Witam,
Mój mąż ma dziecko, 6 letnią Zosię z poprzedniego związku nieformalnego. Ze względu na dziecko, próbowali z matką dziecka być razem i stworzyć Zosi rodzinę, niestety nie udało się. W ciągu 5 lat kilkakrotnie się rozstawali. W końcu w zeszłym roku w lipcu mój mąż definitywnie skończył związek z matką dziecka. Powodem były groźby matki w stosunku do mojego męża. Dawała mu ultimatum ("albo się ze mną ożenisz, albo zabieram Zosię i już jej więcej nie zobaczysz, masz czas do godziny 19.00"), lub groziła mu policją jak przyjeżdżał zobaczyć się z Zosią.
Ponieważ matka Zosi nie wpisała w akcie urodzenia mojego męża jako ojca (ponieważ akurat przed porodem się na niego obraziła), w grudniu mój mąż złożył wniosek do sądu o ojcostwo, alimenty, nazwisko dla córki i kontakty. Sprawa została podzielona na dwie: sprawa o alimenty, ojcostwo i nazwisko, i oddzielna o kontakty. Pierwsza sprawa już się zakończyła, mąż jest uznany za ojca, Zosia nosi nazwisko dwuczłonowe i alimenty są ustalone (pragnę nadmienić, że mój mąż nigdy nie żałował na Zosię, w przeciągu 5 lat związku z matką dziecka, gdy się rozstawali często na dłuższy okres czasu to mój mąż płacił alimenty matce - zapisali na kartce, że płaci 400zł miesięcznie na Zosię i oboje się pod tym podpisali).
W sprawie o kontakty Sąd, w związku z brakiem porozumienia stron, zaproponował mediacje. Mediacje odbyły się niecałe 2 tygodnie temu i jakoś się dogadali między sobą. Głównie chodziło o wyjazdy dziecka poza miejsce zamieszkania. Z mężem mieszkamy i pracujemy w Warszawie, a Zosia z matką mieszkają w Radomiu. Zawsze kontakty odbywały się w Radomiu co drugi weekend w domu rodziców mojego męża. Chcieliśmy dodatkowo, aby raz na jakiś czas (raz na 2-3 miesiące) zabrać Zosię do siebie do Warszawy, bo wiadomo tu jest trochę więcej atrakcji dla dzieci. Matka nie chciała się zgodzić na to, ale w końcu zgodziła się, aby wyjazdy do Warszawy odbywały się w ciągu jednego dnia (tego samego dnia powrót do Radomia) "pod nadzorem" babci (mamy mojego męża).
Ogólnie matka wygadywała kłamstwa podczas mediacji i podczas rozprawy sądowej, typu, że mój mąż zostawił Zosię samą w centrum handlowym, a nawet, że próbował ja zabić (!) próbując wjechać samochodem w drzewo po jej stronie. Wydaję mi się, że matka jest niezrównoważona psychicznie. Od czasu rozstania z moim mężem, zakazuje Zosi mówić ojcu co się dzieje w domu, a dokładnie tego, że mieszka tam jej facet (z którym między innymi notorycznie zdradzała mojego męża). Zosia jest zastraszona, boi się mówić co się dzieje w domu. Według matki Zosia się moczy się w nocy, ponieważ tatuś je porzucił, ale jakoś gdy jest na noc u taty (w domu dziadków) to problemu nie ma. Matka z Zosią mieszkają z rodzicami matki, i ciągle jest na nią krzyczane, w domu panuje nieciekawa atmosfera, są bardzo zadłużeni, nie otwierają drzwi i nie odbierają telefonów, bo boją się komornika, mają psa, który załatwia się na dywanie, bo nigdy z nim nikt nie wychodzi na dwór.
Dnia dzisiejszego miała być podpisana ugoda mediacyjna między stronami, niestety matka napisała maila do mediatorki, że rezygnuje z mediacji. Telefonów nie odbierała od mojego męża i mojej teściowej, w końcu odpisała na smsa, że na czas trwania rozprawy o kontakty ona chce spędzać z Zosią wszystkie weekendy a mój mąż może się zobaczyć z Zosią od poniedziałku do piątku. Jest to nie możliwe do wykonania, ponieważ mieszkamy i pracujemy w Warszawie, ponad 100 km od Radomia.
Dzisiaj napisałam wniosek o zabezpieczenie kontaktów dla mojego męża i chcemy go złożyć w poniedziałek w sądzie, w którym jest prowadzona sprawa.
Co więcej możemy zrobić?
Chcielibyśmy ograniczyć prawa rodzicielskie matki (oboje mają równe prawa po wyroku) i żeby Zosia zamieszkała z nami. Uważamy, że z matką jest jej gorzej niż byłoby z nami. Tylko jak to zrobić?
Mój mąż ma dziecko, 6 letnią Zosię z poprzedniego związku nieformalnego. Ze względu na dziecko, próbowali z matką dziecka być razem i stworzyć Zosi rodzinę, niestety nie udało się. W ciągu 5 lat kilkakrotnie się rozstawali. W końcu w zeszłym roku w lipcu mój mąż definitywnie skończył związek z matką dziecka. Powodem były groźby matki w stosunku do mojego męża. Dawała mu ultimatum ("albo się ze mną ożenisz, albo zabieram Zosię i już jej więcej nie zobaczysz, masz czas do godziny 19.00"), lub groziła mu policją jak przyjeżdżał zobaczyć się z Zosią.
Ponieważ matka Zosi nie wpisała w akcie urodzenia mojego męża jako ojca (ponieważ akurat przed porodem się na niego obraziła), w grudniu mój mąż złożył wniosek do sądu o ojcostwo, alimenty, nazwisko dla córki i kontakty. Sprawa została podzielona na dwie: sprawa o alimenty, ojcostwo i nazwisko, i oddzielna o kontakty. Pierwsza sprawa już się zakończyła, mąż jest uznany za ojca, Zosia nosi nazwisko dwuczłonowe i alimenty są ustalone (pragnę nadmienić, że mój mąż nigdy nie żałował na Zosię, w przeciągu 5 lat związku z matką dziecka, gdy się rozstawali często na dłuższy okres czasu to mój mąż płacił alimenty matce - zapisali na kartce, że płaci 400zł miesięcznie na Zosię i oboje się pod tym podpisali).
W sprawie o kontakty Sąd, w związku z brakiem porozumienia stron, zaproponował mediacje. Mediacje odbyły się niecałe 2 tygodnie temu i jakoś się dogadali między sobą. Głównie chodziło o wyjazdy dziecka poza miejsce zamieszkania. Z mężem mieszkamy i pracujemy w Warszawie, a Zosia z matką mieszkają w Radomiu. Zawsze kontakty odbywały się w Radomiu co drugi weekend w domu rodziców mojego męża. Chcieliśmy dodatkowo, aby raz na jakiś czas (raz na 2-3 miesiące) zabrać Zosię do siebie do Warszawy, bo wiadomo tu jest trochę więcej atrakcji dla dzieci. Matka nie chciała się zgodzić na to, ale w końcu zgodziła się, aby wyjazdy do Warszawy odbywały się w ciągu jednego dnia (tego samego dnia powrót do Radomia) "pod nadzorem" babci (mamy mojego męża).
Ogólnie matka wygadywała kłamstwa podczas mediacji i podczas rozprawy sądowej, typu, że mój mąż zostawił Zosię samą w centrum handlowym, a nawet, że próbował ja zabić (!) próbując wjechać samochodem w drzewo po jej stronie. Wydaję mi się, że matka jest niezrównoważona psychicznie. Od czasu rozstania z moim mężem, zakazuje Zosi mówić ojcu co się dzieje w domu, a dokładnie tego, że mieszka tam jej facet (z którym między innymi notorycznie zdradzała mojego męża). Zosia jest zastraszona, boi się mówić co się dzieje w domu. Według matki Zosia się moczy się w nocy, ponieważ tatuś je porzucił, ale jakoś gdy jest na noc u taty (w domu dziadków) to problemu nie ma. Matka z Zosią mieszkają z rodzicami matki, i ciągle jest na nią krzyczane, w domu panuje nieciekawa atmosfera, są bardzo zadłużeni, nie otwierają drzwi i nie odbierają telefonów, bo boją się komornika, mają psa, który załatwia się na dywanie, bo nigdy z nim nikt nie wychodzi na dwór.
Dnia dzisiejszego miała być podpisana ugoda mediacyjna między stronami, niestety matka napisała maila do mediatorki, że rezygnuje z mediacji. Telefonów nie odbierała od mojego męża i mojej teściowej, w końcu odpisała na smsa, że na czas trwania rozprawy o kontakty ona chce spędzać z Zosią wszystkie weekendy a mój mąż może się zobaczyć z Zosią od poniedziałku do piątku. Jest to nie możliwe do wykonania, ponieważ mieszkamy i pracujemy w Warszawie, ponad 100 km od Radomia.
Dzisiaj napisałam wniosek o zabezpieczenie kontaktów dla mojego męża i chcemy go złożyć w poniedziałek w sądzie, w którym jest prowadzona sprawa.
Co więcej możemy zrobić?
Chcielibyśmy ograniczyć prawa rodzicielskie matki (oboje mają równe prawa po wyroku) i żeby Zosia zamieszkała z nami. Uważamy, że z matką jest jej gorzej niż byłoby z nami. Tylko jak to zrobić?