Cześć. U nas widać koniec choroby, tzn junior już zdrowy, a ja powoli wracam do żywych (choć łatwo nie było, bo w tym tygodniu miałam średnio 38 stopni gorączki, a opiekowanie się młodym poznającym pierwsze kroki człowiekiem jest dość wymagającym zajęciem). Życzę Wam i Waszym maluchom powrotu do zdrowia!
A co do pytania Neci, to ja miałam cc 11 mies. temu i wygląda to tak, że małego przynieśli mi dosłownie w kilkanaście minut po zjechaniu z sali operacyjnej. był już po umyciu i pierwszych badaniach. leżał ze mną w pokoju do wieczora, a na pierwszą noc zabrali go na oddział noworodków. po 12 h przeszłam na salę prywatną - polecam, szczególnie, że może z tobą zostać na noc mąż czy inna osoba towarzysząca - a to może być pomocne pierwszej czy drugiej nocy, kiedy to po cc ciężko jest szybko wstawać do maluszka. my o tym nie pomyśleliśmy, więc dopiero na trzecią noc mąż został z nami.
wady sali jednoosobowej są takie, że nikt się nami szczególnie nie zajmował, w sensie że ktoś tam wpadł, zajrzał czy jest ok, ale na sali kilkuosobowej dziewczyny jakoś więcej wiedziały - tam położne przychodziły na pogaduszki, pomagały chyba więcej. z drugiej strony masz zagwarantowaną intymność - to było u mnie ważne, bo miałam nawał mleka więc leżałam bez piżamy
, spałam kiedy chciałam, no i odwiedzały mnie tłumy, do czego nikt się czepiał...
generalnie polecam salę jednoosobową.
a jeśli masz dodatkowe pytania, to pisz śmiało. albo przyjdź na spotkanie klubu mam (
Strona WWW - Strona główna) - wtorek, godz. 11 - postaram się rozwiać wątpliwości.