Aniab, bardzo bardzo serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i córeczki. Jesteście bardzo dzielne i podziwiam z całego serca. Duuuuuużo zdróweczka!!!!
Pycha, całuski dla malutkiej, oby czuła się już dobrze i nie płakała!
A ja dzis narzekałam na opiekunkę.... lecz dopiero po południu mnie wnerwiła mocno. Otóż miała już wychodzić, ja z Maksem też wychodziliśmy do koleżanki. Niania stała w drzwiach, juz ubrana, a Maks robił lekkie sceny, ale powiedziałam jej wyraźnie do widzenia i że sobie już poradzimy sami. To nie, oczywiście nie poszła. Gdyby wyszła, ubrałabym Maksa do końca, wyszlibysmy z domu i ok. Ale nie, potem musiała sie z nim żegnać czule przez ogrodzenie, potem poczekała na nas aż do niej dojdziemy, wzięła Maksa na ręce - w ogóle zero reakcji na moje "chodź Maksiu do mamy"... Oczywiście po tym jak nie mogła się normalnie pożegnać i pójść, a podobno się spieszyła, Maks nie chciał iśc w inną stronę niż ona, ponieważ nie rozumiał, że własnie idzie bawić się ze swoją małą koleżanką i to nie jest kolejny spacer z opiekunką. Skręciliśmy w przeciwną stronę niż ona, ale Maks się rozpłakał, więc wzięłam go na ręce i zaczęłam nieść zagadując, ale nagle odwracam się i widzę, że nasza super niania prawie biegnie do nas ulicą.... chyba żeby pocieszyć Maksia bo matka pierdoła sobie nie radzi, prawda? W związku z powyższym po prostu ruszyłam energicznie przed siebie ale wyobrażacie sobie jak się rozdarł mój syn widząc, że ona do niego biegnie a potem nagle jej juz nie było? Zero wyczucia z jej strony, taktu, oraz rozumu.
Szczerze mówiąc, od jakiegoś czasu kobieta próbuje mi "udowodnić subtelnie", że ona sobie radzi lepiej z moim dzieckiem niż ja, a to w ogóle nie mieści się w moim pojęciu współpracy z opiekunką. Nie potrafi zrozumieć, kiedy mówię, że JA się nim teraz zajmuję... ciągle podkreśla, że ONA to robi coś tam, przy NIEJ to on nie płacze... oraz - bardzo śmieszne - tłumaczy mi, że "bu" to u Maksa znaczy "buty" no bo chyba uważa mnie za matkę wyrodną, która nie spędza z dzieckiem czasu i nie wie, jakim językiem operuje Maks. W poniedziałek z nią pogadam i mam nadzieję, że zrozumie o co chodzi w przeciwnym razie zacznę rozważać szukanie nowej niani.... Chociaż nie chcę, ze względu na Maksa :-(
ECH!