A ja mam nerwa
Powiedziałam J. że moja noga więcej u jego rodziców nie stanie...I Oliwka też tam nie pójdzie...
Po spacerku poszliśmy tam, małż jak zwykle pokręcił sie po kuchni i odgrzał nam spageti z obiadu. No i zajadam to spageti i nagle słyszę teściową (niby żartem, niby nie) : "A co wy do mnie na obiad przyszliście??A chociaż coś mówiliscie że przyjdziecie??". Myślałam że zwrócę ten makaron z powrotem do miseczki. No ale siedzę dalej, Oliwka dorwała klucz francuski i słyszę teściową: "To pewnie po mamie, bo mama taka chłopczura" Już mam nerwa, ale myślę "Opanuj się, to tylko teściowa". W końcu tak wyszło, że zostałam sama na tarasie a wszyscy łazili po ogródku, małż też mnie olał. No i J. zaczął pokopywać z bratankiem piłkę i Mati (bratanek) zażartował : "Wujek, nie bój się, Martynka nie patrzy" i słyszę teściową "A co on ma się jej bać, co to?? Ona mu te buty kupuje czy co??". Nie wytrzymałam, wstałam, powiedziałam że idę do domu i poszłam. No kutwa... Nie mogę z tym babsztylem. Jest wredna. Ale ją to mam w nosie, najbardziej mnie zabolało to, że J. uważa że jego mamusia nic takiego nie powiedziała. Że pokazałam focha nie wiadomo dlaczego...Przykro mi i popłakałam sobie. A on się jeszcze na mnie wkurza.