę miała tej pewności. Kiedyś mąż mnie okładał, najczęściej przy swoich znajomych i pod wpływem alkoholu. Znosiłam to dość długo, trzymałam to w sobie, nie chciałam o tym z nikim rozmawiać, do czasu. Postanowiłam iść do psychologa, dzięki któremu zgłosiłam się na policję prosząc o niebieską kartę dla męża. Mąż wiedział co się z tym wiąże, więc przestał mnie bić, ale znalazł inny sposób na to żeby mnie upokarzać.
I tak jest do dziś. Wyzwiska jakie lecą w moim kierunku dużo bardziej mnie bolą, niż to jak mnie kiedyś bił :-(
Przykład dnia- dzisiejszego
Ponieważ są ferie, w naszym mieście można "pozwiedzać" straż pożarną, więc postanowiłam, że zabiorę swojego synka, umilę mu jakoś czas, bo za parę dni już go nie będę miała tak wiele. O 9:30 wyszliśmy z domu, wróciliśmy po 11. Umówiłam się o 12 z moją mamą (jest zmotoryzowana) że pomoże mi pozałatwiać sprawy biurowe. Mąż w tym czasie był w domu. Wróciłam zmęczona, przemarznięta o godzinie 16, otwieram drzwi..... a tu towarzystwa cały dom. Wszyscy już dość mocno wstawieni. Kazałam mężowi pożegnać kolegów, ale oczywiście to ja znów najgorsza. Rozpłakałam się powiedziałam, że mam już dość jego pijaństwa- a on na to, że to dopiero drugi raz (zapomniał dodać, że w tym tygodniu) i że jestem głupią kur..., szm..., dziw..., itp. Nie miał skrupułów przy kolegach.
Drzwi trzasnęły wszyscy zniknęli, zostałam sama z synkiem, włączyłam mu komputer a ja poszłam się kąpać. Tyle co wyszłam z wanny, nie zdążyła się jeszcze ubrać, a tu puk puk, ubrałam się szybciutko, otwieram drzwi a tu:szok: panowie policjanci. I mówią, że od rana w domu libacja, nieprzyzwoite słowa, głośna muzyka itp. Tłumacze , że dopiero co przyszłam z dzieckiem do domu, powiedziałam jak sprawa wyglądała. Poszli... zadzwoniłam do męża, a on znów, że jestem taka, siaka i owaka i znów teksty z jego niewyparzonego ryja doprowadziły mnie do płaczu.

Psychicznie to ja już siadam, nie chcę, żeby moje dzieci słuchały do końca życia jakie to ich tatuś ma zdanie o mamusi. Dodam tyle, że mąż po trzeźwemu jest złotym mężem i ojcem, natomiast zmienia się w potwora tylko po spożyciu alkoholu.

Zgłaszałam sprawę do AA, ale tam go nie mogą zmusić do niczego, jeśli sam nie wyrazi zgody na jakiekolwiek działania. Jest prawie 20, jego nadal nie ma i modlę się żeby nie wrócił szybko, bo chciała bym spokojnie przespać noc :(

Już nie mam siły walczyć z jego alkoholizmem, a on sam nie chce, twierdzi, że nie musi pić, tylko że jak w pobliżu są jego znajomi to już inna bajka
 
To może i ja się wyżalę, będzie mi lżej na sercu :(
Co do bicia, to myślę, że u mnie się to skończyło, chociaż do końca życia nie będę miała tej pewności. Kiedyś mąż mnie okładał, najczęściej przy swoich znajomych i pod wpływem alkoholu. Znosiłam to dość długo, trzymałam to w sobie, nie chciałam o tym z nikim rozmawiać, do czasu. Postanowiłam iść do psychologa, dzięki któremu zgłosiłam się na policję prosząc o niebieską kartę dla męża. Mąż wiedział co się z tym wiąże, więc przestał mnie bić, ale znalazł inny sposób na to żeby mnie upokarzać.
I tak jest do dziś. Wyzwiska jakie lecą w moim kierunku dużo bardziej mnie bolą, niż to jak mnie kiedyś bił :-(
Przykład dnia- dzisiejszego
Ponieważ są ferie, w naszym mieście można "pozwiedzać" straż pożarną, więc postanowiłam, że zabiorę swojego synka, umilę mu jakoś czas, bo za parę dni już go nie będę miała tak wiele. O 9:30 wyszliśmy z domu, wróciliśmy po 11. Umówiłam się o 12 z moją mamą (jest zmotoryzowana) że pomoże mi pozałatwiać sprawy biurowe. Mąż w tym czasie był w domu. Wróciłam zmęczona, przemarznięta o godzinie 16, otwieram drzwi..... a tu towarzystwa cały dom. Wszyscy już dość mocno wstawieni. Kazałam mężowi pożegnać kolegów, ale oczywiście to ja znów najgorsza. Rozpłakałam się powiedziałam, że mam już dość jego pijaństwa- a on na to, że to dopiero drugi raz (zapomniał dodać, że w tym tygodniu) i że jestem głupią kur..., szm..., dziw..., itp. Nie miał skrupułów przy kolegach.
Drzwi trzasnęły wszyscy zniknęli, zostałam sama z synkiem, włączyłam mu komputer a ja poszłam się kąpać. Tyle co wyszłam z wanny, nie zdążyła się jeszcze ubrać, a tu puk puk, ubrałam się szybciutko, otwieram drzwi a tu:szok: panowie policjanci. I mówią, że od rana w domu libacja, nieprzyzwoite słowa, głośna muzyka itp. Tłumacze , że dopiero co przyszłam z dzieckiem do domu, powiedziałam jak sprawa wyglądała. Poszli... zadzwoniłam do męża, a on znów, że jestem taka, siaka i owaka i znów teksty z jego niewyparzonego ryja doprowadziły mnie do płaczu.

Psychicznie to ja już siadam, nie chcę, żeby moje dzieci słuchały do końca życia jakie to ich tatuś ma zdanie o mamusi. Dodam tyle, że mąż po trzeźwemu jest złotym mężem i ojcem, natomiast zmienia się w potwora tylko po spożyciu alkoholu.

Zgłaszałam sprawę do AA, ale tam go nie mogą zmusić do niczego, jeśli sam nie wyrazi zgody na jakiekolwiek działania. Jest prawie 20, jego nadal nie ma i modlę się żeby nie wrócił szybko, bo chciała bym spokojnie przespać noc :(

Już nie mam siły walczyć z jego alkoholizmem, a on sam nie chce, twierdzi, że nie musi pić, tylko że jak w pobliżu są jego znajomi to już inna bajka

dla mnie szok!i sorry za słowa ale jesteś głupia że z nim jesteś to tyle!bez sensu ci pisac zostaw go itp.:szok::szok::szok::szok::szok::szok:
 
dla mnie szok!i sorry za słowa ale jesteś głupia że z nim jesteś to tyle!bez sensu ci pisac zostaw go itp.:szok::szok::szok::szok::szok::szok:

Szczerze mówiąc, to ciągle myślę o tym, żeby go zostawić, ale też ciągle mam nadzieje że on zmądrzeje. Po prostu chciałabym mu pomóc, przede wszystkim nam pomóc. Zobaczymy czy mi się to uda, jeśli nie to nie będę do końca życia się starała robić coś na siłę
 
KObieto a nad czym Ty sie zastanawiasz? on sie nie zmieni! a tymabrdziej On sam nie odczuwa takiej potrzeby!
Pomysl o swoim synku! czy chcesz zeby wysłuchiwał te wszystkie wyzwiska? a co jak zacznie brak przykład z ojca?



nie mogłam znalezc tego posta ale:

Wszystkie piszecie z punktu widzenia żony, matki. Ja napiszę jako dziecko, które bylo świadkiem krzyków, awantur, ponizania, rzadziej przemocy ale ciąglego psychicznego znęcania się. I powiem, że to co opisałaś to książkowy przykład jak sie to wszystko zaczyna.

Od niemowlaka bylam świadkiem kłótni, wyzwisk na mame i całą jej rodzinę! Całe dzieciństwo spędziłam słuchając na podwórku wrzasków dobiegających z domu (Ty szmato! Kurwo! Dziwko! Suko!). Kiedy płakałam obrywało i mi się. Nie mogłam znieść płaczu mamy. Mając około 9 lat ojciec rozbił wszystkie doniczki w domu, ziemia walała się po podłodze, dywanach, meblach. Wtedy pierwszy raz przyjechała policja. Na poczatku gimnazjum żeby uspokoić ojca, który znowu szalał przyłożyłam sobie nóż do nadgarstka...pomoglo. Zapewniam, że nie żartowałam i gdyby nie zadziałało byłam zdolna do wszystkiego.
Psychika...depresja, ciężka nerwica, myśli samobójcze, próby ucieczek (zostawałam bo przecież nie mogłam zostawić mamy samej), izolacja od rowieśników.
Aby ratować siebie, ja i mama zdecydowałysmy żebym na czas liceum zamieszkała w internacie. Zdala od domu pierwszy raz poznałam co to spokój, co to przyjaźń i szacunek dla innych osób. Pozbyłam się depresji i nerwicy. Od roku próbuję stworzyć pierwszy związek choć jest mi strasznie trudno bo nie umiem żyć z drugą osobą...powoli się tego uczę.

Dlaczego tak wyglądalo moje życie?

Mama myślała, że robi dla mnie co to najlepsze. Poświęciła swoje szczęście, zebym miała normalny dom z mamą i tatą. Była tak zapatrzona w wizję "normalnej" rodziny, że nie zauwazyła ogromnej krzywdy jaką mi niechcący zrobiła. Psychiczne znecanie się mojego taty nad mamą odbiło się na mnie.

Ciągłe tłumaczenie "Może bedzie lepiej. Robię to dla mojej córki, niech ma dom. Wytrzymuję to dla niej."

A wszystko zaczelo się bardziej niewinnie niż u ciebie.

Czy było warto?

Odpowiedź dziecka: Nie!

A matki?


powinno dać Ci do myślenia bo ja po przeczytaniu tego posta NATYCHMIAST bym sie spakowała i odeszła! dla dobra mojego dziecka!
 
Szczerze mówiąc, to ciągle myślę o tym, żeby go zostawić, ale też ciągle mam nadzieje że on zmądrzeje. Po prostu chciałabym mu pomóc, przede wszystkim nam pomóc. Zobaczymy czy mi się to uda, jeśli nie to nie będę do końca życia się starała robić coś na siłę
najlepiej będzie dla Ciebie i synka jak nie on zmądrzeje a TY!ja ze względu na dziecko bym go w dupę kopnęła.córka jest dla mnie najważniejsza!to ją kocham nad życie.a facet??nie spiepsza jak mnie nie szanuje.nie ten to inny.moja córka nie będzie wychowywała się w atmosferze nienawiści ,krzyków i wyzwisk.
 
Ostatnia edycja:
powiem Wam że nie jest łatwo odejść od takiego kogoś , widzę to z perspektywy mojej mamy. Ale ja osobiście po tym co miałam w domu odeszłabym nie bacząc na nic, najważniejsze byłoby dla mnie dziecko. Mój mąż jest cudownym facetem, udało mi się nie powiem, ale od ok 6 mcy, zdarza mu się wrócić z pracy jak pracuje do 22 lub do 24 po piwku. On kładzie się obok i myśli ze ja nie wyczuję że pił. Rano jednak mówię mu ze wiem a on mnie raz okłamał ze wcale nie pił. Powiedziałam mu tylko tyle że moja mama 27 lat cierpi z mezem pijakiem, ja nie będę tak głupia jak ona i jeśli wypije raz jeszcze do tego okłamując mnie (zaznaczam że pozwalam mu iść na piwo, ale najpierw ma zadzwonić i spytać, a nie łazic bez pytania, kłamać że jest w pracy i wróci później bo muszą zjechać kilka palet bo tir czeka) to spakuję go, podam o alimenty i wezmę rozwód DLA DOBRA JULKI. Przestraszył się nie na żarty, ale co z tego ja po 3 mcach powtórka. Jedno piwko z kolegami, bo on dużo pić nie może, ale oczywiście skłamał że musi dłuzej zostać. Położył się spać, a ja od razu wyczułam (choć cwaniak zjadł kanapkę z czosnkiem, myślał że głupia jestem). Tym razem powiedziałam że to jest drugie i ostatnie ostrzeżenie , że nie będę się wahać przekreślić 8 lat. Zobaczymy, na razie miesiąc spokoju.

A co do mojej mamy, jest niestety głupia i leniwa. Ojciec pił i bedzie pić bo na leczenie nie pojdzie, uwaza ze nie jest mu potrzebne (standardowe myślenie alkoholika). Bił ją 22 lata. Pił kilka razy w mcu, ale zdarzało się że chlał po 4 dni w tygodniu. Przepiłaj mase pieniędzy, czesto i całą wypłatę. Nie raz lądował u kolegów na noc, mama chodziła od okna do okna wyczekując go czy wroci , czy zyje, czy jej nie zabije tym razem. Moje siostry niewiele widziały, zawsze starałam się je chronić, zamykałam drzwi w pokoju, śpiewałam, tuliłam. Najmłodsza ma 14 lat nigdy nic nie widziałam starsza ma 23 coś tam czasem zobaczyła. Ale ja niestety od 4 rż pamiętam gehenne , obijanie mamy po ścianach, duszenie, kopanie. To był straszne chwile, nie raz chciałam go zabić. Rozmyślałam jak to zrobić , chciałam mamę ratować. Dziecko chce ratować mamę a to mama powinna dzieci ratować, uciekać, pakować go i wywalić na zbity pysk. Ale niestety mama nie pracowała zawodowo, tata dawał spokojnie rade utrzymać rodzinę. Jej było dobrze, poki nie pił. Ja przez to wszystko nabawiłam się wrzodów na żołądku ok 13 rż. Zawsze jak wiedzialam że ojciec idzie pić dostawałąm rozwolnienia, bóli brzucha i potrafiłam się modlić całą noc , a do szkoły szłam nieprzytomna. Ile ja nocy przepłakałam, ile razy rozdzielałam ojca z mamą, odciągałam go. O dziwo nigdy nas nie uderzył tylko mamę, więc jakoś nie bałam się o siebie. Pamiętam jak kiedyś rzucił talerzem w ścianę i kazał mamie to sprzątać, a jak tylko ona uklękła zaczął ją kopać. Dziecko nie powinno widzieć takich rzeczy, kobieta nie powinna tak cierpieć . Ale mama nie umiała odejść. Są małżeństwem do dziś, a doszlo do tego że ojciec ją zdradził z dziewczyną w moim wieku, (on 48 lat , ona 26) mama się załamała. Nadal nie odeszła. Na szczęście bicie się skończyło (odpukać) w dniu w którym ja go uderzyłam tak mocno że się przewrócił i z nożem w ręku powiedzialam że go zabije tu i teraz albo lepiej jak zaśnie utne mu fiuta i się wykrwawi , zrobiłam to bo udusiłby mame. Nie wiem skąd we mnie znalazło się tyle siły, ojciec był w białej gorączce a ja go pokonałam. Byłam z siebie dumna, a on zaczął się bać. Teraz tylko popija, przepija kase i rzadko się kłóci. Raczej idzie spać. Ja się cieszę że nie mieszkam z rodzicami, odkąd się wyprowadziłam śpię spokojniej, nie mam ataków wrzodów.
Mama odejdzie od niego za ok 2 lata jak nabierze praw do jego emerytury, nie ma mieszkania, jest na tate, nie ma pracy, pracuje u mnie w księgarni , ale to moje miejsce pracy, ja kiedyś tam wrócę, mają ziemię wartą kilka mln, ale kupca brak więc mama czeka. I tak czeka już 27 lat, mam nadzieję że kiedyś odejdzie i będzie mogła spokojnie spać. Ona twierdzi ze niestety kocha go i nienawidzi zarazem. Że jest z nim dla dobra dzieci, że nie ma dokąd pójść (jej matka mieszka z nimi, za długi mieszkanie komornik odebrał babci), nie ma pracy i wyksztacenia, że jak nie pije jest wspaniały Wysłałam ją do fryzjera, kosmetyczki, na solarium , na kurs prawa jazdy, chciałam żeby odżyła, zainwestowałą w siebie. A ona prawka nie zdała (już 9 podejść i nic), do zaocznego lo nie chce iść bo twierdzi że jest za głupia i sobie nie poradzi, pracy nie szuka, na moim miejscu jej dobrze.
Mam mamie za złe że pozwoliła nam cierpieć, ale też ją rozumiem i wiem co czuje. Jest dla mnie bardzo ważną osobą w życiu i zawsze jej pomogę, ale chciałabym , aby przejrzała na oczy i odeszła od tyrana.
 
Nie zmieni się...................skoro nie chce do AA isc to znaczy ze nie chce sie zmienic..........
Masz synka,ktory potrzebuje spokojej atmosfery, widze ze lada dzien rodzisz.............jak sobie wyobrazasz powort do domu z nowordkiem gdzie ebda libacje?Maz pewnie bedzie sie tlumaczyl ze to z radosci pije.................
Wyrzucic z domu, niehc idize sie leczyc..................potem niech na nowo odzyska Wasze zaufanie.
A Ty mysl o swoich dzieciach
 
reklama
Wiem, że wszystkie macie racje, tylko ja próbuje się sama oszukiwać, a raczej głupia jestem, i próbuje wszystko na siłę, krzywdząc innych, ale nie mam odwagi na takie posunięcie, nie mam przyjaciół, nie mam się komu wyżalić ani kogo poradzić. Sama dźwigam ten niepotrzebny bagaż na swoich plecach pomimo że mi kręgosłup już się łamie.
Z drugiej strony często myślę jak sobie sama poradzę, z dwójką dzieci, bez pracy, z opłatami? Nie mam szans na szybki powrót do pracy nawet jakbym bardzo chciała, a chciałabym i to bardzo. Starszy syn do przedszkola chodzi, a co z maleństwem? Moi rodzice są za granicą, a na opiekunkę mnie nie będzie stać. I właśnie ten "niepotrzebny bagaż na moich plecach" jest jedyną podporą finansową. Całe życie żyłam w biedzie i wiem co to jest i nie chcę, aby moje dzieci też to dotknęło, z drugiej strony powinnam im zapewnić godne warunki życiowe a nie finansowe. Tylko, że u mnie jedno z drugim się kłuci i mój wybór to albo spokój, albo bieda :sad:
 
Do góry