Darek pojechał z Kubusiem do swojego brata i mały oparł się o bramę.Niestety bratowa nie zdążyła jeszcze zamknać psa i ten jej się wyrwał i złapał małego przez bramę za rękę.
To duży pies podobny do owczarka .Jak pociągnał Kubusia za rączkę to on bidulek jeszcze na tą bramę się przewrócił.
Na szczęście więcej strachu niż poważnych ran ,ale 2 kły wbite i tymi przednimi 4 ząbkami też go zahaczył tak powierzchownie.
Rączka jest dość mocno spuchnięta,ale będzie dobrze.
Moja apteczka to full wypas i Abacil się znalazł ,a przybrudnych ranach to połowa sukcesu .:-):-):-)
Musiałam mu podać też Nurofen przeciwbólowy i siedzieć przy nim,żeby nie usnął.
Bardzo długo wogóle nie leciała mu krew tak mocno był zalękniony.
Jak zaczeła lecieć krew to już byliśmy w domu,bo to znak,że lęk zaczyna mijać.Wkrótce też mały przestał się trząść jak galaretka.
Po 2 godzinach pozwolił zabandażować tę rączkę z opatrunkiem z Rivanolu.
Ciekawa jestem jaka będzie noc ,bo wiem ,że jak Nurofen przestanie działać to rączka da znać o sobie.
Teraz D. zabrał dzieci i pojechał z nimi na wycieczkę rowerową.
A ja mam sobie odpocząć i się odstresować ,bo nerwy mnie jeszcze trzymają do tej pory.
Jeno jest pewne pies jest szczepiony,ale nie wyobrażam sobie co by Bary zrobił z Kubusiem,gdyby mały zdążył wejść na podwórko.