Akurat jeśli chodzi o sam fakt rodzenia w Norwegii to jestem z tego powodu przeszcześliwa. Nie chciałabym rodzić w Polsce. Jeśli już bym musiała to pewnie wybrałabym prywatny szpital, żeby mieć pewność, że będę miała odpowiednią opiekę.
A z norweską służbą zdrowia i szpitalem już troszke miałam doczynienia bo w litopadzie zeszłego roku miałam poronienie zatrzymane o czym dowiedziałam się w 12 tygodniu przy kontrolnym usg, na które dostałam skierowanie od mojej fastlege. Skończyło się na łyżeczkowaniu i na szpitalną opiekę nie mogę powiedzieć złego słowa bo ten coprawda jednodniowy pobyt na oddziale wspominam bardzo dobrze.
W obecną ciążę zaszłam bardzo szybciutko po poronieniu bo doczekałam się tylko jednej miesiączki dlatego korzystając z wcześniejszego skierowania, (bo nie wiem czy wiecie że takie skierowanie ważne jest aż 12 misiecy) na poczatku chodziłam na usg co tydzien bo bałam się powtórki z rozrywki.
A jeśli chodzi o mój pobyt w Norwegii to jestem tu ponad 2 lata. Rodzice mojęgo męża mieszkają tu od ponad 10lat więc start mieliśmy ułatwiony. Mój K. pracuje na stałe w siedzibie PGSu a ja najpierw intensywnie uczyłam się języka a potem po kursie sekretarskim dostałam się na staż do NAVu gdzie pracowałam ponad rok. A teraz od początku lutego siedzę w domku i jak to ja nazywam wykonuję 24 godzinną pacę inkubatorka dla mojego małego ;-)
Do Polski wracać nie mamy za miaru. Rok temu kupiliśmy mieszkanko i generalnie za dobrze nam tu, żeby myśleć o powrocie do ponurej rzeczywistości i polskiej pensji 1500zł.
Aczkolwiek mnie tęsknota za rodziną i przyjaciółmi doskwiera i to bardzo, zwłaszcza teraz kiedy siedze tak "bezczynnie" w domu.
A z norweską służbą zdrowia i szpitalem już troszke miałam doczynienia bo w litopadzie zeszłego roku miałam poronienie zatrzymane o czym dowiedziałam się w 12 tygodniu przy kontrolnym usg, na które dostałam skierowanie od mojej fastlege. Skończyło się na łyżeczkowaniu i na szpitalną opiekę nie mogę powiedzieć złego słowa bo ten coprawda jednodniowy pobyt na oddziale wspominam bardzo dobrze.
W obecną ciążę zaszłam bardzo szybciutko po poronieniu bo doczekałam się tylko jednej miesiączki dlatego korzystając z wcześniejszego skierowania, (bo nie wiem czy wiecie że takie skierowanie ważne jest aż 12 misiecy) na poczatku chodziłam na usg co tydzien bo bałam się powtórki z rozrywki.
A jeśli chodzi o mój pobyt w Norwegii to jestem tu ponad 2 lata. Rodzice mojęgo męża mieszkają tu od ponad 10lat więc start mieliśmy ułatwiony. Mój K. pracuje na stałe w siedzibie PGSu a ja najpierw intensywnie uczyłam się języka a potem po kursie sekretarskim dostałam się na staż do NAVu gdzie pracowałam ponad rok. A teraz od początku lutego siedzę w domku i jak to ja nazywam wykonuję 24 godzinną pacę inkubatorka dla mojego małego ;-)
Do Polski wracać nie mamy za miaru. Rok temu kupiliśmy mieszkanko i generalnie za dobrze nam tu, żeby myśleć o powrocie do ponurej rzeczywistości i polskiej pensji 1500zł.
Aczkolwiek mnie tęsknota za rodziną i przyjaciółmi doskwiera i to bardzo, zwłaszcza teraz kiedy siedze tak "bezczynnie" w domu.
Ostatnia edycja: