Ja własnie przez takie materialne podejście księży przestałam chodzić do kościoła. Jak ponad 10 lat temu zmarł mój ojciec i poszłyśmy z mamą do księdza pogrzeb załatwiać-dodam,że mieszkamy pośrodku 2 parafi-w Tyńcu mamy grobowiec rodzinny,tam rodzice brali ślub,tam jest ojciec pochowany,ale należymy do innej parafi.Dodam jeszcze,ze jak pojechałyśmy do Tyńca na pytanie ile za wszystko ksiądz powiedział,że co łaska ale jak nie mamy to nie nie trzeba ale musimy miec zgodę proboszcza z naszej parafi, no więc pojechałyśmy do naszej parafi i się zaczeło- jak zaczął proboszcz robić problemy i wyliczać ile kasy mamy dać i za co,że on mimo,że mszy nie będzie prowadził(bo mamy chciała aby msze prowadził ksiądz który im ślubu udzielał) ale i tak mamy mu dać pare stów,bo on tam bedzie,powiedziała mu mama,że ona się wychowywał w Tyńcu i ma taki sentyment do gry tamtejszego organisty,że nie wyobraża sobie aby na pogrzebie jej męża kto inny grał,a proboszcz na to,ze to nie szkodzi ale i tak organiście z naszej parafi trzeba kasę dać,zaczął też inne koszty śmieszne wyliczać... Ja miałam wtedy ok 20 lat byłam młoda i gniewna i jak zaczełam wyzywać tego księdza to mama była w szoku a moja ciocia,która pojechała tam z nami mnie wyprowadzała aby do tragedii nie doszło.
Od tego czasu w kościele byłam tylko na ślubach i kilka razy na święta i to wszystko. Ślubu kościelnego też nie wezmę-z takich własnie powodów.