hejka
widze ze nie tylko ja mam za soba przezycia po wczorajszym dniu:-( co ja sie strachu najadlam-kilo w gaciach. zaczelo sie od tego ze wyszlysmy z Nikola przed dom lepic balwana. za jakis czas R przyjechal do domu po zimowki na zmiane-i tak pojechalysmy z nim zmienic opony/myslalam ze zajmie nam to chwile-nie bralam nic dla nikoli, zero picia, jedzenia czy pieluszki na drzemke/ jak ja glupia sie mylilam-1,5 godz jechalismy od nas do miasta
/to i tak stosunkowo malo, gdyz niektorzy wracali do domu po 5godzin/.
myslalam ze narobie w gacie jak R jechal z gorki-zgasl mu silnik, a jechalismy-slizgalismy sie na wielka sciane
,na szczescie szybko odpalil silnik i auto sie zatrzymalo-ale zakopo sie w sniegu:-(-mlodzi pakistanie w tym ja pchalismy auto-udalo sie, ale pozniej jeden pakistan stanal nam w poprzek jak mielismy jechac z gorki-o malo R nie walna w jego auto, tamten gosc ani do przodu ani do tylu nie mogl ruszyc jejjjjj szalenstwo. pakistanie ze sklepu nam pomogli-znowu-chwala im za to. popchali nam auto zeby R mogl ruszuc, bo jak sie zatrzymal tak koniec i ci ludzie posypali nam gorke piachem. szczescie w nieszczesciu... wszystko sie na torton road dzialo. na przciwko naszego auta auto servis ze zmina opon czekoalo, a R nie mogl tam dojechac. my z nikola wyszlysmy z auta. R ruszyl i pojechal zminic opony a my poszlysmy do R znajomego sklepu-tam dal nam zjesc, nikola sie napila, zagrzala i dostala pieluszke na sen-'just in case':-) moja malzonek za niecala godz przyjechal do tego sklepu nas odebrac/od servisu do sklepu mial 200m
/ i tak od 13-17 mialysmy taka przygode ze dzis nie mam ochoty na jakiekolwiek jazdy autem.
jakie szczescie ze mamy zimowki/-od razu lepiej sie jedzie, ale nie zminia one faktu ze bedziemy krocej w korkach stac:-( az sie boje bo to poczatek grudnia-a co bedzie potem
tak sie wczoraj zestresowalam ze nei moglam zasnac:-(
doris-zdrowia dla Dawidka, te nasze biedne dzieci-jeszcze ten chorowity okres:-(
justysiak-wiem jak sie stresujesz przylotem siostry. moj dziadek przylatuje 19-tego a ja juz w porty robie. zastanawiam sie czy nie wykupic mu ubezpieczenia podroznego
sylwia-mam nadzieje ze na sobote dotre bezproblemowo. moze nas wczesniej do domu puszcza.3maj kciuki
renuska-ja jeszcze nigdy nie robilam zakupow przez neta, moze kiedys sprobuje. hmmm ale ja robie zakupy w morrisonie i pewnie jak bede robi zakupy nie policza mi mojej 10%-towej znizki. hmmm trzeba kiedy sprawdzic.
roksana- ja zaczelam lepic bawana ale ci powiem-nie szlo mi.
aaa moja gwiazda na mikolajkach bedzie - ANIOLKIEM