Witam i ja
Anitha, trzymam kciuki, żeby synkowi przeszło
A sąsiedzi to co, kurczę, nie wiedzą, że jak dziecko coś boli to płacze?
Przecież robisz, co możesz, żeby wyzdrowiał
A co do mojej wizyty u lekarza...
Skoro nie chcę kolejnego antybiotyku ( no bez przesady, w ciągu trzech tygodni trzy różne antybiotyki?
), to trzeba czekać do czasu aż mała skończy rok, a wtedy magicznym sposobem obudzi się i wszystko będzie dobrze...
Tylko, że to nie oni, ku...rwa muszą patrzeć, jak dziecku się ropa z oka wylewa po prostu i płynie po policzku
:-( Z drugiej strony na samą myśl, że będą jej ten kanalik przekłuwać pod ogólnym znieczuleniem to mi się słabo robi
Elffetus, ja znam tylko monkey biznes- czy jak to się teraz nazywa, bo mi dziś w oko wpadło, że chyba nazwę zmienili... Ale z moich obserwacji wynika, że dla takiego malucha te baseny z kulkami to raczej średnia frajda jest... Choć może się mylę, bo moja dziumka raczej do powściągliwych należy i jej wszystko sprawia średnią przyjemność
Tak, czy inaczej, jeśli chcesz to możemy się wybrać kiedyś razem. Ja byłam dziś z Azorek i nie powiem, moja nawet dobrze się bawiła, aż się zdziwiłam ;-)
http://www.thehappycastle.co.uk/
O, a to jest link do soft play w Penicuik, wygląda nawet ciekawie ;-) Może by się wybrał kiedyś...
http://www.kiddingaroundedinburgh.co.uk/SoftPlayRainyDay.html Tu masz za to całą listę różnych miejsc, tylko wybierać
Przerażona, ja też na wszelki wypadek torbę do szpitala miałam spakowaną wcześniej... A co do tego, co wziąć ze sobą do szpitala dla małego... Weź ze dwa bodziaki, najlepiej rozpinane na całej długości ( ja miałam większość przez głowę zakładane i ileż się przy tym nastresowałam na początku, to moje ;-)), albo kaftaniki... . Kwestia tego, czy do siebie pasuje będzie najmniej ważna, sama zobaczysz ;-) Ważne, żeby się łatwo zakładało i żeby małemu było wygodnie
A co do daty porodu, to tak mi się przypomniało, jak gadałam z panią ginekolog w Polsce (babka ma niemałe doświadczenie, zdaje się, że nawet mnie odbierała ;-)) i ona powiedziała, że te daty są pi razy drzwi i kilka dni różnicy zawsze wchodzi w rachubę. Naprawdę niewiele jest dzieciaczków, które rodzą się dokładnie w dniu, w którym jest podane, że się urodzą.
Moja miała datę na 1 listopada- też sobie dzień wybrali, nie powiem
;-) Ja byłam przekonana- nie wiedzieć czemu- że urodzi się 17 października, a dziumka czekała aż do 5 listopada
.
A co do
Basi- to nie mówiłam, że się zacznie? Ja to mam nosa ;-)
Powodzenia i oby gładko poszło
Ja sobie dziś robię podróż sentymentalną i na dobranoc zapodaję "Przeminęło z wiatrem"
Miłego wieczoru, dziewczynki