reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy w danii

kA-Mila ja chetnie pojechalabym do rodzicow na swieta, ale mama mi to odradzala, z uwagi na to, ze ciezko byloby mi wysiedziec tyle godzin w samochodzie w 8 miesiacu ciazy.
I jak napisalam, sama tez nie wyobrazam sobie tak dlugiej podrozy. W lecie pojechalismy. Z Aarhus do Berlina 7 godzin, a z Brelina do Warszawy 10 godzin.
Szkoda, bo bardzo lubie spedzac swieta z rodzina. Tutaj jestesmy tylko my dwoje.
 
reklama
Cześć dziewczyny :) I witam w naszym gronie dotttiii :-) Jak fajnie że jest nas tu coraz więcej!

U mnie dzisiaj calutki dzień silnie wieje i pada śnieg - na szczęście się roztapia, ale jak ja nie lubie takiej pogody i w ogóle jestem ciepłolubna więc zima jest be.
Codziennie wystawiam małego w wózku na 1-3 godziny na dwór. Wzorem duńskich mam mam w planie zahartować dziecko i mimo, że dziś jest tak paskudnie to chociaż na troszkę poszedł spać na powietrzu.

Faktycznie już się zaczyna świątecznie robić. W mieście postawili już choinki :szok: Jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że tu wszystko zaczyna sie tak wcześnie, ale w Polsce tez już chyba tak to wygląda.
My na święta jedziemy do Polski. Już na samą mysl nie mogę się doczekać :-) Gwiazdka to moje ulubione święta!
To będzie nasze pierwsze Boże Narodzenie z Nikusiem. Jakbyśmy nie pojechali do rodzinki, to wszyscy by chyba oszaleli tak wyczekują żeby zobaczyć małego.
Jedną taką podróż już z nim zrobiliśmy jak miał 3 tygodnie. Przespał prawie całą drogę w obie strony. Mam nadzieję, że tym razem też tak będzie.

Ja jeszcze tylko tak w kilku słowach napiszę jak było u mnie w szpitalu podczas porodu, bo pewnie oczekujące mamuski są ciekawe.
Tak więc wszystko zaczęło się w nocy - odeszły mi wody. Najpierw się sączyły i nie byliśmy pewni czy to już to czy jeszcze nie, ale zadzwoniliśmy do szpitala (trzeba zadzwonić, że się jedzie - przynajmniej w Hjorring) że przyjedziemy sprawdzić. Jak wyszłam z domu to już całkiem ze mnie chlusnęło.
W szpitalu cisza, pusto - nikt nie rodził. Na porodówce byłam tylko ja. Jak mnie połozna przyjmowała to miałam 4 cm rozwarcia, skurcze jeszcze nie były najgorsze więc chciała mnie wysłać do domu (mieszkam 5 min od szpitala), ale ja się zaparałam że nie pójdę, bo boli coraz częściej. Podłączyła mnie więc do KTG i się okazało, że mam silne skurcze co 2 min. Tak więc zostałam. Dostałam jakiś środek na przeczyszczenie i poszłam sobie pod prysznic gdzie moczyłam się prawie godzinę, bo dawało mi to znaczną ulgę. W ogóle nastawiałam się na poród w wannie (wanna była na każdej sali porodowej), ale koniec końców rodziłam we wszystkich możliwych pozycjach tylko nie w wodzie. Po 3 godzinach od przyjazdu do szpitala miałam już pełne rozwarcie i zaczęłam mieć parte. Niestety tutaj cała akcja się zablokowała - nie mogłam wypchnąć młodego, więc męczyłam się kolejne 4 godziny. Koniec końców, mąż mi musiał podawać tlen, podłączyli mnie do kroplówki i KTG, a dziecku wbili w wychodzący czubek główki sondę, która pilnowała jego pulsu. Położna wezwała lekarza, który dał mi ostatnią szansę na samodzielny poród, a jeśli nie dam rady to będzie wyciągał próżniowo. To mnie chyba zmotywowało, bo się udało i nagle Nikuś był z nami :-D W Danii raczej nie nacinają, ja strasznie popękałam - szycie bolało mnie najbardziej. Rodziłam bez jakichkolwiek znieczuleń (oprócz szycia) - ale to było na moją własną prośbę, nie martwcie się, co tylko będziecie chciały bez problemu można dostać :-) Oprócz położnej na sali był mój mąż, bez którego sobie po prostu nie wyobrażam tam być. Położna miała dochodzącą pomoc no i w kryzysowej sytuacji jest wzywany lekarz.
Jak mnie szyli to mąż już trzymał w ramionach synka. Wcześniej jeszcze weszła na salę położna z banku komórek macierzystych i pobrała krew pępowinową bo oddawalismy, ale to już się działo poza mną. Po wszystkim przeszłam na łóżko poporodowe i miałam tam leżeć aż do pierwszego siusiu. Położna potem zmierzyła i zważyła małego oraz dała w piętkę witaminę K, a mąż jako pierwszy ubrał Nikosiowi pieluszkę :tak: Ponieważ był już ranek, personel przyniósł nam śniadanie z duńską flagą i życzeniami, a położna przyniosła kosz czapeczek (robionych na szydełku przez "koło gospodyń wiejskich" :-p ) , z których mąż wybrał jedną Nikodemowi.
Później zostalismy przeniesieni na oddział poporodowy. Dostaliśmy własny pokój. Rodziłam z soboty na niedziele, a wyszliśmy do domu w środę po południu i cały ten czas mieszkaliśmy w szpitalu we trójkę. Mąż jedynie płacił za wyżywienie. Tak jest gdy się rodzi po raz pierwszy. Ale gdy spodziewasz sie kolejnego dziecka to wypisują już nawet po 2 godzinach chyba że bardzo chcesz zostać.
Ani na moment dziecko nie było od nas brane, mały był zawsze przy nas.
Sama opieka w szpitalu super :tak: Przemiłe pielęgniarki, przychodziły na każde zawołanie, wszystko pokazały na każde pytanie odpowiedziały. Często nawet same wpadały zapytać czy czegoś nam nie potrzeba. Razem z mężem jesteśmy wegetarianami i szpital specjalnie dla nas zamówił na nasz pobyt catering wegetariański :szok: Bylismy bardzo pozytywnie zaskoczeni :-) W szpitalu Nikodem dostał trochę żółtaczki, która w sumie mu się utrzymała 7 tyg. Nie sprawdzono jednak jaki jest poziom bilirubiny mimo iż był mocno żółty. Sprawdzomo mu ogólne odruchy, a po 2 dniach pobrano krew (nie wiem na co, bo pielęgniarka nie umiała mi odpowiedzieć) i sprawdzono słuch.
Podsumowując: Poród jak najbardziej chwalę, pobyt i opieka w szpitalu super. Ale jest duże ale - otóż razi mnie to, że nikt w szpitalu nie osłuchał Nikusiowi serduszka, płucek ani ogólnie nie przebadał :wściekła/y: Punktów w Danii dzieciom nie dają, ale to akurat jest nieistotne. Dla własnego spokoju jak bylismy w PL to go przebadaliśmy i sprawdziliśmy tę bilirubinę.
Na szczęście wszystko jest w porządku, ale byłam pełna niepokoju póki się tego nie przekonałam. Tak więc pod względem medycznym duży minus :no:

Po całym tym doświadczeniu kolejne dziecko planuję urodzić też w Danii. Za rok mamy w planie zacząć starania.

A miało być w kilku słowach :zawstydzona/y: To się chyba nie da :sorry:

Tak jeszcze tylko jedna moja uwaga dla robiących wyprawkę - mi niesamowicie się sprawdza monitor oddechu. Dzięki niemu jestem zawsze spokojna i nie biegam sprawdzać czy mi dziecko w łożeczku oddycha. Ja mam Snuzę, bo ją moge brać ze sobą wszędzie za co ją sobię chwalę. nie jest to rzecz niezbędna, ale na pewno dająca dużo spokoju i przede wszystkim zabezpieczenie przy bezdechu. Oby oczywiście nigdy nie musiało się to przydać :tak:
 
Gosia jak byłam na tym etapie ciąży co Ty, to też już nie jeździłam do PL. Ostatni wyjazd miałam na święta właśnie, wtedy byłam w 6,5 miesiącu a i tak ciężko mi było już wysiedzieć tyle czasu w samochodzie.
Tak więc masz rację że zostajesz. ;)


Cytuję:
"Niestety tutaj cała akcja się zablokowała - nie mogłam wypchnąć młodego, więc męczyłam się kolejne 4 godziny. Koniec końców, mąż mi musiał podawać tlen, podłączyli mnie do kroplówki i KTG, a dziecku wbili w wychodzący czubek główki sondę, która pilnowała jego pulsu. Położna wezwała lekarza, który dał mi ostatnią szansę na samodzielny poród, a jeśli nie dam rady to będzie wyciągał próżniowo. To mnie chyba zmotywowało, bo się udało i nagle Nikuś był z nami"

Hopsasanka dokładnie tak samo mogę opisać ostatnią fazę mojego porodu, słowo w słowo... ;) widać słowo "próżnociąg" działą mobilizująco...
Reszta Twoich wrażeń również bardzo podobna do moich.. ;)
Myślę że we wszystkich szpitalach tutaj jest podobnie. Podoba mi się to, jak dbają o pacjenta. I to nie tylko na porodówce (mamy już za sobą inne pobyty w szpitalu).
Co do badania dziecka to dziwne bardzo. U nas na drugi dzień po porodzie przyszła pani doktor żeby zbadać małą. I przed wyjściem do domu również. Osłuchała ją i sprawdzała też odruchy. Punkty w skali Apgar mamy wpisane na karcie ze szpitala.

A ja siedze nad zadaniami do szkoły. Trochę ciężko mi to idzie, ale jakoś idzie..
Jak u Was ze znajomością duńskiego, macie już to za sobą czy dopiero przed?

Dobrej nocki!
 
Witajcie w sloneczny poranek :-)
Hopsasanka dziekuje za wyczerpujace wrazenia z pobytu w szpitalu. Dobrze jest wiedziec czego sie spodziewac.
kA-Mila dunski to trudny jezyk. Ja wciaz nie opanowalam go w 100%, ale to przyjdzie.
Kurcze, czeka mnie jeszcze tydzien siedzenia w domu. Wczoraj mialam juz sile zeby porobic z mezem zakupy, ale caly czas bylam blada jak papier. Dzisiaj zmeczylo mnie samo wejscie po schodach. Mamy dwuplanowe mieszkanie.
Zycze milego dnia :-)
 
hej kobietki.. ;)

Jak tam samopoczucie?? Mnie zaczyna się udzielać duńska pogoda.. ciągle chodzę niewyspana i zmęczona, i humor nie za dobry.. Zimno brrr.
to sobie ponarzekałam :tak:
Ale dzisiaj z rana miła wiadomość, koleżanka z klasy urodziła wczoraj synka.. trochę za wcześnie, bo chyba 3 tyg przed terminem, no ale wazne że wszystko dobrze.. Synek chyba czekał aż mamusia zda egzamin, bo w zeszły piątek były własnie egzaminy.. ;)

Dzisiaj wybieram się na zakupy, muszę kupić jakies ubranie bo w przyszły piątek wybieramy się z mężem na Julefrokost do jego firmy. Mam nadzieję ze uda mi się kupić coś w miarę ładnego i w normalnej cenie.. pewnie będzie ciężko...

Życzę Wam wszystkim miłego weekendu.. ;)
 
Witam Was w spokojna, piekna noc!!!
Jak na razie, u mnie sniegu nie ma. I jak do tej pory nie bylo. A w wielu miejscach Danii tak.
Tak Ka-Mila mieszkamy w swoim domku. Kupilismy rok temu.
Ja w zeszlym roku bylam na Swieta w Pl. Ale jednak bylam nizej w ciazy niz Ty, Gosiu. I wydaje mi sie to jak najbardziej rozsadne nie wybierac sie w dluga podroz w tak zaawansowanej ciazy.
Hopsasanko, ale mialas szczescie. Jak ja rodzilam byl prawdziwy baby-boom. Mialam porod wywolywany, wiec wstrzymali sie (z przebiciem pecherza plodowego) az sie uspokoi :-).
Jezeli chodzi o porod, a wlasciwie juz po, to mnie osobiscie szycie nie bolalo (trwalo to 2 godz:szok:). Nie wiem, moze bylam dobrze znieczulona? Moj porod byl b.ciezki i b.bolesny wiec i moze szycie bylo juz malym "pikusiem".
Jedzonko przynosza wszystkim, obojetnie, o ktorej godzinie rodzisz. W kazdym razie w Roskilde tak jest. Ja jadlam o 2 czy 3 w nocy. I flaga-rzecz oczywista, dla Dunczykow :-)
O kurde, zeby nie sprawdzili poziomu bilirubiny!!!! Moja Malusia tez miala zoltaczke i przez kilka dni rano pobierali Jej krew by sprawdzac poziom.
Ze dzieciaczki nie sa "osluchwane" przez lekarzy , to normalne. Oczywiscie nie dla nas POlek.
My dostalismy pkt.Apgar`a.
Oj, cale szczescie Dziewczyny, Kamila i Hopsasanka, ze urodzilyscie Malenstwa bez tego proznociagu. W ogole, dlaczego to swinstwo uzywaja? Fuj!
A ja ostatnio poczulam sie jak w PL, znaczy polskiej sluzbie zdrowia. Zarejestrowalam moja Malusia do laryngologa. Termin - za miesiac!!! Dlaczego? Poniewaz jeden lekarz jest chory, drugi na jakims kongresie i przyjmuje tylko jeden.
Mysle, OK. POczekam. Kilka dni przed wyznaczonym terminem - telefon. Przepraszamy bardzo, ale zona lekarza X zachorowala i niesttety nie moze przyjmowac. Odwoluje wizyty. KOlejna bedzie tego i tego dnia.
Mysle sobie: hm? Tamten nadal chory? A ten drugi nadal na kongresie? :-)
Dobre, nie.
W tym tyg. mamy wizyte. Mam nadzieje:-)
Buziaczki dla Mam i Dzidziuszkow. A w szczegolnosci dla tych w brzuszkach!!!Ale maja tam fajnie, cieplusio!
 
O rany ale nas tu zasypało dzisiaj :szok: To chyba nam się prawdziwa zima zaczyna,a miałam nadzieję, że jak najdłużej się uda bez śniegu.

kA-Mila pytałaś jak tam nasz duński - no ja sie dopiero uczę. Rok temu zapisałam się do szkoły, ale tragicznie były prowadzone te zajęcia i mimo, że nic nie trzeba była za nie płacić to zrezygnowałam. Ale udało mi się skontaktować z taką polską nauczycielką, która w moim mieście w duńskiej szkole uczy angielskiego, i pozbierało nas się tu trochę Polaków i teraz mamy swoją grupę - jest naprawdę super choć niestety za to już płacimy. Trudny to język i idzie powoli, ale mam nadzieję, że w końcu się nauczę :-)

A ja teraz się szykuję już do Świąt - szał kupowania prezentów. Nie ma to jak Internet ;-)
 
Cześć dziewczyny !!! Strasznie długo się nie odzywałam :zawstydzona/y: Ja muszę odpoczywać, mam już mocne skurcze i bardzo chciała bym wytrzymać do końca roku. Mój chłopiec rozpycha się strasznie, kopniaczki były zdecydowanie przyjemniejsze :tak:. Ja wciąż jestem w tyle z przygotowaniami do narodzin maleństwa, mam na myśli pranie i prasowanie ubranek :-( ale najważniejsze , że wózek już dotarł z Polski :-). dziewczyny czy możecie mi doradzić jakie kosmetyki do pielęgnacji noworodka kupić na początek ? Czy jest tutaj i jak się nazywa maść na ewentualne odparzenia ?

Gosiu przepraszam , że z takim opóźnieniem odpowiadam. Moje złe samopoczucie było spowodowane tym, że ja brałam za dużą dawkę żelaza. Teraz nie biorę i czuje się dużo lepiej.

Pozdrawiam
 
Alicja ja kupowałam kosmetyki w Polsce. Tutaj też znajdziesz sporo w marketach i aptekach. Z odparzeniami na szczęście nie mam problemów - używam pieluszek Libero, w szpitalu były właśnie takie i kobietki sobie bardzo chwalą.
Osobiście jestem za jak najmniejszą ilością kosmetyków dla tak malutkich dzieci. W szpitalu pewnie Ci też powiedzą, że mycie i kąpiele wystarczą samą wodą, ew. jakiś szamponik - u nas tak to właśnie wygląda. Raz kiedyś jeśli widzę, że gdzieś skórka się przesusza to nasmaruje kremikiem czy ew. oliwką (mam kosmetyki Weleda)
Pępuszek też zalecają tylko wodą traktować -ja miałam jeszcze z PL Octanisept (nawet bardziej mi się przydał - psikałam sobie nim na rany poporodowe i bardzo szybko wszystko mi się zagoiło)

Mamuśki oczekujące możecie już teraz starać się o paczki upominkowe dla Waszych maleństw. Na stronie sieci Matas, na stronie Libero i na stronie BabySam zamawiacie paczuszki w których znajdziecie wiele próbek kosmetyków, pieluszek itp. BabySam daje nawet pojemnik na pieluszki z wkładami, dlatego myślę, że warto.

Dam znać jeśli coś jeszcze mi przyjdzie do głowy.
Trzymajcie się i nie dajcie zimowej pogodzie:-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dzięki hopsasanka za info o gratisowych próbkach, ja już zamówiłam w Baby Sam :biggrin2: tylko odebrać muszę.
Ja wiem, że z kosmetykami nie należy przesadzać ale jakieś mydełko, oliwkę i krem na spacery muszę mieć na początek, a ponieważ moja znajomość duńskiego jest nie najlepsza to i czytanie ulotek jest czasochłonne.
Do przysuszania pępka mam spirytus rozcieńczony po starszych dzieciach, sprzed 7 lat - takie rzeczy się chyba nie psują ?
 
Do góry